- Każdy z nas ma naprawdę ograniczony wpływ na to, co robią nasi małżonkowie, partnerzy, partnerki zawodowo. Na czym zarabiają. Ja naprawdę nie robiłbym afery i nie widziałbym powodów do niepokoju z tego powodu, że czyjaś żona albo czyjaś znajoma złożyła - tak jak setki czy tysiące osób - wniosek o wsparcie ze środków publicznych w tym konkursie - powiedział w programie “Tłit” wiceminister rodziny, pracy i polityki Społecznej Sebastian Gajewski.
Chodzi o żonę Artura Łąckiego z Koalicji Obywatelskiej - najbogatszego posła w Sejmie - której firma otrzymała w ramach dotacji z KPO ponad milion złotych. Gajewski nie widzi w tym nic niestosownego. Jak stwierdził, jeżeli wszystko było zgodnie z przepisami, to "nie ma żadnego znaczenia, czy o środki ubiegała się żona posła Łąckiego czy jakiegokolwiek innego posła lub senatora".
- Trzeba to oczywiście wyjaśnić, czy te indywidualne wnioski były rzetelnie i zgodnie z prawem załatwiane - dodał jednocześnie.