"Zaczęło się". To będzie jak drugi najazd Rosji na Ukrainę
Zaczęła się - tak o nowej rosyjskiej ofensywie mówią Ukraińcy, w tym sam Wołodymyr Zełenski. Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, również dostrzegają sygnały takich działań na froncie. - Podobnie było przed 24 lutego 2022 roku, gdy cały świat obserwował zdjęcia rosyjskich kolumn wojskowych, zastanawiając się, czy zaatakują sąsiada - zauważa gen. Waldemar Skrzypczak.
Według Wołodymyra Zełenskiego Rosja chce "wielkiego rewanżu" za poniesione dotąd porażki. "Myślę, że to już się zaczęło" - powiedział w tym tygodniu o spodziewanej ofensywie. Prezydent Ukrainy, jego współpracownicy i wielu zachodnich analityków sądzą, że właśnie nadeszło decydujące starcie z Rosją. To dlatego ukraińscy ministrowie zbierają u sojuszników, co się da: czołgi, wozy piechoty, artylerię i amunicję.
W czwartek ukraiński minister obrony Ołeksij Reznikow był we Francji, gdzie podziękował za dostawę dział samobieżnych Ceasar i podpisał memorandum w sprawie dostawy radarów dla obrony przeciwlotniczej. W rozmowie z dziennikarzami francuskiej telewizji BFM TV polityk powiedział, iż Rosja zmobilizowała około pół miliona ludzi, a do ofensywy może dojść na dwóch kierunkach. - Może to być Donbas i może to być południe Ukrainy. Uważamy, że oni żyją symboliką i mogą spróbować czegoś większego 24 lutego - powiedział o Rosjanach ukraiński minister.
W podobnym tonie dla mediów w USA wypowiadał się Ołeksij Daniłow, szef ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego: - Rosja przygotowuje się do maksymalnej eskalacji. Zbierają wszystko, co możliwe, organizują manewry, trenują - powiedział w rozmowie z telewizją Sky News.
Rzecz jasna wątpliwości nie pozostawia także sam Władimir Putin: - Ci, którzy oczekują zwycięstwa na polu bitwy, najwyraźniej nie rozumieją, że współczesna wojna z Rosją będzie dla nich zupełnie inna. (....) Przed nami prawdopodobnie najbardziej niebezpieczna, nieprzewidywalna i jednocześnie ważna dekada od zakończenia II wojny światowej - odgrażał się, przemawiając w trakcie uroczystości z okazji 80. rocznicy bitwy o Stalingrad.
Zobacz też: Duże straty Ukraińców. To nie są dobre informacje
Już się zaczęło?
Według ukraińskich wojskowych Rosjanie skierowali dziesiątki tysięcy żołnierzy do przetestowania ukraińskiej obrony na 140-kilometrowym odcinku linii frontu w Donbasie we wschodniej Ukrainie. Od tygodni w centrum walk znajduje się miasto Bachmut. To najbardziej gorący punkt frontu. Każda ze stron zgromadziła tam po około 30 tys. żołnierzy. Rosjanie po zdobyciu pobliskiego miasta Sołedar powoli zbliżają do odcięcia dróg, którymi na ukraińskie pozycje w Bachmucie dociera zaopatrzenie. Ciężkie walki toczą się także wokół miasta Wułhedar (60 km od Bachmutu) i Kreminna w obwodzie ługańskim.
Według wojskowych ekspertów Rosjanie atakują, kąsają, kontratakują w różnych miejscach frontu, aby związać siły obrońców w walce. Także po to, by ukraińscy dowódcy nie mieli czasu myśleć o własnej ofensywie.
- Prowadzą rozpoznanie ukraińskich pozycji pod kątem nowych kierunków ataków. Stąd szereg bitew o ukraińskie miasteczka przy linii frontu. Chcą też doprowadzić do tego, aby Ukraina musiała skierować do walk w Donbasie swoje rezerwowe jednostki. Wówczas nie byłoby wypoczętego wojska, które mogłoby stawić opór, a zatem powstaną warunki do rosyjskiego uderzenia z północy. To prawdopodobnie będzie główny kierunek ofensywy - ocenił w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak.
Przypomnijmy, że niedawno były dowódca Wojsk Lądowych ostrzegał, że rosyjskie zakłady zbrojeniowe dostarczyły w rejon walk nowe czołgi. To dowód, że rosyjska gospodarka przestawiła się na wojenne tory.
- W ciągu czterech tygodni liczba odnotowanych ostrzałów rosyjskiej artylerii wzrosła z około 60 dziennie do ponad 90 dziennie. To może być zwiastunem większego zaangażowania rosyjskich wojsk lądowych - ocenia Konrad Muzyka z firmy Rochan Consulting, analityk wydarzeń na wojnie w Ukrainie. - Możliwe, że któraś z akcji zaczepnych prowadzonych przez Rosję w Donbasie, w razie powodzenia, uzyska większą skalę i później stanie się jednym z głównych kierunków ataku - dodaje.
- Są pewne znaki, które można interpretować jako przygotowania do większego ataku. Rosjanie mają świadomość, iż ich ruchy są obserwowane z satelitów i dbają o to, aby rozpraszać własne jednostki. Wtedy analitykom trudniej jest odczytać sytuację - podsumowuje Muzyka.
Ostatni znak przed ofensywą
Według gen. Skrzypczaka przy północno-wschodnich granicach Ukrainy, w odległości 150-300 km, Rosja zgromadziła około 200-250 tys. żołnierzy. Przechodzą lub przeszli oni szkolenie, aby w odpowiedniej chwili włączyć się do walki. Ofensywę na dużą skalę zapowie zatem ruch tych wojsk. Podobnie było przed 24 lutego 2022 roku, gdy cały świat obserwował zdjęcia rosyjskich kolumn wojskowych, zastanawiając się, czy zaatakują sąsiada.
- Pamiętajmy, że Rosja ma świetnie opanowany przerzut wojsk koleją. To mogą być dwa, trzy dni i te oddziały znajdą na pozycjach wyjściowych. Jestem pewien, że zachodnie wywiady doskonale obserwują ten region i uprzedzą Ukrainę o zagrożeniu - dodał generał.
Podkreślił, iż trudno ocenić, ile sztuk z obiecanych przez Zachód czołgów dotrze na czas, czyli przed spodziewanym atakiem. Według wojskowego część tego zadeklarowanego sprzętu to tzw. zapasy magazynowe, które muszą przejść przeglądy techniczne.
Przypomnijmy też, że po kilku tygodniach negocjacji Stany Zjednoczone, Niemcy, Polska i pozostali sojusznicy ogłosili, iż wyślą czołgi na Ukrainę. Sama broń pancerna nie pomoże odwrócić losów wojny. Dlatego politycy z Kijowa zaczęli naciskać na zachodnich urzędników w sprawie dostaw bardziej zaawansowanej broni, takiej jak pociski dalekiego zasięgu i myśliwce.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski