Obawy Czarnka. Nie chciał promować szczepień z powodu "seksualizacji"
Resort edukacji niechętnie promuje w szkołach szczepienia przeciwko HPV. Jak wynika z informacji "Dziennika Gazety Prawnej", decyzję podjął minister Przemysław Czarnek. Obawia się bowiem o zarzuty o rzekomą seksualizację.
Wszystkie informacje o wyborach 2023 znajdziesz TUTAJ.
HPV to nazwa ludzkiego wirusa brodawczaka, który odpowiada za zachorowania na raka szyjki macicy oraz inne choroby nowotworowe. Zgodnie z decyzją Ministerstwa Zdrowia, od maja szczepionka jest bezpłatna dla 12- i 13-latków.
Początkowo resort chciał, by z informacją o szczepieniach dotrzeć przez kuratoria do szkół i rodziców. Ale, jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", placówki nie otrzymały żadnych zaleceń czy ulotek. Jedna z osób pracujących przy programie szczepień przekazała, że ze strony resortu edukacji nie było chęci ich promocji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strach Czarnka przed "seksualizacją"
Jak wynika z informacji "DGP", decyzję o braku zaangażowania w promocję szczepień przeciw HPV podjął minister edukacji Przemysław Czarnek. Obawiał się bowiem, że przed wyborami mogłyby się pojawić zarzuty o seksualizację. Wszak wirus HPV jest przenoszony m.in. drogą płciową.
"DGP" przypomina, że takie hasła pojawiały się już w konserwatywnych mediach. Na przykład na antenie Radia Maryja mówiono, że najlepszą profilaktyką jest czystość i wstrzemięźliwość.
Doszło do nieporozumień między resortami edukacji i zdrowia. Osoby odpowiedzialne za program szczepień musiały "działać na własną rękę". To Narodowy Fundusz Zdrowia musiał wysyłać powiadomienia o szczepieniach przez Librusa, gdyż ministerstwo Czarnka się w to nie zaangażowało. Sam resort odpowiedział "DGP", że nie zawarł żadnej umowy na dostarczenie plakatów czy ulotek promujących program, ani nie planuje kampanii informacyjnej "w przedmiotowej kwestii".
"DGP" wskazuje, że zainteresowanie szczepionką jest duże. MZ przygotowuje kolejne zamówienie. Niestety, problem jest z dostępem do placówek - jest ich zbyt mało w stosunku do liczby chętnych.
Czytaj więcej:
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"