Nagroda za lojalność. Ludzie Mariusza Kamińskiego dostali świetnie opłacone posady
Rosną wpływy w rządzie koordynatora ds. służb specjalnych i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Jego zaufany współpracownik, były szef CBA Ernest Bejda w zarządzie państwowej spółki PZU zarobi kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Na zarobki w NBP nie będzie mógł narzekać również były szef ABW Piotr Pogonowski, również uważany za człowieka Kamińskiego.
Bejda, który do niedawna stał na czele Centralnego Biura Antykorupcyjnego zasiądzie w zarządzie PZU od 4 maja. Będzie w kierownictwie na okres kadencji obejmującej trzy pełne lata obrotowe 2020-2022.
To zaskoczenie, bowiem Bejda odchodził z CBA w atmosferze skandalu. Pod koniec ubiegłego roku okazało się, że z funduszu operacyjnego Biura zniknęło co najmniej kilka milionów złotych. Mówiło się nawet o 10 mln złotych. Pieniądze miała wynieść kasjerka. CBA twierdzi, że nic nie straciło, ale ta wpadka nadwyrężyła wizerunek służby.
Według "Gazety Wyborczej", Bejda miał stracić zaufanie Mariusza Kamińskiego i jego zastępcy. Nieoficjalnie, miał być przeciwny m.in. ujawnieniu przez CBA podsłuchów z operacji przeciwko byłemu prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, działaniu Biura ws. marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego oraz wykorzystaniu CBA ws. Mariana Banasia, gdy w listopadzie 2019 roku nie chciał podać się do dymisji, mimo żądań prezesa PiS.
Najwyraźniej jednak zaufania nie stracił. Jako członek zarządu PZU zarobi ok. 50-70 tys. zł podstawowej pensji. Z dodatkami, premiami i nagrodami jego pensja może wynieść nawet 90 tys. zł miesięcznie. Co ciekawe, odchodząc ze stanowiska szefa CBA złożył oświadczenie majątkowe za ubiegły rok. Wykazał w nim dochód 293 tys. zł, wspólny z małżonką. Miał 10 tys. zł oszczędności, ponad 145 tys. euro kredytu hipotecznego i ponad 72 tys. zł kredytu inwestycyjnego Nie ulega wątpliwości, że trzyletnia kadencja w zarządzie PZU przyniesie mu spore finansowe profity.
Jego powołanie do władz ubezpieczeniowego giganta wywołało oburzenie wśród opozycji. "Zgub w pracy miliony złotych. Odejdź z CBA w atmosferze skandalu.
Wyląduj na ciepłej posadce w PZU. A wy nadal tracicie pracę i zastanawiacie się jak zapłacić rachunki? Dobrze mieć kolegów w PiS" - napisał na Twitterze europoseł i kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń.
"Ernest Bejda został powołany na członka Zarządu PZU! Czy po ulokowaniu Piotra Pogonowskiego w NBP, Bejdy w PZU, a syna w Banku Światowym minister Mariusz Kamiński ma prawo mówić jeszcze cokolwiek o korupcji, kumoterstwie i nepotyzmie? Czy premier Mateusz Morawiecki o tym wie?" - pytał były szef CBA Paweł Wojtunik.
W podobnym tonie wypowiedział się poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński. "Bejda właśnie został wiceprezesem PZU. Stary PiS-owski towarzysz odebrał nagrodę za obronę interesów PiS, za: nieskontrolowanie oświadczenia majątkowego Kaczyńskiego, ”niezauważenie” afery Banasia, niezajęcie się aferą Srebrnej, polityczny nadzór nad CBA" - napisał na Twitterze Marcin Kierwiński.
A przypomnijmy, że pod koniec lutego do zarządu NBP trafił Piotr Pogonowski, były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Również uważany za człowieka Mariusza Kamińskiego. Pogonowski był szefem Agencji od lutego 2016 r. do stycznia 2020 r. Oficjalnie odszedł ze służby z powodów osobistych.
Mówiło się jednak, że jego odejście jest spowodowane aferą Mariana Banasia. A właściwie nieupilnowaniem przez ABW sprawy szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Agencja przeoczyła, że Banaś i jego rodzina przez lata prowadzili interesy z osobami z półświatka, a w należącej do niego kamienicy działał seksbiznes pod przykrywką hotelu na godziny.
Ile zarobi w NBP jako członek zarządu? Według danych za ubiegły rok - 28,5 tys. złotych miesięcznie. To podstawowa pensja. Z nagrodami, premiami już znacznie więcej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl