Nie chce, by go tak nazywano. Łukaszenka domaga się przeprosin
Po latach szczycenia się tytułem "ostatniego dyktatora Europy" Alaksandr Łukaszenka zmienia zdanie. Stwierdził, że osoby, które go tak nazywają, powinny przeprosić. - Wcale nie jestem dyktatorem, a jeśli jestem, to nie ostatnim - bronił się.
07.07.2023 16:49
Podczas spotkania z dziennikarzami Alaksandr Łukaszenka został zapytany, jak postrzega bycie nazywanym "ostatnim dyktatorem Europy".
Białoruski przywódca bronił się, że "pracuje na wysokim stanowisku, które powierzyli mu ludzie". - Ja pracuję, nie rządzę - mówił. - To nie ja decyduję, czy powinienem być u władzy, czy nie - powiedział Łukaszenka, który od trzech dekad rządzi Białorusią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Jeśli chodzi o "ostatniego dyktatora Europy", powinniście mnie już przeprosić. Odejdźcie od tego określenia. Wcale nie jestem dyktatorem, a jeśli jestem, to nie ostatnim - mówił.
Nie chciał odpowiedzieć, jak potoczą się losy Białorusi po zakończeniu jego prezydentury. Zapewnił, że on sam będzie "walczył o suwerenną i niepodległą Białoruś".
Łukaszenka uwielbiał, jak nazywano go "dyktatorem"
W przeszłości Alaksandr Łukaszenka uwielbiał, jak liczni oficjele nazywali go "dyktatorem". Drwił z tego tytułu na przykład na początku 2022 roku, gdy zapytano go o demokrację w Białorusi. - Ja jestem dyktatorem. Trudno mi zrozumieć demokrację - mówił.
W lipcu 2022 roku z kolei pysznił się tytułem "ostatniego dyktatora". - Nie jestem dyktatorem, ale jeśli jestem, to ostatnim dyktatorem Europy. Macie szczęście. Spotykacie się z ostatnim dyktatorem Europy, to się więcej nie powtórzy - śmiał się.
Z kolei w 2012 roku, gdy niemiecki szef dyplomacji Guido Westerwelle, będący osobą homoseksualną, oskarżył Łukaszenkę o bycie dyktatorem, białoruski przywódca skomentował to słowami: - Lepiej być dyktatorem, niż gejem.
Czytaj więcej: