Misiewicz: Funkcję rzecznika prasowego pełniłem społecznie. Nie wydałem ani złotówki
Były rzecznik prasowy MON skomentował doniesienia posła Nowoczesnej o "wydawaniu pieniędzy z kart kredytowych ministerstwa na narkotyki". - Kieruję sprawę do sądu. To kwestia dni - zapowiada.
04.03.2018 | aktual.: 05.03.2018 00:26
Bartłomiej Misiewicz zapowiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia w trakcie swojej pracy, jako rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej. - Każdy popełnia błędy. Ja za te, które popełniłem na początku już przeprosiłem, resztę naprawiam. Takie wypowiedzi, jak te Piotra Misiło, to atak na Polskę - wyjaśnia.
Były współpracownik Antoniego Macierewicza zapewnia, że oskarżenia Misiły są bezpodstawne. - Ja nie dysponowałem żadną kartą służbową. Ani jako szef gabinetu politycznego, ani jako rzecznik prasowy. Funkcję rzecznika pełniłem społecznie. Przysługiwał mi fundusz reprezentacyjny, ale przez ten okres nie wydałem ani jednej złotówki - mówi Misiewicz na antenie TVP Info.
Jak były rzecznik MON tłumaczy ataki na jego osobę? - Chcę wierzyć, że wypowiedź Misiło, to był głupi wygłup. Z mojej strony skończył się już czas pobłażania. W najbliższych dniach skieruję sprawę do sądu. Nigdy nie używałem narkotyków. Liczę, że będzie umiał przeprosić - deklaruje.
- Sądzę, że ataki na mnie są wynikiem pracy, jaką przez 11 lat wykonywałem u boku Macierewicza. Politycy opozycji mają z tym problem. Mimo, że od prawie roku nie ma mnie w polityce, trwa atak na mnie - dodaje były rzecznik MON.
Misiewicz zaprzeczył też powiązaniom łączącym go ze stanowiskiem szefa PKP Cargo. - Obecnie jest dużo fake newsów. Jestem zdziwiony, że tak wielu poważnych ludzi, piastujących poważne stanowiska, daje się na takie coś nabrać - podsumowuje.
Źródło: TVP Info