"Przecierali oczy". Policja szuka drukarni Obajtka, trafiła do kawiarni
Śledczy sprawdzają wiarygodność spółki, która na zlecenie PiS miała drukować banery wyborcze Daniela Obajtka. Jak ustaliła WP, policja pojawiła się w jej rzekomej siedzibie w Kazimierzu Dolnym jeszcze przed tym, jak Obajtek opublikował fakturę z adresem. A w miasteczku przecierają oczy ze zdumienia, bo nikt tam nie słyszał ani o firmie, ani o jej prezesce.
Fakturę za wydrukowanie 525 banerów na zlecenie Komitetu Wyborczego PiS opublikował w sobotę Daniel Obajtek na portalu X. Dokument wystawiła firma Kazimierz sp. z o.o. z siedzibą przy Rynku 10 w Kazimierzu Dolnym. Kiedy faktura zaczęła krążyć w sieci, mieszkańcy nadwiślańskiego miasteczka zaczęli przecierać oczy ze zdumienia.
- Aż byłem w szoku, jak zobaczyłem ten adres. Wszyscy się śmieją, że jak to możliwe, że drukarnia działa na Rynku w Kazimierzu, a nikt o niej nie słyszał. Tak samo jak o prezesce tej firmy - mówi WP jeden z mieszkańców Kazimierza.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W kamienicy przy Rynku 10 od lat działa znana kawiarnia. Jak ustaliła WP, policja pojawiła się tu dzień przed tym, jak Obajtek opublikował fakturę z adresem.
- Policja była u nas w piątek. Sami jesteśmy zaskoczeni tą sprawą. Ja tej kobiety kompletnie nie znam. Pierwsze słyszę w ogóle o kimś takim. W Kazimierzu ani w okolicy nikogo takiego nie ma - powiedział WP przedstawiciel kawiarni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierwiński o Funduszu. Kaczyński “ojcem tego patologicznego układu”
Jak wynika z danych KRS, Kazimierz sp. z o.o. powstała we wrześniu 2021 r. Jej prezeską jest 74-letnia Krystyna Borowiec, która posiada 100 proc. udziałów. W opisie przedmiotu działalności firmy można znaleźć m.in. turystykę, prowadzenie miejsc noclegowych, tynkowanie, rozbiórkę i burzenie obiektów budowlanych. Działalności reklamowej, czy drukarskiej nie znajdujemy. Pierwszy rok obrotowy (do 31 grudnia 2022 r.) spółka Kazimierz zakończyła zyskiem w wysokości 232 tys. zł.
Wizytę policji w kamienicy przy Rynku 10 potwierdziła prokuratura. - W ramach swoich działań weryfikujemy wszystkie okoliczności sprawy - informuje WP prokurator Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Dwie wizyty w garażu w Aleksandrowie
Do Kazimierza Dolnego policjanci trafili po dwóch wizytach w Aleksandrowie w powiecie biłgorajskim. O przeszukaniach w tym miejscu jako pierwszy napisał Onet.
Dochodzenie zostało wszczęte po doniesieniu z października 2023 r. o zniszczeniu i przywłaszczeniu banerów wyborczych ówczesnej posłanki PiS Beaty Strzałki. Policja przeszukała wówczas posesję w Aleksandrowie. W garażu znaleziono wydrukowane materiały i banery wyborcze Marcina Romanowskiego z Suwerennej Polski, który podobnie jak Strzałka startował z listy PiS w tym samym okręgu. Znaleziono też skradzione banery Beaty Strzałki.
Pikanterii całej sprawie nadaje fakt, że właścicielem nieruchomości w Aleksandrowie jest znana w okolicy i aktywna politycznie rodzina Borowców. Agata Borowiec to była posłanka PiS, która kiedy w 2015 r. dostała się do Sejmu, miała zaledwie 28 lat. Jak ujawniło w marcu Radio ZET, Borowiec była polityczką najczęściej odwiedzającą Daniela Obajtka w siedzibie Orlenu. Z księgi wejść wynika, że była u niego aż 20 razy.
Jej brat Andrzej Borowiec to obecnie wójt Aleksandrowa, a do niedawna dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie. Jest działaczem Suwerennej Polski oraz bliskim współpracownikiem Marcina Romanowskiego.
17 maja policja pojawiła się na posesji po raz drugi. Tym razem śledczy zaczęli analizować, czy nie doszło do nielegalnego wspierania komitetów wyborczych poza oficjalnymi źródłami finansowania. Prokurator ustala, czy wydatki na kampanię są prawidłowo rozliczane i czy nie przekroczono limitów. Podczas drugiego przeszukania w garażu w Aleksandrowie znaleziono około 100 banerów Daniela Obajtka i Jana Kanthaka.
- W toku tego postępowania aktualnie są rozpoznawane inne okoliczności związane z ewentualnym naruszeniem przepisów Kodeksu wyborczego - mówi WP prokurator Rafał Kawalec.
Śledztwo ws. pełnomocnika spółki
Podczas drugiego przeszukania w garażu w Aleksandrowie na miejscu zastano obywatela Ukrainy, który stwierdził, że był tam zatrudniony przez pana Łukasza. Chodzi o Łukasza B., który przedstawia się jako pełnomocnik spółki Kazimierz. To równocześnie bohater śledztwa, w którym jest podejrzany o wyłudzenie 300 tys. zł z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, wystawianie faktur poświadczających nieprawdę w celu uzyskania korzyści majątkowej i wyłudzanie podatku oraz fałszowanie podpisów.
- W sumie chodzi o 32 zarzuty - informuje WP prokurator Beata Syk-Jankowska, rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
Łukasz B. się ukrywał, więc wydano za nim Europejski Nakaz Aresztowania. Został znaleziony w Niemczech, a następnie trafił do Polski. Śledztwo w jego sprawie trwa już kilka lat, bo w międzyczasie pojawiła się konieczność rozszerzenia zarzutów o kolejne czyny. A w takim przypadku cała procedura musi jeszcze raz przejść przez Niemcy, gdzie Łukasz B. został zatrzymany.
Łukasz B. "czuje się niewinny"
Na drugie przeszukanie w Aleksandrowie Agata Borowiec oraz Łukasz B. złożyli zażalenie. - Skarga dotyczy zasadności, celowości i sposobu przeprowadzenia przeszukania. Spółka Kazimierz skarży także zasadność zatrzymania jej urządzeń - mówi prokurator Rafał Kawalec.
Pytania o sprawę zadaliśmy wójtowi Aleksandrowa Andrzejowi Borowcowi. Nie odpowiedział jednak na pytanie, czy coś wie na temat druku banerów wyborczych w garażu należącym do jego rodziny. Mimo że do sprawy odnosił się na swoim profilu w mediach społecznościowych.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Na adres mailowy spółki wysłaliśmy pytania o to, skąd garażu w Aleksandrowie znalazły się banery Beaty Strzałki. Chcieliśmy też wiedzieć kiedy spółka Kazimierz podpisała umowy na wydruk banerów wyborczych dla Jana Kanthaka, Marcina Romanowskiego i Daniela Obajtka. Oraz dlaczego policja nie odnalazła nikogo z firmy Kazimierz sp. z o.o. pod adresem Rynek 10 w Kazimierzu Dolnym, gdzie ma się znajdować jej siedziba.
Prawnik reprezentujący spółki nie odpowiedział na te pytania. Adwokat Piotr Gładki w mailu do WP stwierdził jedynie, że "spółka poprzez działania prokuratury i policji, a także kontrolowane przecieki medialne doznała poważnych uszczerbków finansowych".
Dodał, że drukarnia należąca do spółki obsługiwała liczne komitety wyborcze, nie tylko te wymienione w doniesieniach medialnych. Zaś wspomniany garaż, "jest w istocie halą produkcyjną o powierzchni 300 m2, która powstała w celach prowadzenia działalności gospodarczej".
WP nie pytała o śledztwo ws. Łukasza B. Ale adwokat Piotr Gładki sam z siebie poinformował, że "osoba, która wspierała niektóre działania spółki", czyli właśnie Łukasz B., "czuje się niewinny".
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl
Czytaj także: