Nie było go na "liście Dudy". Kulisy odejścia ambasadora
Jak ustaliła Wirtualna Polska, informacja o rezygnacji ze stanowiska ambasadora RP w Waszyngtonie Marka Magierowskiego nie była żadnym zaskoczeniem w Pałacu Prezydenckim. Z naszych informacji wynika też, że Magierowski negocjował z obecnym rządem objęcie stanowiska ambasadora RP w Argentynie.
13.06.2024 18:23
Wiadomość o odejściu Magierowskiego ze stanowiska ambasadora RP w Waszyngtonie podało w środę wieczorem Polskie Radio. Formalnie miałby zakończyć swoją misję 15 lipca, czyli po szczycie NATO w Waszyngtonie. Wirtualna Polska potwierdziła te doniesienia we własnych źródłach.
Zaskoczenia natomiast nie krył szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek. - To przecież dobry ambasador, wcześniej nie było o tym mowy. Prezydent mówił wielokrotnie, także podczas Rady Bezpieczeństwa Narodowego do polityków wszystkich opcji, że potrzebna jest odpowiedzialność i współpraca - skomentował prezydencki minister w Polsat News, przyznając, że te doniesienia to "zaskoczenie".
Tyle że – jak udało nam się ustalić wśród współpracowników prezydenta Dudy – zaskoczenia nie było żadnego, bo i kulisy odwołania Magierowskiego są zupełnie inne.
- Naturalnym ruchem nowego rządu jest wymiana ambasadorów. I zarówno Tusk, jak i Sikorski od początku to komunikowali. Prezydent na spotkaniu z Tuskiem przedstawił listę "swoich" ambasadorów, których nie chciałby, by MSZ ich wymieniał. I na tej liście, wbrew powszechnej opinii, nie było Magierowskiego. Na liście byli Krzysztof Szczerski (ambasador RP w ONZ), Adam Kwiatkowski (Watykan), Paweł Soloch (Rumunia) i Jakub Kumoch (Chiny) – mówi Wirtualnej Polsce anonimowo osoba z otoczenia prezydenta Polski, znająca kulisy sprawy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I jak dodaje, zarówno MSZ, jak i Magierowski chcieli się dogadać ws. nowego stanowiska na innej placówce dyplomatycznej. Według nieoficjalnych ustaleń WP, plan na ostatniej prostej "nie wypalił".
Zakończył rozmowy z MSZ?
- To bardzo "kumaty gość" i próbował dogadać się z szefem MSZ Radkiem Sikorskim. Rozumiał, że po zmianie władzy naturalnym krokiem nowego rządu jest wymiana ambasadorów na swoich ludzi. Powiedział, że ustąpi, ale chce w zamian inną, dużą, ale już mniej ważną placówkę. Rząd Tuska zaproponował mu Buenos Aires i stanowisko ambasadora RP w Argentynie. Od grudnia jest tam nowy, konserwatywny prezydent kraju. W MSZ pomyślano więc, czemu nie Magierowski, który ma też konserwatywne poglądy – mówi nasz informator z otoczenia Andrzeja Dudy. I jak dodaje, kwestia przeprowadzki do Buenos Aires ma być cały czas otwarta.
Z kolei osoba z otoczenia ambasady RP w Waszyngtonie potwierdza nam, że padła taka propozycja dla Magierowskiego. Ale finalnie nie doszło do porozumienia. – Ambasador jej nie odrzucił, ale ze strony MSZ były jedynie zapowiedzi. Po kilku kolejnych ruchach ze strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych postanowił ostatecznie zakończyć rozmowy na ten temat - mówi nam nasze dyplomatyczne źródło.
O tym, że Magierowski mógłby zostać ambasadorem RP w Argentynie, mówiło się już w marcu. A już na początku lutego, w kontekście umowy Pałacu Prezydenckiego z MSZ ws. prezydenckich ambasadorów, "Gazeta Wyborcza" informowała, że "Magierowski straci ambasadę w Waszyngtonie - ma jednak dostać placówkę w innym, "mniej ważnym" kraju".
Dlaczego więc teraz Pałac Prezydencki – mimo wcześniejszych ustaleń – wpadł na pomysł nagłej obrony Magierowskiego?
- To "polityczne złoto" dla prezydenta i jego ludzi. Chcą pokazać na zewnątrz, że stoją w obronie "swoich" ambasadorów. A rząd Tuska prowadzi nieczystą, partyjną grę. To Marcin Mastalerek wpadł na pomysł, by włożyć kij między szprychy. Proszę zobaczyć, jaki jest dysonans między tym, co mówi MSZ, że wszystko zostało uzgodnione ws. prezydenckich ambasadorów i których Sikorski nie rusza, a protestem Pałacu ws. zakończenia misji Magierowskiego, na którą wcześniej prezydent się zgodził – mówi nasz informator.
Przypomnijmy, Magierowski był latach 2015–2017 dyrektorem Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta i nieformalnym rzecznikiem prasowym Andrzeja Dudy. Po odejściu z Pałacu, w latach 2017–2018 był wiceministrem spraw zagranicznych. Później do 2021 r. pełnił funkcję ambasadora RP w Izraelu. Od listopada 2021 r. był ambasadorem w Waszyngtonie.
Nasz informator z otoczenia Pałacu Prezydenckiego mówi o okolicznościach powołania Magierowskiego.
"Prezydent uległ ws. Magierowskiego"
- Prezydent chciał mieć koniecznie swojego ambasadora w Waszyngtonie. Szef MSZ Zbigniew Rau, a de facto prezes PiS Jarosław Kaczyński uznali, że właśnie Magierowski będzie najlepszym kandydatem. Tyle że w 2017 r. Duda rozstał się z Magierowskim w nie najlepszej atmosferze. Pojawiają się więc głosy z Pałacu, że kandydatem na ambasadora powinien być ktoś inny – mówi nasz rozmówca.
I jak wspomina, Rau przyszedł do Pałacu na spotkanie do Dudy, w towarzystwie Magierowskiego.
- Przedstawił merytoryczne argumenty, być może był jakiś deal z Nowogrodzką i prezydent uległ. W zamian rząd PiS miał informować, że to człowiek Dudy będzie ambasadorem. I taka łatka "zaufanego współpracownika prezydenta" przylgnęła do dzisiaj. Rzeczywistość, w tym np. kontakty Magierowskiego z Mastalerkiem, wygląda zgoła odmiennie – podsumowuje informator WP.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski