Seria epitetów pod adresem Morawieckiego i Orbana. "Prostackie metody"
Niemieckie media szeroko komentują zamieszanie, jakie powstało w Brukseli w związku z kwestią relokacji migrantów. Po sprzeciwie Polski i Węgier, oba kraje są ostro krytykowane ostro za odrzucenie kompromisu. Zdaniem niemieckich komentatorów sprzeciw obu krajów i tak nie zablokuje nowego prawa migracyjnego.
"Polska i Węgry powinny być zadowolone z osiągniętego na początku czerwca kompromisu w sprawie reformy systemu azylowego. Rządy w Warszawie i Budapeszcie dostały to, czego się domagały. Zostały zwolnione od obowiązku przyjmowania imigrantów i uchodźców" – pisze Markus Becker w komentarzu opublikowanym w sobotę wieczorem w portalu tygodnika "Der Spiegel".
Ostre komentarze z Niemiec ws. Polski i Węgier. Mowa o skandalu
Logiczną konsekwencją (odmowy udziału w relokacji) jest – zdaniem autora - udzielenie finansowego wsparcia tym krajom, które gotowe są do przyjęcia uchodźców. Podczas szczytu Unii Europejskiej Węgry i Polska oświadczyły jednak, że odmawiają nawet tego minimum solidarności, co doprowadziło do skandalu i uniemożliwiło porozumienie.
Postawa Polski i Węgier nie zmieniła zdaniem "Spiegla" sytuacji prawnej. "Kompromis azylowy został przyjęty i będzie obowiązywał, jeżeli zgody udzieli Parlament Europejski. Jeżeli Węgry i Polska odmówią rekompensaty finansowej, będzie to miało poważne konsekwencje" – pisze Becker.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledził losy Prigożyna i jego armii. "Aby trwać, musi go zabić"
Kto odmawia, ten płaci. Komentatorzy stawiają jasne oczekiwania
Jego zdaniem w przypadku odmowy wpłat, powinno zostać wdrożone postępowanie o naruszenie traktatów oraz powinny zostać obcięte unijne fundusze o kwotę, którą oba kraje miały by wpłacić. W przypadku blokowania przez Warszawę i Budapeszt innych decyzji, w których wymagana jest jednomyślność, należy tak dalece jak jest to możliwe, izolować oba kraje.
Polska i Węgry nie powinny przy tym zapominać, że inne kraje mogą w przyszłości blokować decyzje w sprawach, na których im zależy. Szczególnie Polska, z powodu zagrożenia ze strony Rosji, jest skazana na solidarność innych krajów.
Odnosząc się do zapowiedzi referendum w Polsce, Becker zwrócił uwagę, że prawo weta, którym premier Mateusz Morawiecki grozi UE, w rzeczywistości nie istnieje. Autor zarzucił Morawieckiemu wykorzystywanie antyniemieckich uprzedzeń, przypominając słowa premiera, że Bundestag nie będzie decydował o interesach Polski.
"To prawda, że Niemcy nie powinny udzielać polskiemu rządowi lekcji solidarności. Powinna to raczej zrobić UE, pokazując Orbanowi i Morawieckiemu wyraźnie, że teraz to już starczy" – pisze Becker. Jeżeli inne kraje pozwolą się znów szantażować, to mogą sobie darować górnolotne debaty o zdolności Unii do działania" – podsumował komentator "Spiegla".
"Sueddeutsche Zeitung" o unijnych populistach. Wskazany Morawiecki
"Oburzenie populistów można łatwo zdemaskować. Premier Polski Mateusz Morawiecki, działając w trybie wyborczym, stosował na szczycie UE opozycję fundamentalną, torpedował wspólne stanowisko w polityce azylowej, domagał się wręcz absolutnej renacjonalizacji postępowania z imigrantami" – pisze w "Sueddeutsche Zeitung" (SZ) Jan Diesteldorf.
Orban jest "idealnym typem" populisty, który nie przepuści żadnej okazji do ataku na Brukselę. "Morawiecki jest ideologiem. Obaj wykorzystali szczyt do swoich rozgrywek w polityce wewnętrznej" – czytamy w "SZ".
Diesteldorf ocenił, że postawa Orbana i Morawieckiego nie będzie miała żadnych politycznych następstw, gdyż o postępowaniu z uchodźcami decydują szefowie MSW państw UE oraz Parlament Europejski. Jednak sprzeciw obu krajów ma jego zdaniem "charakter symboliczny". Nawet "drastyczne zaostrzenie" polityki azylowej nie przekonało "twardogłowych" z Warszawy i Budapesztu.
Zdaniem "SZ" Fidesz Orbana i PiS Morawieckiego są jedynie "ekstremalnymi symptomami" szerszej ogólnoeuropejskiej tendencji – dokonującym się w wielu krajach zwrotem polityki na prawo i przekształcaniem Europy w twierdzę. Niemcy ze swoim "pojednawczym podejściem" do problemu uchodźców są w dużym stopniu izolowane.
"Drut kolczasty stanie się na granicach zewnętrznych Europy normalnością" – przepowiada dziennikarz "SZ" i ostrzega – "Europę czekają straszne czasy. Zatopione łodzie z setkami zmarłych są dopiero początkiem".
"Frankfurter Allgemeine Zeitung": dwóch przeciwko reszcie Europy
"Polska i Węgry blokowały kompromis azylowy, ale ich protest pozostanie bez konsekwencji" – pisze korespondent "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) Thomas Gutschker w relacji z Brukseli.
Autor zwraca uwagę na zabiegi Giorgii Meloni, która próbowała przekonać Orbana i Morawieckiego do zmiany stanowiska – bezskutecznie. Jego zdaniem niepowodzenie misji włoskiej premier, ujawniło głębokie pęknięcie we Frakcji Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim. Meloni jest szefową EKR, a PiS odgrywa w tej frakcji wiodącą rolę – tłumaczy niemiecki dziennikarz.
Gutschker przytacza opinię anonimowego unijnego dyplomaty, który nazwał sprzeciw Polski i Węgier "burzą w szklance wody". Dla kontynuacji polityki migracyjnej brak wspólnie przyjętych konkluzji jest jego zdaniem bez znaczenia.
Komentator zaznacza, że jeśli po wejściu kompromisu w życie oba kraje nie spełnią swoich zobowiązań, Komisja Europejska może zaskarżyć je do TSUE. Trybunał może wówczas zasądzić wysokie kary finansowe i w ten sposób ściągnąć solidarny wkład.
"Tageszeitung": Pytania o powtórkę buntu Węgier i Polski
Czy grozi nam powtórka z lat 2015/2016, gdy Polska i Węgry zablokowały reformę azylową? – pyta Eric Bonse w "TAZ".
Jego zdaniem zarówno Orban, jak i Morawiecki traktują bardzo poważnie swój sprzeciw. Orban mówił o "wojnie migracyjnej" i zapowiedział, że Węgry "walczą o wolność" i nie zmienią zdania. Natomiast Morawiecki od przyjazdu do Brukseli "szukał zwady".
Jak pisze Bonse, za sporem stoi zasadniczy konflikt. Ministrowie spraw wewnętrznych przegłosowali kompromis kwalifikowaną większością głosów, natomiast Orban i Morawiecki uważają, że w tak ważnych sprawach decydować powinna Rada Europejska, gdzie obowiązuje jednomyślność.
W przeciwieństwie do innych komentatorów, Bonse uważa, że jeśli Polska i Węgry pozostaną przy swoim twardym stanowisku, reforma azylowa skończy się fiaskiem, tak jak w latach 2015/2016.
Telewizja ARD: dogodna okazja do zdobycia poparcia w kraju
"Jak było do przewidzenia, Polska i Węgry w sporze o politykę azylową stanęły okoniem. Dla Orbana i Morawieckiego ten temat jest dogodną okazją do zdobycia w domu poparcia dla swojej polityki" – pisze Stephan Ueberbach w portalu pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ARD.
Już trzy tygodnie temu, gdy szefowie MSW wypracowali kompromis, Orban i Morawiecki "pienili się z wściekłości" – przypomniał komentator.
"Decyzja ministrów (spraw wewnętrznych) obowiązuje, negocjacje z Parlamentem Europejskim toczą się, na końcu dojdzie do prawnej regulacji, której wszyscy powinni przestrzegać" – podkreślił Ueberbach zastrzegając, że w przeciwnym razie grożą kary finansowe.
Jego zdaniem Węgry i Polska zaskarżą prawdopodobnie kompromis azylowy, "oczywiście pod warunkiem, że w Warszawie nadal będzie rządziła prawicowo-populistyczna partia PiS". "Sprowokowany skandal służy samozwańczym bojownikom o wolność do wysłania sygnału (wyborcom) we własnym kraju. W Polsce na jesieni odbędą się wybory" – pisze komentator ARD.
Ueberbach zwraca uwagę, że "prostackie próby szantażu" stały się w UE codziennością. "Kto akceptuje decyzje podejmowane większością i demokratyczne reguły gry tylko wtedy, gdy mu to pasuje, ten kwestionuje podstawową zasadę europejskiego klubu" – podsumował komentator ARD.