"Nie ma to jak siać defetyzm". Koalicjanci załamują ręce po słowach Tuska ws. aborcji

Donald Tusk
Donald Tusk
Źródło zdjęć: © East News | Filip Naumienko/REPORTER
Michał Wróblewski

23.07.2024 16:00, aktual.: 24.07.2024 08:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Nie ma to jak siać defetyzm - tak szefowa klubu parlamentarnego Lewicy komentuje słowa premiera Donalda Tuska o tym, że w Sejmie nie ma większości dla projektów depenalizujących pomoc przy aborcji oraz liberalizujących prawo do terminacji ciąży. Lewica - jak słyszymy - i tak złoży projekt, który wychodzi naprzeciw oczekiwaniom kobiet.

- Plus za szczerość - tak, w trzech słowach, jedna z posłanek komentuje wystąpienie Donalda Tuska. Ale jednocześnie przyznaje: ta szczerość odbiera nadzieje kobietom.

Premier i lider KO po wtorkowym posiedzeniu rządu stwierdził bowiem, że - mimo iż znakomita większość jego partii jest za liberalizacją prawa do aborcji i depenalizacją pomocy przy niej - Sejm tej kadencji w większości jest konserwatywny. Czyli większość blokującą w sprawie aborcji ma PiS, PSL i Konfederacja. A także "pojedynczy" posłowie KO - jak Roman Giertych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Donald Tusk na konferencji prasowej przyznał otwarcie, że mimo iż on sam jest za liberalizacją, to nie jest w stanie wywrzeć wpływu na ludowców. Zapewnił, że posłanki KO poprą projekt ustawy ratunkowej, który - wedle informacji WP - ponownie złoży Lewica.

- Na pewno wiele posłanek i posłów KO będzie chciało poprzeć jeszcze raz ten wniosek. Ja jestem w tym sensie ostrożny, bo źle się będę czuł, jeśli znowu się okaże, że głosowanie jest przegrane. Dzisiaj wszystko na to wskazuje, że znowu będzie przegrane - stwierdził premier na konferencji prasowej we wtorek.

Jak dodał: "iluzją jest, że zwolennicy liberalizacji prawa aborcyjnego stanowią większość w Sejmie". - Stanowimy mniejszość: PiS, Konfederacja, PSL to jest większość. Ustawowo trudno doprowadzić do jakichkolwiek zmian - mówił. I przyznał: - Nie daliśmy rady. Czuję się z tym źle, że nie wszyscy zagłosowali tak, jak ja.

Posłanki Lewicy nie są jednak zadowolone z przekazu Tuska. - Nie ma to jak siać defetyzm - mówi Wirtualnej Polsce Anna Maria Żukowska, przewodnicząca klubu Lewicy.

Jak tłumaczy: - To kobiet na wybory prezydenckie nie zmobilizuje, a to bardzo ważne. Bez prezydenta z obozu demokratycznego nie zrealizujemy nie tylko prawa do aborcji, ale też szeregu projektów ustrojowych, które są ważne dla wszystkich klubów Koalicji 15 października.

Prawo do aborcji. Ludowcy "blokują" koalicję

Szkopuł w tym, że - zgodnie z przekazem premiera Tuska - to nie prezydent Duda jest w tym przypadku "problemem". To bowiem w Sejmie nie ma większości dla projektów liberalizujących prawo do aborcji. Dlatego żadna ustawa w tej sprawie nie jest w stanie nawet trafić na biurko głowy państwa.

Z takiego stanu rzeczy zadowolone jest oczywiście PSL. - Jakbyśmy zobaczyli na sumę wyborców, to na 21 milionów wyborców tylko 8,5 miliona wyborców głosowało na partie, które deklarowały, że ich projektem ustawy jest aborcja do 12. tygodnia na życzenie. Mają prawo zgłaszać swoje ustawy, ale nie zdobyli większości dla tych ustaw - podkreślał w ostatnim wystąpieniu lider ludowców, wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz.

Wedle naszych informacji w ciągu najbliższych dni liderzy KO, PSL, Polski 2050 i Lewicy mają spotkać się między innymi w tej sprawie. Ale z tego spotkania - jeśli chodzi o prawo do aborcji - nic nie musi zostać rozstrzygnięte - słyszymy. Przeciwnie. Koalicjanci spodziewają się status quo.

Chyba, że ludowcy cudem zmienią poglądy.

Prokuratura włączy się do sprawy

Tak się najpewniej nie stanie, ale premier ma inny pomysł. - Od czasu tego nieszczęsnego głosowania [ws. depenalizacji aborcji] szukamy pewnych praktycznych sposobów, które nie wymagają zmian ustawowych, żeby okoliczności tego codziennego życia jakoś złagodzić, jeśli chodzi o kobiety, które decydują się na przerwanie ciąży - przyznał Donald Tusk na konferencji prasowej.

Jak zapowiedział, "w poniedziałek pojawią się nowe wytyczne dla prokuratury dotyczące ścigania". - Już w tej chwili - poprosiłem o taki mini raport - zmienił się dość radykalnie stosunek prokuratury do kwestii poronień. Jeszcze kilkanaście miesięcy temu z nadzwyczajną zawziętością niektórzy, z taką podejrzliwością, traktowali także naturalne poronienia i tam szukano też pretekstów czy sposobów, jak karać kobiety, albo przynajmniej śledzić i sprawdzić, czy to poronienie nie było czasem wywołane przez kogoś - mówił szef rządu na spotkaniu z dziennikarzami.

Sejm odrzucił ustawę

Przypomnijmy: Sejm nie uchwalił na niedawnym posiedzeniu nowelizacji Kodeksu karnego. Projekt zakładał dekryminalizację pomocy w aborcji oraz przerywania ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. Wynik głosowania ucieszył posłów PiS i Konfederacji. W głosowaniu nie brało udziału trzech posłów Koalicji Obywatelskiej: Roman Giertych, Krzysztof Grabczuk i Waldemar Sługocki.

"Wiele moich poglądów ewoluowało, ale nie jestem Moniką Pawłowską a rebours. Dzisiaj ze względu na szacunek do poglądów jednak zdecydowanej większości wyborców KO oraz do dyscypliny klubowej postanowiłem nie brać udziału w głosowaniu nad projektem Lewicy" - tłumaczył swoją decyzję na platformie X Roman Giertych.

Projekt nowelizacji Kodeksu karnego został złożony przez posłów Lewicy i był jednym z czterech poselskich projektów, które po kwietniowym posiedzeniu Sejmu zostały skierowane do Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży. Członkowie komisji zajęli się nim w pierwszej kolejności.

Pod koniec czerwca komisja pozytywnie zaopiniowała projekt. Przewidywał on zmiany polegające przede wszystkim na dekryminalizacji pomocy w aborcji oraz przerywaniu ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży.

Obecnie art. 152 k.k. mówi, że "kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Przewiduje też taką samą karę za pomoc kobiecie ciężarnej w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub za nakłanianie jej do aborcji.

Projektodawcy chcieli zmienić te przepisy, ponieważ wyszli z założenia, że skoro przerwanie własnej ciąży nie jest czynem karalnym, to również pomoc w aborcji nie powinna być kryminalizowana. Dlatego też projekt nowelizacji uchyla te dwa paragrafy.

Do projektu przyjęto również poprawki wiceprzewodniczącej komisji, a jednocześnie przedstawicielki wnioskodawców, posłanki Lewicy Anny Marii Żukowskiej. Posłanka wyjaśniła, że zdecydowała się na nie po wysłuchaniu głosu ekspertów. W wyniku tych poprawek wprowadzono zapis, że kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę poza przypadkami wskazanymi w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, jeżeli od początku ciąży upłynęło więcej niż 12 tygodni, podlega karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat pięciu.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (733)
Zobacz także