Nieoficjalnie: Minister edukacji Przemysław Czarnek z ochroną SOP
Jak nieoficjalnie dowiedziała się Wirtualna Polska, ministrowi edukacji i nauki Przemysławowi Czarnkowi została przyznana ochrona Służby Ochrony Państwa. Powodem miały być pogróżki kierowane pod adresem polityka.
Informacje o ochronie dla ministra edukacji i nauki potwierdziliśmy w dwóch źródłach. O przyznanie ochrony miał zawnioskować osobiście Przemysław Czarnek, a zgodę miało wydać MSWiA. Nieoficjalnym powodem, dla którego minister zawnioskował o ochronę, miała być fala hejtu pod adresem polityka, a także pogróżki, które w ostatnim czasie miał otrzymywać.
Pytana przez Wirtualną Polskę Służba Ochrony Państwa odmówiła udzielenia odpowiedzi, zasłaniając się przepisami. Z kolei rzeczniczka ministerstwa edukacji i nauki Anna Ostrowska zapowiedziała, że odniesie się do naszych pytań o ochronę w najbliższym czasie.
We wtorek w rozmowie z portalem onet.pl, Czarnek mówił: - Poziom ataku i kłamstwa na mój temat jest tak duży, że wcale się nie dziwię, że jestem nisko oceniany - powiedział minister szkolnictwa i nauki.
Przypomnijmy, że według przepisów osobami, którym z mocy ustawy przysługuje ochrona SOP są: Prezydent, Marszałek Sejmu, Marszałek Senatu, Prezes Rady Ministrów, wiceprezes Rady Ministrów, minister spraw wewnętrznych oraz minister spraw zagranicznych. Od kiedy rządzi PiS ochrona przyznawana jest znacznie częściej. Korzystała z niej była minister edukacji i nauki Anna Zalewska, korzysta prezes TVP Jacek Kurski, minister zdrowia Adam Niedzielski i sędzia Trybunału Konstytucyjnego Krystyna Pawłowicz.
Od samego początku sprawowania funkcji ministra, jego działalność budzi ogromne kontrowersje. Polityk krytykowany jest przez opozycję za narzucanie poglądów w szkołach i programie nauczania, za krytyczny stosunek do osób LGBT, a także za zatrudnianie kontrowersyjnych doradców.
- Chcę powiedzieć, i na pewno pan minister się ze mną zgodzi, że pycha i arogancja, nieliczenie się ze zdaniem innych, obrażanie i dzielenie ludzi, kłamstwo, to nie są cnoty ani niewieście, ani męskie. To są po prostu wady. Ludzie obciążeni takimi wadami nie powinni mieć wpływu na wychowanie w szkołach następnego pokolenia Polek i Polaków - mówiła była minister edukacji w rządzie PO-PSL Krystyna Szumilas.
Ministra bronili wówczas politycy PiS. - Czarnek postawił na tradycyjne wartości - etykę, wychowanie w duchu patriotyzmu i przywiązanie do rodziny. Tym naraził się lewicy i tym niby wielce oświeconym liberałom - oceniła. Stwierdziła, że opozycja chciała "seksualizować małe dzieci", a rodziców pozbawić prawa do decydowania kto, kiedy i jakie treści przekaże dzieciom. Opozycja kłamie mówiąc, że Czarnek odbiera możliwość kształcenia się na poziomie XXI w. - argumentowała posłanka Urszula Rusecka z PiS.
Wniosek o odwołanie ministra, głosami Zjednoczonej Prawicy, przepadł.