"To otwarcie nowego frontu wojny". Na linii rząd-Pałac znowu iskrzy
Jak ustaliła nieoficjalnie Wirtualna Polska, próba wymiany ambasadora RP przy NATO przez rząd Donalda Tuska jest postrzegana w Pałacu Prezydenckim jako "otwarcie nowego frontu wojny". - W przededniu szczytu NATO to osłabia pozycję Polski - mówi nam jeden z doradców głowy państwa.
Przypomnijmy, w czwartek Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze zgody na zmianę ambasadora RP przy NATO. - Nie konsultowano tego ze mną, to złamanie dotychczasowej procedury - przekazał prezydent.
"Sytuacja jest zdumiewająca"
Jak dodał Andrzej Duda, Polskę przed NATO reprezentuje "przede wszystkim prezydent RP". - Oczekuję, że to ja będę przedstawiał premierowi kandydata na polskiego ambasadora w NATO - sprecyzował.
- Sama sytuacja jest zdumiewająca, że tuż przed szczytem NATO próbuje się zmienić przedstawiciela, który uczestniczy w tej chwili w pracach przygotowawczych nad szczytem. Tym bardziej że dzieje się to bez jakiegokolwiek usprawiedliwienia i odniesienia się do bieżącej działalności ambasadora - mówił na konferencji prasowej prezydent Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostrzega Dudę przed Tuskiem. "Będzie lekceważony"
Prezydent nie ustosunkuje się do kandydatury
Od 2019 roku ambasadorem RP przy NATO jest Tomasz Szatkowski, były wiceminister obrony narodowej w rządzie PiS.
Rząd Donalda Tuska chciałby go zastąpić Jackiem Najderem, który był już stałym przedstawicielem RP przy NATO w latach 2011-2016. W czwartek sejmowa komisja spraw zagranicznych pozytywnie zaopiniowała jego kandydaturę.
- Prześlą kandydaturę do Pałacu i tyle. Bez znaczenia. Prezydent nie ustosunkuje się formalnie do tej kandydatury. Nie musi. A Szatkowskiego nie odwoła - mówi nam anonimowo jeden z doradców głowy państwa.
"Otwarcie nowego frontu wojny"
I faktycznie - formalnie to prezydent musi się zgodzić na nominację nowego ambasadora i podpisać się pod listami uwierzytelniającymi. Z kolei MSZ może odwołać Szatkowskiego na tzw. konsultacje do kraju, zwolnić go z pełnienia obowiązków i w tym czasie płacić mu ambasadorską pensję. Równolegle zamiast ambasadora placówką NATO w Brukseli kierowałby niższy rangą chargé d’affaires.
- Prezydent jest zadowolony ze współpracy z Szatkowskim. A poza tym obszar NATO jest w stałym zainteresowaniu polityki prowadzonej przez głowę państwa. Tusk już nie pamięta, że prezydent, ze względu na to, że to premier i rząd odpowiadają za prowadzenie polityki europejskiej, zgodził się, żeby premier w Stałym Przedstawicielstwie RP przy Unii Europejskiej miał swojego współpracownika? - pyta retorycznie nasze źródło w Pałacu Prezydenckim. Chodzi o odwołanie Andrzeja Sadosia i zastąpienie go Piotrem Serafinem.
- Obecna sytuacja to otwarcie nowego frontu wojny. W przededniu szczytu NATO to osłabia pozycję Polski - mówi nasz rozmówca.
Zdaniem prezydenckiego ministra Wojciecha Kolarskiego, w kontekście zbliżającego się lipcowego szczytu Sojuszu Andrzej Duda potrzebuje bliskiej współpracy z ambasadorem przy NATO, by być skutecznym. - Z tego wynika konieczność posiadania ambasadora, który jest powoływany za zgodą prezydenta - zaznaczył minister na konferencji prasowej. Podkreślił, że droga konfrontacji w tej sprawie "nie służy Polsce i nam wszystkim".
- Dzisiaj próba zmiany wbrew prezydentowi na stanowisku stałego przedstawiciela Polski przy NATO jest uderzeniem w nasze interesy i narażeniem na szwank naszego bezpieczeństwa - podkreślił.
MSZ: Pan prezydent nie odpowiadał
Wcześniej rzecznik MSZ Paweł Wroński informował, że prezydent otrzymał wszystkie dokumenty i informacje o kandydaturze Najdera.
- Wszystkie procedury zostały przeprowadzone już dawno. Pan prezydent nie odpowiadał. Bardzo długo minister Radosław Sikorski czekał na jakiekolwiek rozwiązanie, czy jakąkolwiek decyzję prezydenta. Jeśli prezydent na te działania nie reaguje, to te decyzje są podejmowane w stosunku do poszczególnych ambasadorów - powiedział Wroński.
Zgodnie z ustawą o służbie zagranicznej, ambasadora mianuje i odwołuje prezydent na wniosek ministra spraw zagranicznych, zaakceptowany przez prezesa Rady Ministrów. Szef MSZ przed skierowaniem wniosku zasięga opinii Konwentu Służby Zagranicznej.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski