Nawet jak Musk zacznie postować o "zamachu stanu Tuska," to polityczny efekt może wszystkich zaskoczyć [OPINIA]
Trump i Musk wprowadzili do światowej i amerykańskiej polityki nieznaną od dawna nieprzewidywalność. I efekt Muska w polskiej polityce, jeśli miliarder faktycznie zainteresuje się naszym krajem, też może przybrać zupełnie nieprzewidywalne efekty - pisze dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek.
Jedno trzeba Elonowi Muskowi przyznać: rozmach. I to nie tylko w interesach, nie tylko w planach kolonizacji Marsa, ale także w działalności politycznej. Gdy miliarder zainteresował się polityką, to nie tylko znacząco przyczynił się do zwycięstwa Trumpa w wyborach w 2024 roku, nie tylko objął kluczową funkcję w jego administracji - często odsuwając prezydenta w cień - ale też "z rozpędu" zaangażował się w politykę kilku europejskich państw.
Najpierw, w trakcie rozruchów na tle rasowym w Wielkiej Brytanii z lata 2024 roku, wdał się w tak ostry spór z Keirem Starmerem i jego świeżo wybranym rządem, że komentatorzy zastanawiali się, czy właściciel portalu X i najbogatszy człowiek na świecie nie usiłuje zdestabilizować sytuacji w Wielkiej Brytanii i obalić rządu Partii Pracy. Następnie zaangażował się w niemiecką kampanię wyborczą, jednoznacznie popierając w niej skrajnie prawicową Alternatywę dla Niemiec - choć jako faktyczny, jeśli nawet nie formalny, członek gabinetu Trumpa, powinien się powstrzymać przed tego typu deklaracjami.
Teraz Musk postuje w obronie Calina Georgescu - skrajnie prawicowego, prosyjskiego kandydata na prezydenta Rumunii. Po tym, gdy niespodziewanie wygrał on pierwszą turę, najpewniej przy pomocy aktorów zewnętrznych, jej wyniki zostały unieważnione przez rumuński sąd konstytucyjny. W ostatnich dniach Georgescu został aresztowany pod zarzutami między innymi nieprawidłowości w finansowaniu kampanii i działań przeciw porządkowi konstytucyjnemu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Politycy PiS dziękują Muskowi. "Składają mu nieustające hołdy"
Patrząc na kolejne zaangażowania Muska, można zastanawiać się, czy miliarder nie włączy się pewnego dnia także w polską politykę. Spekulacje te podsyciło podanie przez Muska dalej posta rekapitulującego artykuł z "Gazety Polskiej" przekonującego, że pieniądze z likwidowanej właśnie przez miliardera Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) finansowały "grupy usiłujące obalić rządy PiS". Czy Musk wda się teraz w podobną wojnę z Tuskiem, w jaką wdał się wcześniej ze Starmerem? I jakie mogą być tego efekty dla polskiej polityki w roku wyborów prezydenckich?
Czy Musk padł ofiarą własnych algorytmów?
Zacznijmy od pierwszego pytania. Jeszcze kilka miesięcy temu wizja Muska angażującego się w polską politykę wydawałaby się absurdalna. Polska to przecież inny przypadek niż Wielka Brytania czy Niemcy.
Brytyjska i amerykańska polityka dzielą te same sieci społecznościowe. Radykalna prawica z dwóch stron oceanu przedstawiała Wielką Brytanię jako państwo bez mała upadłe, trapione przez nadmierne regulacje, niekontrolowaną migrację i terror "ideologii woke" - co było szczególnie zabawne w kontekście tego, że do lata zeszłego roku krajem przez 14 lat rządziła Partia Konserwatywna. Nic dziwnego, że podobny przekaz trafiał do Muska, od dawna radykalizującego się właśnie wokół kwestii migracji i "ideologii woke".
Wojna miliardera ze Starmerem zbiegła się też z pracami brytyjskiego rządu nad przepisami regulującymi walkę z nienawistnymi treściami w internecie, w tym w mediach społecznościowych. Musk i inni amerykańscy techno-miliarderzy są niechętni podobnym regulacjom. I nie chodzi nawet o ideologię, rzekomy szacunek do absolutystycznie pojmowanej wolności słowa czy sprzeciw wobec "terroru woke" - po prostu moderacja treści generuje dodatkowe koszty i zmniejsza stopę zysku.
Z podobnych powodów Muskowi bardzo nie podoba się obowiązujący w pełni od lutego tego roku Akt o Usługach Cyfrowych. Zdobycie wpływu na rząd największej gospodarki Unii - Niemiec - dawałoby Muskowi narzędzie wpływu na to, by zmienić otoczenie dla prowadzenia biznesów cyfrowych we wspólnocie. Pod Berlinem znajduje się też wielka fabryka Tesli, a amerykański miliarder od dawna narzeka na utrudniającą jej działanie "niemiecką biurokrację".
Zaangażowanie Muska w politykę Wielkiej Brytanii czy Niemiec da się więc jakoś racjonalnie wytłumaczyć - choć już mniej formę, jaką przyjmowało, na czele z wyzywaniem pełniących najwyższe funkcje polityków. Zaangażowanie Muska w spór konstytucyjny w Rumunii, po stronie skrajnie prosyjskiego kandydata rodzi jednak pytanie, jak wiele w politycznych aktywności miliardera jest dziełem nie politycznej czy biznesowej strategii, ale przypadku.
Niektórzy komentatorzy spekulowali, że Musk poniekąd sam padł ofiarą algorytmów przejętego przez siebie portalu X, że zradykalizował się, wpadając w skrajnie prawicowe bańki. A że są one mocno zglobalizowane, to taka wokół AfD łatwo może prowadzić do tej rumuńskiej. Lub polskiej.
Musk zacznie mówić Tarczyńskim?
Tym bardziej, że PiS wykonał sporo pracy, by nawiązać kontakty ze środowiskiem skupionym wokół Trumpa. Nie ograniczały się one do wypraw europosła Tarczyńskiego za ocean i agitowaniem za reelekcją obecnego prezydenta. PiS pracował bardzo wytrwale, by przekazać kluczowym republikańskim politykom swoją narrację na temat tego, co dzieje się w Polsce po 13 grudnia 2023 roku. A zdaniem PiS dzieje się praktycznie zamach stanu, "bodnarowcy" aresztują, dręczą niewinnych księży i zamykają posłów opozycji, a w dodatku "nielegalnie" przejęto media publiczne.
W styczniu 2024 J.D. Vance - wtedy jeszcze senator z Ohio, dziś wiceprezydent - napisał do ówczesnego sekretarza stanu Anthony’ego Blinkena list powielający dokładnie tę narrację i wzywający szefa amerykańskiej dyplomacji, by wywarł nacisk na rząd Tuska, skłaniając go "do przemyślenia jakichkolwiek działań, które podważą swobody drogie zarówno polskim, jak i amerykańskim obywatelom".
Niedawno bliskie PiS media ekscytowały się raportem republikańskiego think tanku Hudson Institute, który w umiarkowanej formie w dużej mierze powielał pisowską krytykę rozliczeń z PiS i "demokracji walczącej" Tuska.
Musk, gdyby chciał się zaangażować w polski spór polityczny, nie musiałby się nawet szczególnie wysilać, ma już gotowe anglojęzyzczne skrypty do postowania: o "więźniach politycznych", "nielegalnej prokuraturze", "zamachu stanu" itd. Po upadku ZSRR przez niedługi czas idealistycznie wierzyliśmy, że globalizacja przyniesie powszechne panowanie praw człowieka i liberalnej demokracji. Dziś widzimy, że może ona równie dobrze oznaczać globalną reakcję przeciw liberalnym wartościom. Widzimy Dominika Tarczyńskiego w czapeczce MAGA w obronie Trumpa wdającego się spór z piosenkarką Madonną w słowach tak wulgarnych, że nie sposób ich tu zacytować, a być może wkrótce też Muska mówiącego Tarczyńskim.
Musku i Trumpie, zwróćcie nam władzę, pokornie prosimy!
PiS i jego otoczenie zachowują się przy tym, jakby nie mieli dziś innego pomysłu na powrót do władzy niż interwencja hegemona z Waszyngtonu, który w nagrodę za wszystkie wznoszone w Sejmie okrzyki "Donald Trump, Donald Trump!", za zdjęcia w czerwonych czapeczkach, za akty strzeliste pod adresem amerykańskiego prezydenta - pogoni Tuska i zwróci władzę PiS. Gdyby kampania Karola Nawrockiego miała uczciwe hasło, to powinno ono brzmieć: "Musku i Trumpie, dajcie nam ponownie władzę, pokornie prosimy!".
W bardziej rozsądnej części prawicowego obozu ten trumpowski wariant opiera się na przekonaniu, że w sytuacji tektonicznych ruchów w polityce światowej Polacy - przekonani, że to sojusz z Waszyngtonem jest kluczowy dla naszego bezpieczeństwa - będą chcieli postawić na prezydenta, który ma dobre relacje z obecną amerykańską administracją. Ostry, publiczny spór rządu z Muskiem, stwarzający wrażenie, że rząd Tuska jest w Waszyngtonie źle postrzegany, mógłby pomóc w podjęciu takiej decyzji.
W mniej rozsądnej, bardziej podatnej na teorie spiskowe części skupiających się wokół PiS sieci społecznościowych, krążą już fantazje o wielkiej, wymierzonej w Tuska i Bodnara zleconej przez Trumpa operacji amerykańskich służb, która doprowadzi do podobnego przesilenia w Polsce jak ujawnienie taśm z "Sowy i Przyjaciół" w latach 2014-15.
Oczekiwanie na władzę w wyniku działań czy z namaszczenia nawet najbardziej sojuszniczego mocarstwa powinno być kompromitujące dla polityka każdej minimalnie szanującej się demokratycznej wspólnoty. Tym bardziej w wypadku partii tyle mówiącej o suwerenności i "wstawaniu z kolan". Fanatycznemu elektoratowi PiS taka postawa nie będzie oczywiście przeszkadzać, ale jakaś część wyborców zniesmaczona może przerzucić swoje poparcie na Konfederację.
Efekt Muska nieznany
Bo nie da się przewidzieć jaki ostatecznie będzie efekt ewentualnej interwencji Muska w polską politykę. Zamiast PiS może pomóc Konfederacji, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak słabo kampania idzie Karolowi Nawrockiemu i że nie znający przecież dobrze polskiej polityki miliarder, może pomylić Konfederatów i stronnictwo z Nowogrodzkiej. Ataki Muska na polski rząd mogą też zjednoczyć wokół niego wyborców - zwłaszcza jeśli Trump pójdzie głęboko w reset z Rosją albo uskuteczni swoje groźby wciągnięcia Unii Europejskiej w wojnę handlową.
W Niemczech poparcie miliardera ostatecznie nie przyciągnęło do AfD nowych wyborców, swój dwukrotny wzrost poparcia partia wypracowała wcześniej, zanim Musk w pełni zaangażował się w jej kampanię. Wyniki zbliżone do 20 proc. Alternatywa notowała w sondażach już jesienią 2024 roku. W Kanadzie agresywna retoryka i polityczne naciski Trumpa wywołały paradoksalny efekt: wzmocniły w sondażach rządzących liberałów kosztem konserwatystów. Jeszcze pod koniec roku wydawało się w zasadzie pewne, że w tegorocznych wyborach nowym premierem zostanie względnie bliski ideologicznie obozowi Trumpa Pierre Poilievre - teraz władza coraz bardziej się od niego oddala.
Trump i Musk wprowadzili do światowej i amerykańskiej polityki nieznaną od dawna nieprzewidywalność. I efekt Muska w polskiej polityce - jeśli miliarder faktycznie zainteresuje się naszym krajem bardziej niż przez podanie dalej jednego postu na X - też może przybrać zupełnie nieprzewidywalne efekty.
Dla Wirtualnej Polski Jakub Majmurek