Nawet Kaczyński czekał krócej. W sprawie Cieszyńskiego prokuratura bije rekord
Prokuratura Okręgowa w Warszawie od 400 dni zastanawia się, czy wszcząć postępowanie w sprawie Janusza Cieszyńskiego i tzw. afery respiratorowej. Zgodnie z prawem decyzja powinna być wydana w ciągu 30 dni. Od ekspertów słyszymy, że śledczy ustanowili rekord Polski w przewlekłości, a temat może być związany ze sporem Zbigniewa Ziobry z premierem.
Szymon Jadczak, Patryk Słowik
Janusz Cieszyński, jako wiceminister zdrowia, mógł popełnić przestępstwo i wyrządzić Skarbowi Państwa szkodę majątkową w wielkich rozmiarach.
Do takiego przekonania 6 kwietnia 2022 r. doszła katowicka delegatura Najwyższej Izby Kontroli. Skierowano zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
A potem przez 13 miesięcy nic się nie wydarzyło.
- Postępowanie znajduje się na etapie czynności sprawdzających - informuje Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
NIECHLUBNY REKORD. KACZYŃSKI CZEKAŁ KRÓCEJ
- To bardzo, bardzo długo. Pracowałam przy najpoważniejszych sprawach gospodarczych w prokuraturze okręgowej i nie przypominam sobie, by w jakiejkolwiek sprawie czynności sprawdzające trwały ponad rok – mówi WP prokurator Katarzyna Szeska ze stowarzyszenia "Lex Super Omnia".
I dodaje, że przecież na etapie sprawdzenia nie przesłuchuje się świadków ani nie zleca sporządzenia opinii biegłym, lecz jedynie gromadzi dokumenty - by podjąć decyzję, czy sprawą dalej się zajmować, czy już na tym etapie widać, że do popełnienia przestępstwa nie doszło.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chodzi o to, żeby "odsiać" oczywiście bezzasadne sprawy. Wtedy prokurator odmawia wszczęcia postępowania. Te sprawy, w których "może coś być", prokuratorzy zazwyczaj wszczynają. Część z nich później umarzają. W 2019 r. głośna była sprawa dotycząca Jarosława Kaczyńskiego i jego domniemanego oszustwa na niekorzyść austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. Wówczas w tzw. sprawie wież Kaczyńskiego (chodzi o plany budowy spółki Srebrna powiązanej z szefem Prawa i Sprawiedliwości) śledczy prowadzili czynności sprawdzające przez 259 dni. Po tym czasie odmówili wszczęcia śledztwa.
W przypadku Janusza Cieszyńskiego jest to już ponad 400 dni - i nie wiadomo, kiedy zostanie podjęta jakakolwiek decyzja.
Przypomnijmy więc, o co chodziło w aferze respiratorowej.
AFERA RESPIRATOROWA, MINISTER I HANDLARZ BRONIĄ
Wiosną 2020 r. Janusz Cieszyński - wówczas wiceminister zdrowia - podpisał kontrakt na dostawę ponad 1200 respiratorów ze spółką, która do tej pory zajmowała się handlem bronią. W ślad za podpisem Cieszyńskiego szef spółki, Andrzej Izdebski, dostał na konto w ciągu kilku godzin ponad 150 milionów złotych.
Firma Izdebskiego nigdy nie wywiązała się z zamówienia, a sam handlarz bronią uciekł przed wymiarem sprawiedliwości do Albanii, gdzie zmarł w tajemniczych okolicznościach. Państwo do dziś próbuje odzyskać pieniądze utopione w umowie podpisanej ponad trzy lata temu przez Janusza Cieszyńskiego. Ale on sam nie poniósł żadnych konsekwencji.
Cieszyński od początku broni się tak samo: że podpisał umowę ze względu na ogromne zapotrzebowanie na respiratory w środku pandemii. A firmę handlarza bronią rekomendowała mu Agencja Wywiadu.
Na wniosek posłów Michała Szczerby i Dariusza Jońskiego Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła szereg kontroli w Ministerstwie Zdrowia.
W toku jednej z nich kontrolerzy doszli do przekonania, że Janusz Cieszyński "dopuścił do powstania po stronie Skarbu Państwa zobowiązania pieniężnego o wartości 3 654 000 zł za dostawę wyrobu medycznego tj. 30 respiratorów JIXI-H-100A bez należytego zabezpieczenia interesów Skarbu Państwa, bez rozeznania rynku i bez zachowania formy pisemnej umowy". Tu zaznaczmy: to tylko jeden z wątków całej sprawy – stąd też w zawiadomieniu kwota 3,6 mln zł.
W ocenie kontrolerów Cieszyński mógł popełnić przestępstwo z art. 296 par. 3 kodeksu karnego, czyli wyrządził szkodę w obrocie gospodarczym w wielkich rozmiarach. Grozi za to do 10 lat pozbawienia wolności.
Pismo z katowickiej delegatury do Prokuratury Okręgowej w Warszawie datowane jest na 6 kwietnia 2022 r. Kilka tygodni później, 22 kwietnia, Najwyższa Izba Kontroli w swoich mediach społecznościowych poinformowała, że skierowała zawiadomienie do prokuratury dotyczące byłego wiceministra zdrowia.
PROKURATURA ZIOBRY, MINISTER MORAWIECKIEGO
- Zakładam, że powodem tak długiego postępowania sprawdzającego może być to, że prokurator nie otrzymał jeszcze instrukcji co do kierunku działania od swoich przełożonych. Tak wygląda obecnie "niezależność" prokuratury - uważa Katarzyna Szeska.
Jej zdaniem, gdyby prokurator prokuratury rejonowej prowadził czynności sprawdzające ponad rok, najpewniej czekałoby go postępowanie dyscyplinarne.
- Ustawodawca uważa, że po upływie 6 tygodni dochodzi do przewlekłego działania prokuratury w zakresie sprawdzania, czy należy wszcząć postępowanie. Z 13-miesięcznym postępowaniem sprawdzającym nie spotkałem się nigdy, to ewenement. Strach myśleć, ile trwałoby właściwe postępowanie prokuratorskie - wtóruje prok. Szeskiej adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga Sokolnicki oraz ekspert prawny BCC.
Prawnik podkreśla, że w przypadkach, w których nie da się jednoznacznie ocenić zasadności złożonego zawiadomienia, prokuratura powinna wszcząć postępowanie, a później, już po sprawdzeniu faktów i zebraniu materiału dowodowego, może je umorzyć.
Z 13-miesięcznymi czynnościami sprawdzającymi nie spotkał się też adwokat Bartłomiej Piotrowski, karnista, partner w Kancelarii Piotrowscy i członek Naczelnej Rady Adwokackiej.
- Sprawdzenie dokonywane w ramach czynności sprawdzających powinno mieć charakter pierwotny, absolutnie podstawowy. Już sam fakt, że tyle to trwa, uzasadnia twierdzenie, że postępowanie powinno być wszczęte. Wszelkie wątpliwości można by wyjaśniać w jego toku - zwraca uwagę mec. Piotrowski.
Piotrowski mówi wprost, że ogromna zwłoka w zajęciu się sprawą dotyczącą ministra może mieć podłoże polityczne.
- W zależności od sytuacji w koalicji rządzącej, np. przy ustalaniu miejsc na listach wyborczych bądź sporach wokół odpowiedzialności za fiasko reformy wymiaru sprawiedliwości, mogą być podejmowane decyzje przez prokuraturę. Prokurator generalny udowodnił wielokrotnie, że angażuje się w sprawy prowadzone przez jednostki prokuratury. Często nawet to publicznie ogłaszał - uważa Bartłomiej Piotrowski.
Inny z naszych rozmówców ze środowiska adwokackiego, chcący zachować anonimowość, także wskazuje na polityczny wątek sprawy: jego zdaniem śledczy, uzależnieni od decyzji Zbigniewa Ziobry, trzymają tę sprawę jako haka na polityka związanego z Mateuszem Morawieckim.
Cieszyński jest bliskim współpracownikiem Mateusza Morawieckiego. Planuje startować w najbliższych wyborach parlamentarnych z Wrocławia. Nasz rozmówca przypomina, że choćby w ostatnich dniach widać - po sporze o to, kto odpowiada za fiasko reformy wymiaru sprawiedliwości – iż nie ma chemii między premierem i prokuratorem generalnym.
- Powiem tak: nie widzę żadnych podstaw merytorycznych do kilkunastomiesięcznego zwlekania z podjęciem decyzji przez prokuraturę. Z tego względu rozumiem wszelkie teorie - i te bardziej, i te mniej prawdopodobne – kwituje z kolei mec. Radosław Płonka.
MEDIALNA SPRAWA
Sebastian Kaleta, poseł Suwerennej Polski oraz wiceminister sprawiedliwości, wyjaśnia, że sprawa respiratorów jest prowadzona w szeregu postępowań. Być może – w ocenie polityka - w tym konkretnym postępowaniu prokuratura czeka na ustalenia powzięte w toku innych śledztw i dochodzeń.
- Proszę zwrócić uwagę na to, że kwestia respiratorów i ewentualnych nieprawidłowości przy ich zakupie budzi duże zainteresowanie społeczne. Każda decyzja prokuratury będzie więc szeroko analizowana i omawiana. Dlatego wskazane jest, by decyzja ta była ze wszech miar przemyślana – mówi Kaleta.
Jego zdaniem jeśli ktoś przekonuje, że prokuratura nie podejmuje decyzji z przyczyn politycznych, to de facto sam chce wywrzeć nacisk na śledczych, by postąpili w określony sposób.
- Natomiast to się nie uda, bo każdy prokurator podejmuje decyzje procesowe w sposób niezależny – zaznacza wiceminister sprawiedliwości.
Sam Janusz Cieszyński, spytany o ten temat, powiedział jedynie, że czeka na rozstrzygnięcie sprawy przez prokuraturę.
Zbigniew Ziobro nie odpowiedział na naszą prośbę o komentarz.
Szymon Jadczak i Patryk Słowik są dziennikarzami Wirtualnej Polski
Napisz do autorów: