Niemcy: Merkel toczy grę o najwyższą stawkę. To może być koniec polityki jaką znamy
Kanclerz Angela Merkel walczy o przetrwanie. Wydawało się, że ze szczytu UE poświęconego migracji wróciła z sukcesem. Sztylet w plecy wbił jej stary sojusznik. Rozpaść się teraz może nawet "odwieczna" koalicja chadeków.
Horst Seehofer, szef bawarskiej CSU, siostrzanej partii chadeckiej CDU, na której czele stoi Angela Merkel, od dawna domaga się powstrzymania napływu migrantów do Niemiec. Ostro krytykuje politykę "otwartych drzwi". Uważa, że niektórzy migranci powinni być zawracani na granicach. Kanclerz szczególnie niepokoi ten ostatni postulat, który mógłby oznaczać wprowadzenie kontroli granicznej i zagrozić swobodzie podróżowania w strefie Schengen.
Wyglądało na to, że kryzys został zażegnany, dzięki decyzjom ostatniego szczytu UE w Brukseli. Wspólnota ustaliła, że migranci będą zatrzymywani w specjalnych obozach, a poszczególne kraje, dobrowolnie przyjmą azylantów. Co więcej, Angela Merkel porozumiała się z Grecją i Hiszpanią, aby kraje te przyjmowały z powrotem migrantów zatrzymanych na niemieckiej granicy.
Okazało się jednak, że to za mało dla Seehofera, który początkowo zrezygnował ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych, aby po konsultacjach z sojusznikami partyjnymi jedynie oddać się do dyspozycji szefowej rządu. W ten sposób lider CSU dał jej szansę na zażegnanie kryzysu, którego konsekwencje są trudne do przewidzenia.
Angeli Merkel udało się utworzyć rząd niespełna pół roku temu po ciągnących się miesiącami negocjacjach grożących nawet powtórzeniem wyborów. Odejście Seehofera może pociągnąć za sobą rozpad gabinetu, a nawet rozpad siedemdziesięcioletniego sojuszu CDU/CSU. Czarny scenariusz mówi także o zakończeniu kariery politycznej Merkel.
Seehofer poinformował kolegów z CSU, że dotychczasowe próby porozumienia się z Merkel nie przyniosły rezultatów. Część niemieckich obserwatorów uważa, że kanclerz skorzysta z tej okazji, żeby pozbyć się kłopotliwego szefa resortu spraw wewnętrznych.
Nieprzejednane stanowisko Seehofera tłumaczone jest sytuacją polityczną w Bawarii. Lider tamtejszych chadeków musiał brać pod uwagę jesienne wybory lokalne i rosnący wpływ skrajnie prawicowej, antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec. Strategia przesuwania się w prawo sceny politycznej najwyraźniej jednak nie zdała egzaminu.
Sondaże pokazują, że większa liczba Bawarczyków ufa polityce Merkel niż Seehofera. Stąd zapewne Seehofer postawił wszystko na jedną kartę i do początkowej gotowości do rezygnacji z urzędu federalnego dołożył jeszcze wolę ustąpienia z funkcji szefa partii. To wszystko sprowadza się do politycznej gry pomiędzy Merkel a Seehoferem określanym jako "frenemy" (przyjaciel-wróg) pani kanclerz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl