Naukowcy: awaria rurociągu na Wiśle nie była przypadkowa
Nie zgadzamy się z teoriami jakoby uszkodzenie rury znajdującej się pod dnem Wisły 10 grudnia nastąpiło samoistnie - uważają naukowcy z Instytutu Geografii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Ich zdaniem wyciekowi substancji ropopochodnej z rurociągu PERN i skażeniu wody w Wiśle winna jest zapora we Włocławku, użytkowana niezgodnie z założeniami projektowymi. Tymczasem, jak wynika z informacji PERN "Przyjaźń", drugiego wycieku w niedzielę 16 grudnia w ogóle nie było.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/brudna-wisla-6038645627384449g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/brudna-wisla-6038645627384449g )
Zanieczyszczona Wisła
Od 35 lat prowadzone są szczegółowe badania erozji koryta Wisły poniżej zapory we Włocławku - informują uczeni. Pozwoliły one pracownikom naukowym Instytutu Geografii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy ustalić przyczyny awarii rurociągu PERN Przyjaźń 10 grudnia 2007 r. Z przeprowadzonych do tej pory badań koryta rzeki wynika, że awaria ropociągu była związana z destrukcyjnym oddziaływaniem stopnia wodnego we Włocławku.
Zdaniem prof. doktora hab. Zygmunta Babińskiego i magistra Michała Habela z Zakładu Hydrologii i Ochrony Wód Instytutu Geografii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy zapora we Włocławku funkcjonuje niezgodnie z założeniami projektowymi i powoduje systematyczne, intensywne pogłębienie dna rzeki m.in. w rejonie rurociągu.
Ropociąg przechodzi pod korytem Wisły około 14 kilometrów w stronę ujścia rzeki poniżej zapory. Z pomiarów uczonych wynika, iż właśnie tu dno koryta obniżyło się od 1980 roku średnio o 1,2 metra. W innych miejscach koryto pogłębiło się o ponad 3 metry. Ten właśnie proces mógł spowodować uszkodzenie instalacji - dowodzą naukowcy.
Ich zdaniem, w związku z tym zjawiskiem istnieje zagrożenie dla innych urządzeń hydrotechnicznych znajdujących się w korycie Wisły. Może dojść do katastrofy budowlanej i ekologicznej.
Tymczasem Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" podaje, że nie było drugiego wycieku z administrowanego przez firmę rurociągu. Jak wynika z przedstawionej przez firmę informacji, zauważona 16 grudnia plama jest pozostałością awarii, która miała miejsce 10 grudnia br.
"Cały czas trwają prace nad zneutralizowaniem skutków zdarzenia dla środowiska naturalnego, które na szczęście ucierpiało znacznie mniej wskutek wycieku, niż sądzono na wstępie. Na miejscu nadal pracują sekcje ratownictwa chemicznego oraz komisja powołana przez Spółkę, która bada przyczyny wycieku" - informuje PERN.
Z naszych ustaleń wynika, że pod wpływem zwiększonego nurtu rzeki oraz wahania poziomu wody, substancja wydostała się na powierzchnię z dna i zakoli rzeki, tworząc cienką warstwę na powierzchni. Nie zaobserwowaliśmy powtórnego rozszczelnienia instalacji, co świadczy, że nie doszło do ponownego wycieku – mówi Artur Zawartko, Prezes Zarządu PERN "Przyjaźń".
Wykluczono również awarię tego samego rurociągu, gdyż próby ciśnieniowe oraz badania radiografem przeprowadzone na uruchomionym 16 grudnia rurociągu rezerwowym, potwierdziły jego szczelność.
Nadal w akcji neutralizującej wyciek udział biorą specjalistyczne jednostki Zakładowej Straży Pożarnej ratownictwa chemicznego PERN-u oraz jednostki Państwowej Straży Pożarnej. Natychmiast po wycieku z 10 grudnia (na zewnątrz wydostało się wówczas ok. 40 m sześciennych oleju), zarząd Spółki powołał sztab kryzysowy oraz komisję do zbadania przyczyn awarii. Komisja nie zdołała jeszcze ustalić, co spowodowało wyciek.
Nie można na tym etapie prac wykluczyć praktycznie żadnego scenariusza. Nie chcemy podawać informacji nie sprawdzonych, dlatego nasze badania przeprowadzamy bardzo drobiazgowo – mówi Krzysztof Jabłoński, dyrektor ds. eksploatacji PERN "Przyjaźń".