MSZ Rosji: UE ogłosiła polowanie na "rosyjskie wiedźmy"
Moskwa zarzuca Brukseli polowanie na "rosyjskie wiedźmy". Chodzi o ograniczenie udziału przedstawiciela Rosji w posiedzeniach Parlamentu Europejskiego.
Wicedyrektor biura prasowego rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa napisała na Facebooku, że "eurobiurokraci wracają do czasów świętej inkwizycji". - Co dalej? Sądy religijne nad rosyjskimi dyplomatami, przechodzące w palenie ich na brukselskich stosach? - drwi przedstawicielka rosyjskiej dyplomacji.
Jej kolega, wiceminister Siergiej Riabkow apeluje, aby nie dramatyzować. W opinii wiceszefa MSZ, decyzje podejmowane przez Parlament Europejski są przewidywalne, a w ostatnim czasie coraz mniej w nich "zdrowego rozsądku". Riabkow nazwał zdenerwowanie Brukseli na rosyjskie "czarne listy" osób niepożądanych przejawem "intelektualnego ubóstwa"
Moskwa przekazała Unii Europejskiej listę 89 osób, które zostały uznane za persona non grata. Na liście tej znajduje się 18 Polaków. Rosjanie tłumaczą, że to tylko odpowiedź na wcześniejsze sankcje wizowe Brukseli.
"Ten pan będzie miał ograniczony wstęp"
We wtorek przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz poinformował, że ambasador Rosji przy UE Władimir Czyżow będzie mieć ograniczony wstęp do siedziby europarlamentu.
PE zawiesza też działalność w komisji współpracy parlamentarnej UE-Rosja. Także członkowie rosyjskiej Dumy Państwowej i Rady Federacji (wyższej izby parlamentu Rosji) będą mieć ograniczony wstęp do siedziby europarlamentu; ich wnioski o możliwość wejścia do budynków PE będą oceniane indywidualnie - poinformował Schulz. Restrykcjami został objęty także drugi dyplomata rosyjski, którego nazwiska nie podano w komunikacie prasowym.
O swych decyzjach Schulz poinformował podczas rozmowy z Czyżowem. Według szefa PE do tej pory rosyjskie władze nie zapewniły przejrzystości swych decyzji związanych z wprowadzeniem sankcji wizowych wobec polityków i urzędników państw unijnych oraz nie umożliwiły osobom dotkniętym tymi sankcjami prawa do obrony i odwołania się od decyzji. Restrykcje wprowadzone przez PE mają obowiązywać do czasu uchylenia rosyjskiej czarnej listy.
Pomyłka w tłumaczeniu?
Tymczasem według ustaleń RMF FM, rosyjski ambasador ma jednak wolny wstęp do Parlamentu Europejskiego.
Według stacji, informacja o zakazie wstępu dla ambasadora w odwecie za wprowadzenie przez Moskwę tzw. "czarnej listy" była "pomyłką w tłumaczeniu".
- Jest właśnie na odwrót. Tylko rosyjski ambasador wraz z jednym dyplomatą może wchodzić do europarlamentu, to była pomyłka w tłumaczeniu - miał wyjaśniać w rozmowie z RMF FM rzecznik szefa europarlamentu Armin Machmer.