Na Polskę rzucona płachta upałów. Rekord ciepła osiągalny
Gorąco, duszno, parno. Mamy w Polsce tropiki. Jeśli końcówka lipca będzie nadal upalna, okres letni 2018 znajdzie się w ścisłej czołówce gorących lat w Polsce. - Zapowiada się, że tak się stanie - mówi w rozmowie z WP Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Na pozycję lata 2018 w czołówce gorących lat w Polsce pracuje nie tylko lipiec. W kwietniu padł już bowiem rekord. Był najcieplejszy w historii pomiarów. Nie gorzej wypadł maj - był drugi w historii pomiarów. W czerwcu zanotowano z kolei 2,15 st. C powyżej średniej temperatury czerwca z okresu 1981-2010 - analizuje dla nas Bogdan Chojnicki z Katedry Meteorologicznej Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Skąd te upały? - Od 1781 roku miesiące takie jak maj i kwiecień stają się w Polsce coraz cieplejsze i jest to bezprecedensowa sytuacja w historii. Ten wzrost temperatury jest skutkiem globalnego ocieplenia. Zmiany fizycznych i chemicznych cech powietrza sprawiają, że atmosfera staje się coraz cieplejszą "pierzyną". Jej zdolność do pochłaniania ciepła emitowanego przez powierzchnię ziemi sukcesywnie wzrasta i jest to skutek coraz większego stężenia tzw. gazów szklarniowych (np. CO2, CH4 i N2O) w powietrzu. Substancje te są emitowane przez człowieka w ramach aktywności (np. przemysł, rolnictwo, transport) niezbędnych do funkcjonowania ludzkości) - tłumaczy ekspert.
Zwraca uwagę, że mieliśmy duże szczęście. Gdyby nie spore opady deszczu na początku lipca, borykalibyśmy się teraz z falą pożarów, tak jak nasi północni, wschodni oraz zachodni sąsiedzi.
Mimo to na przeważającym obszarze kraju występuje zagrożenie pożarowe.
Spiekota nie odpuszcza
Jak ostrzega Cumulus, w środę po południu uważajmy w pasie centralnej i wschodniej Polski (od Warmii, Mazur i Podlasia przez Łódzkie, Mazowsze, Świętokrzyskie i Lubelszczyznę po wschodnią Małopolskę i Podkarpacie oraz w Sudetach.), bo na pogodnym niebie pojawią się pojedyncze, mocno wypiętrzone chmury kłębiaste Cumulonimbus, które przyniosą z sobą gwałtowne burze z krótkotrwałym, ale ulewnym deszczem (do 50 mm) i porywistym wiatrem dochodzącym, a nawet przekraczającym 80 km/h.
Uważajmy, bo przy tak wysokiej temperaturze miejscami burze mogą przyjmować charakter lokalnych nawałnic, którym może towarzyszyć szkwał burzowy i opady gradu.
Wiatr może łamać drzewa, uszkadzać linie energetyczne, a nawet zrywać połacie dachów. Natomiast, krótkotrwały, ale ulewny deszcz może powodować lokalne zalania i podtopienia.
W czwartek i w piątek termometry wskażą nawet 31 stopni. W weekend wysokie temperatury się utrzymają.
- W kolejnych dniach ma się rozbudowywać potężny wyż skandynawski, który połączy się z wyżem rosyjskim. Będzie szerokim strumieniem sprowadzał do nas ciepłe powietrze we współpracy z niżem na zachód od Wysp Brytyjskich i płytkimi niżami na południowy-wschód od naszego kraju. Pod koniec miesiąca ten układ wyżowy będzie naprawdę silny, blokując napływ chłodniejszego powietrza znad Atlantyku i strefową cyrkulacje atmosfery - mówił w rozmowie z WP Arkadiusz Wójtowicz z portalu fanipogody.pl.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl