Duda o czarnym scenariuszu. Mówi, co się stanie, jeśli Putin wygra

Polska rozszerza swoje zdolności defensywne; w 2023 roku przeznaczymy na obronność ponad 4 proc. PKB, to dwukrotnie więcej niż poziom oczekiwany od sojuszników w NATO. Budujemy wspólne bezpieczeństwo - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - powiedział prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla "Le Figaro".

Andrzej Duda
Andrzej Duda
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
oprac. MDol

12.02.2023 | aktual.: 12.02.2023 15:37

Treść rozmowy została w sobotę wieczorem opublikowana na stronie prezydenckiej kancelarii. Andrzej Duda pytany był w wywiadzie m.in. o relację strategiczną Polski ze Stanami Zjednoczonymi. Na pytanie, czy jest to dla niego gwarancja bezpieczeństwa, prezydent zauważył, że "zrobiliśmy wszystko, by wejść do NATO, właśnie po to, by otrzymać gwarancję z artykułu 5. Traktatu".

- Nie chodzi tylko o słowa. Dzisiaj, wraz ze wzmocnioną obecnością NATO na flance wschodniej, prawie 10 000 amerykańskich żołnierzy jest obecnych na naszej ziemi. Polska rozszerza swoje zdolności defensywne. Dokonujemy zakupów uzbrojenia. W 2023 r. przeznaczymy na obronność ponad 4 proc PKB. To dwukrotnie więcej niż poziom, jakiego oczekuje się od sojuszników w NATO. Dziś budujemy wspólne bezpieczeństwo, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - podkreślił prezydent.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na pytanie, czy wyobraża sobie ewentualny atak Rosji na Polskę, odpowiedział, że "atak Rosji na Polskę byłby atakiem Rosji na NATO".

- Kiedy w 2001 r. Stany Zjednoczone stały się obiektem ataku, wszyscy sojusznicy opowiedzieli się po stronie Amerykanów i walczyli z terrorystami. Wierzymy, że jeśli doszłoby do ataku na państwo należące do NATO, niezależnie od tego, jakie by było, to odpowiedź byłaby taka sama: szybka i zdecydowana - podkreślił prezydent.

Andrzej Duda podkreślał również podczas rozmowy, że Ukraina musi pilnie otrzymać pomoc. Na pytanie, o to, czy Rosjanie mogą jeszcze wygrać wojnę na Ukrainie, prezydent odparł: - Tak, mogą, jeśli Ukraina nie otrzyma bardzo pilnie pomocy. Nie mają nowoczesnej infrastruktury wojskowej, ale mają ludzi -.

- Jeśli nie wyślemy sprzętu wojskowego do Ukrainy w nadchodzących tygodniach Putin może wygrać. Może wygrać i nie wiemy, gdzie się zatrzyma - podkreślił prezydent.

Podczas rozmowy mówił także m.in. o tym, że jest bardzo dumny z Polaków, z pomocy, jaką zaoferowali ukraińskim uchodźcom, którzy uciekali przed bombami. Jak wskazywał, "Polacy nie zapomnieli, czym jest rosyjska okupacja, czym jest rosyjska inwazja i jak zachowuje się wojsko rosyjskie". - Jego przybycie oznacza śmierć, brutalność, bezlitosną walkę - zaznaczył.

Ostrzegali przed Putinem

Pytany, czy ocena rosyjskiej agresji na Ukrainę oraz jego znakomite relacje z prezydentem Ukrainy, z przywódcami krajów bałtyckich i pozostałych państw Europy Wschodniej pomagają ożywić region Trójmorza, Andrzej Duda odpowiedział, że "rzeczywiście Europa środkowa od lat ostrzegała przed Władimirem Putinem".

- W 2008, kiedy Rosja zaatakowała Gruzję, polski prezydent Lech Kaczyński, wspólnie z przywódcami Ukrainy i państw bałtyckich, udał się do Tbilisi, gdzie w decydującym momencie, przed tłumem zgromadzonych w centrum miasta Gruzinów prezydent Kaczyński powiedział pamiętne słowa, że jeśli nie zatrzyma się Rosji, to: "Dzisiaj Gruzja, jutro być może państwa bałtyckie, Ukraina, a później być może mój kraj, Polska" - przypomniał prezydent.

Prezydent zauważył, że państwa Europy Wschodniej są solidarne razem wobec Moskwy. - Jesteśmy razem, ale także jesteśmy w NATO - zaznaczył.

- Co bardzo istotne, nasze terytorium to teren strategiczny prowadzący w stronę krajów bałtyckich poprzez Korytarz Suwalski. Jeśli Korytarz Suwalski, 65 km granicy polsko–litewskiej, pomiędzy Białorusią a rosyjskim obwodem kaliningradzkim, nie będzie broniony, kraje bałtyckie zostaną odcięte od pozostałej części państw NATO. Traktujemy to bardzo poważnie, zarówno my, jak i nasi bałtyccy partnerzy - zaznaczył.

Reparacje dla Polski

Podczas rozmowy padło również pytanie o to, czy było potrzebne podnoszenie przez Polskę kwestii niemieckich reparacji wojennych po zniszczeniach drugiej wojny światowej. - Prawda jest taka, że Niemcy nie zrobili nic, aby wypłacić reparacje po drugiej wojnie światowej. Całe polskie społeczeństwo jest zgodne co do reparacji. Nie ma w Polsce żadnej rodziny, której jakiś członek nie zostałby zabity przez Niemców. Nie ma miejsca, które by nie ucierpiało - odpowiedział Andrzej Duda.

- Odbudowywaliśmy Polskę po wojnie własnymi siłami. Inne kraje, takie jak Grecja, wciąż chcą domagać się reparacji. Dlaczego państwo polskie, które było największą ofiarą wojny, straciło 6 milionów swoich obywateli, miało kompletnie zburzoną stolicę, państwo z największymi stratami i największymi zniszczeniami, miałoby nic nie otrzymać? - powiedział prezydent.

Zobacz też:

źródło: PAP

Źródło artykułu:PAP
Andrzej Dudawojnarosja
Wybrane dla Ciebie