Nauczycielka z Gdańska od dziś jest bez pracy. "Skończyła się moja bajka"

- Szkoły oddalone były od siebie o kilkadziesiąt kilometrów, więc w niektóre dni pokonywałabym dziennie nawet 100 km, żeby zebrać te kilka godzin, które i tak nie składałyby się na cały etat - mówi nam nauczycielka biologii w gimnazjum, dla której po reformie edukacji zabrakło pracy.

Nauczycielka z Gdańska od dziś jest bez pracy. "Skończyła się moja bajka"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne/ Małgorzata Prabucka
Nina Harbuz

Nina Harbuz, Wirtualna Polska: Jak samopoczucie dzisiaj?

Małgorzata Prabucka, nauczycielka gimnazjum, która straciła pracę w wyniku reformy: Jeszcze chyba do mnie nie dotarło, że ten rok szkolny zacznie się beze mnie. Że w dniu inauguracji nie ubiorę się elegancko i nie spotkam się z moimi uczniami, po raz pierwszy od 26 lat. Nie mogę w to uwierzyć i przykro mi z tego powodu, bo mam dopiero 62 lata i czuję się na siłach pracować dalej, nie mówiąc o tym, że miałabym jeszcze wiele do przekazania moim wychowankom. Niestety, przez reformę edukacji kończy się moja praca zawodowa jako nauczycielki.

Minister Zalewska zapowiadała, że będzie praca dla wszystkich nauczycieli. Ogłoszenia miały wisieć na tzw. giełdach pracy. Dla pani nic się nie znalazło?

Szukałam ofert do końca sierpnia. Niewiele tego było. W jednej szkole 2 godziny, w innej 3. I tak wszędzie. Szkoły oddalone były od siebie o kilkadziesiąt kilometrów, więc w niektóre dni pokonywałabym dziennie nawet 100 km, żeby zebrać te kilka godzin, które i tak nie składałyby się na cały etat. Biorąc pod uwagę odległości, które trzeba było pokonać organizacyjnie było to nie do pogodzenia.

Dlaczego już w tym roku straciła pani pracę w swojej szkole?

Gimnazjum, w którym uczyłam przekształciło się w liceum dwujęzyczne. Jestem biologiem i nie mówię na tyle dobrze po angielsku, żeby móc prowadzić zajęcia w tym języku. W szkole został jeden biolog na całym etacie, który poprowadzi wszystkie zajęcia.

Jest pani jedyną nauczycielką w swojej szkole, która straciła etat?

Pracę straciła też nauczycielka chemii. Jest jednak w nieco lepszej sytuacji ode mnie, bo dostała etat w szkole podstawowej. Wynika to z tego, że chemia wchodzi do planu lekcji w 7 klasie, więc podstawówki musiały zatrudnić chemików. W przypadku biologii, w większości przypadków, nie było takiej potrzeby, bo dzieci uczą się przyrody, a ten przedmiot wykłada najczęściej biolog, który z powodzeniem będzie także uczyć biologii w starszych klasach. Zanim zaczęłam uczyć w szkole pracowałam przez 17 lat jako zootechnik, ale do tego zawodu też już nie mam szans powrotu.

Obraz
© Archiwum prywatne/ Małgorzata Prabucka

Małgorzata Prabucka, nauczycielka biologii w gimnazjum. Straciła prace po 26 latach nauki w szkole

Ma pani jakiś plan, co dalej?

1 września odebrałam świadectwo pracy, powiedziałam do widzenia i na tym skończyła się moja bajka. Widziałam, że inne koleżanki były już zaaferowane nowym rokiem szkolnym.

Ma pani do nich o to żal?

Nie, w żadnym wypadku. Taka jest kolej losu. Przecież to nie nauczyciele są winni tej sytuacji tylko ta reforma. Z nami, nauczycielami, nikt nie rozmawiał, niczego nie konsultował, wszystko odbyło się poza głównymi zainteresowanymi. Inna sprawa, że środowisko nauczycielskie jako grupa zawodowa jest bardzo mało skonsolidowane. Nie ma takiej jedności jak między lekarzami, pielęgniarkami czy adwokatami.

Obraz
© PAP | Tytus Żmijewski

ZNP zapowiedział na poniedziałek strajk.

No i co z tego? Teraz to jest już musztarda po obiedzie. Głos rozsądku nie zwyciężył, na co wszyscy mieliśmy nadzieję. Reforma stała się faktem, już żaden protest w tej chwili tego nie zmieni. Chyba, że nauczyciele chcą protestować i domagać się podwyżek. Minister Zalewska chce nas podobno nimi zaskoczyć, ale w żadne podwyżki nie wierzę, bo proszę przypomnieć sobie, że jeszcze kilka miesięcy temu mówiła, że żadnych pieniędzy dla nauczycieli teraz nie będzie, więc skąd nagle mają się znaleźć?

Oglądała pani przemówienie pani premier albo prezydenta z okazji inauguracji roku szkolnego?

Nie oglądałam, byłam w tym czasie w ZUS-ie, załatwiać sobie emeryturę, bo w zaistniałej sytuacji to jedyne pieniądze na jakie mogę liczyć. Szczęście, w nieszczęściu, że wiekowo łapię się na emeryturę, ale ekonomicznie moja sytuacja znacznie się pogorszy. Przechodząc na tak wczesną emeryturę, na którą, podkreślam, wcale jeszcze nie chciałam się udawać, stracę 1,5 tys. złotych w stosunku do wynagrodzenia. Skończą się podróże, zwiedzanie, własny rozwój. Będę dalej szukać ofert pracy, bo nie wyobrażam sobie zamknięcia w domu i odcięcia od świata. Emerytura to dla mnie ostatnia prosta, a ja się nie czuję, żebym była na ostatniej prostej w życiu.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (587)