Ostrzeżenie dla Rosji. Rozkaz w bazach po incydencie z maszyną Polski
Siły NATO Air Policing zostały postawione w stan podwyższonej gotowości. To reakcja na incydent z udziałem rosyjskiego samolotu i polskiej maszyny nad Morzem Czarnym. To sygnał ostrzegawczy dla Rosji.
"Oddziały NATO Air Policing zostały postawione w stan podwyższonej gotowości w odpowiedzi na niebezpieczne zachowanie rosyjskiego samolotu wojskowego w pobliżu polskiego samolotu Frontex nad Morzem Czarnym w pobliżu Rumunii w piątek" - poinformowała Kwatera Główna Sojuszu.
Podwyższona gotowość sił powietrznych NATO
"NATO pozostaje czujne" - podkreślono w komunikacie z Brukseli. NATO Air Policing to wszystkie działania w ramach misji ochrony integralności suwerennej przestrzeni powietrznej państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W komunikacie sztabu Sojuszu nie sprecyzowało, na czym polega "podwyższona gotowość".
Wiceszef MON: większy rygor wydzielonych sił
- To oznacza, że wydzielone siły NATO, które zajmują się patrolowaniem, będą funkcjonowały w nieco większym rygorze, reżimie. Będą miały szybszą gotowość do reakcji. To demonstracja, że NATO nie pozostawi naruszania przestrzeni powietrznej, czy też terytorium państw członkowskich bez odpowiedzi - wyjaśnił w rozmowie z Polsat News wiceszef MON Marcin Ociepa.
- Rosja często próbuje prowokować. Nie powinniśmy z tego powodu wpadać w logikę eskalacyjną - dodał. Wyraził też nadzieję, że Rosjanie nie zdecydują się na następne prowokacje, na przykład w rejonie Bałtyku.
Ostrzeżenie dla Moskwy
Jak zauważa Robert Pszczel, długoletni pracownik NATO, może chodzić o zwiększenie liczby samolotów lub skrócenie czasu reakcji na ewentualny incydent.
- Jest to sygnał dla Rosjan, którzy dopuszczają się tego typu prowokacji, że samoloty Frontexu mogą liczyć na wsparcie NATO - powiedział w rozmowie z RMF FM Pszczel, który jest byłym szefem misji Sojuszu Północnoatlantyckiego w Moskwie.
Dodał, że zwiększona z pewnością zostanie także ochrona maszyn, które służby państw UE wykorzystują podczas działań Frontexu w rejonie Morza Czarnego.
Ten manewr Rosjan mógł zabić Polaków. "Mały samolot spada jak w studni"
W niedzielę rano rzeczniczka Straży Granicznej por. Anna Michalska przekazała, że w piątek nad Morzem Czarnym doszło do incydentu z samolotem SG, który brał udział w misji Fronteksu. Do polskiego samolotu Turbolet L-410 trzy razy zbliżył się rosyjski myśliwiec, który wykonał agresywne i niebezpieczne manewry.
- Gdyby załoga nie zdołała opanować samolotu, byłoby tyle ofiar śmiertelnych, ilu ludzi na pokładzie - mówi w rozmowie z WP gen. Tomasz Drewniak.
Czytaj też: Ukraina: Rosja blokuje porozumienie zbożowe
Źródła: PAP, RMF 24