"Nie jest hrabią!". Kandydat na prezydenta i tytuł szlachecki
Jan Zbigniew Potocki marzy o fotelu prezydenta Polski, ale na razie na przeszkodzie stanęła mu nie tylko Państwowa Komisja Wyborcza, ale także przedstawiciele słynnego rodu. "Wcale nie jest hrabią" - przekonują.
Czy Jan Zbigniew Potocki - jeden z najbardziej osobliwych kandydatów na prezydenta Polski - nie powinien przedstawiać się jako hrabia herbu Pilawa? "Nie ma on nic wspólnego z rodziną Potockich znaną od stuleci w dziejach Królestwa i Rzeczypospolitej Polskiej" - napisał w oświadczeniu przesłanemu redakcji "Rzeczpospolitej" Marek Potocki - głowa linii łańcuckiej Potockich.
Przedstawiciel Potockich podkreślił, że tytułowanie kandydata hrabią jest błędem. Stwierdził, że nie łączą ich żadne więzy rodzinne. "W sposób bezprawny i oszukańczy przedstawia się, używając tytułu szlacheckiego, dając w ten sposób do zrozumienia, iż jest członkiem naszej rodziny. Nie jest" - napisał prost Marek Potocki.
To jednak nie zraża pretendenta do prezydenckiego fotela, który - przypomnijmy - obiecuje wypłacać każdej rodzinie w Polsce 5 tys. zł miesięcznie. - To oczywiste, że posiadam tytuł hrabiowski. Niech pan Potocki zajrzy w dokumenty - powiedział dziennikarzom Jan Zbigniew Potocki.
Zobacz też: Tusk: nie widzę powodu, dla którego Duda miałby nagle stać się mężczyzną
Jednak - jak zauważa "Rz" - związki kandydata ze znanym rodem kwestionują również genealodzy. Marek Jerzy Minakowski, autor bazy potomków Sejmu Wielkiego, wyjaśnia, że w przypadku przywłaszczeń tytułów prawnie rodzina nie może wiele zrobić. Od niemal 100 lat państwo polskie nie uznaje bowiem tytułów arystokratycznych.
Tymczasem Jan Potocki ma na głowie inne problemy. Państwowa Komisja Wyborcza stwierdziła nieprawidłowości w jego zawiadomienia o utworzeniu komitetu. Wątpliwości wzbudziła autentyczność części wymaganych podpisów.
Wybory prezydenckie. Jest nieoczekiwany kandydat
Jan Zbigniew Potocki uważa się za spadkobiercę dziedzictwa działających w Wielkiej Brytanii prezydentów na uchodźstwie. Twierdzi, że w Polsce wciąż powinna obowiązywać konstytucja kwietniowa z 1935 roku, nie zaś ta, którą Sejm przyjął w 1997 roku.
Co ciekawe, ewentualne wybory prezydenckie nie byłyby debiutem dla Potockiego. Polityczny oryginał startował bowiem w ostatnich wyborach na prezydenta Warszawy. Zajął w nich przedostatnie miejsce, uzyskując poparcie 2117 wyborców.
Źródło: "Rzeczpospolita"