"Nie tylko piloci Jaka-40 złamali procedury"
Jak uważa minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski, błędy popełnili nie tylko piloci samolotu Jak-40, który wylądował w Smoleńsku zanim rozbił się Tu-154M. - Procedury złamali też kontrolerzy - twierdzi Kwiatkowski.
01.02.2011 | aktual.: 01.02.2011 10:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Komisja powołana przez dowódcę Sił Powietrznych uznała, że piloci Jaka-40, lądując w Smoleńsku, naruszyli regulamin, schodząc niżej niż minimalna wysokość określona dla lotniska. Załoga odwoła się od tych ustaleń.
Kwiatkowski powiedział w TVN24, że przełożeni pilotów muszą dokonać "formalnej oceny ich zachowania". Dodał jednak, że błędy popełnili też rosyjscy kontrolerzy na lotnisku, czego dowodem jest - według ministra - pochwała "mołodiec" (zuch), jaką usłyszał pilot Jaka-40, gdy wylądował.
- To obrazuje złamanie procedur przez stronę rosyjską, bo oczywiście ten, który naprowadza, nigdy nie powinien tak spuentować nawet udanego lądowania, jeżeli ono jest wbrew procedurom związanym z podejściem samolotu i z samym lądowaniem - powiedział Kwiatkowski. Zdaniem ministra wieża kontroli lotów przy pogodzie, jaka panowała 10 kwietnia w Smoleńsku, powinna była zakazać lądowania.
Wyniki dochodzenia polskiej komisji wojskowej wobec załogi Jaka-40 skomentował też były polski akredytowany przedstawiciel przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym (MAK) płk Edmund Klich. - Wreszcie zaczęto badać poważnie incydenty lotnicze - powiedział w TVN24.
Klich przyznał, że dzwonił "do odpowiednich osób w dowództwie Sił Powietrznych" i apelował, by dokładnie przebadać lądowanie Jaka-40.
- Problem w lotnictwie wojskowym zaczyna się od braku profesjonalnego podejścia do incydentów lub poważnych incydentów. Dobrze, że tak zrobiono. Ja nie mówię, jakie sankcje powinni ci ludzie ponieść, bo to nie jest ważne. Ważne jest, jakie będą działania profilaktyczne po takim zbadaniu zdarzenia - powiedział Klich.
Według Klicha w lotnictwie wojskowym od dziesiątek lat istniały przyzwyczajenia, by łamać procedury.
Kwiatkowski skomentował też wniosek 13 z 15 członków Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy domagają się usunięcia jej przewodniczącego płk. Edmunda Klicha, b. polskiego akredytowanego przy MAK. Pismo w tej sprawie analizuje Ministerstwo Infrastruktury. Członkowie komisji zarzucają Klichowi m.in., że jego "bierna postawa" we współpracy z MAK spowodowała, iż w ostatecznym raporcie na temat katastrofy smoleńskiej nie uwzględniono wielu wniosków strony polskiej.
Kwiatkowski podkreślił, że płk Klich ma jeszcze rolę do odegrania w badaniu przyczyn tragedii z 10 kwietnia, więc nie należy osłabiać jego pozycji. - Jeżeli stoimy na stanowisku, że ta procedura (badania katastrofy smoleńskiej) się nie zakończyła, to nie chciałbym, żebyśmy teraz prowadzili dyskusję oceniającą pana Edmunda Klicha jako polskiego akredytowanego przedstawiciela, bo uważam, że byłoby to niezręczne w tym kontekście, że ma on jeszcze do odegrania ważną rolę z naszego punktu widzenia - powiedział szef resortu sprawiedliwości. Dodał, że Klicha powinni oceniać eksperci.
Rzecznik Ministerstwa Infrastruktury powiedział, że wiele wskazuje na to, że minister Cezary Grabarczyk nie przychyli się do opinii członków komisji.