Miriam Shaded. Dobrze przewidziała reakcję na swój wywiad
W piątek w Wirtualnej Polsce ruszyliśmy z kampanią #stopmowienienawiści. W poniedziałek na naszych łamach ukazał się wywiad Magdy Mieśnik, który przeprowadziła z Miriam Shaded. Kobieta wyznała, że była dręczona przez swojego partnera. Komentarze pod tym wywiadem jeszcze raz dobitnie uświadomiły nam, że nasza akcja nie może być słuszniejsza.
Nie ma znaczenia, czy jesteś statystyczną Polką, która próbuje zgłosić sprawę przemocy domowej, czy też żoną konserwatywnego polityka, który wyrwa ci garść włosów z głowy, gdy nie doceniasz jego kindersztuby. Możesz być zapamiętałą feministką, która w domowych pieleszach daje się krzywdzić, albo konserwatywną działaczką Miriam Shaded, która ostrzegała przez agresją muzułmanów wobec kobiet, ale była bita przez Europejczyka. Zapamiętaj sobie – nigdy nie będziesz wystarczająco skrzywdzona, by zasłużyć sobie na miano ofiary.
Zasłużyć na współczucie
Albo po prostu, by nie zostać zjedzoną przez rzeszę internetowych mędrców. Znawców życia i mechanizmów przemocy. Domorosłych psychologów z poczwórną habilitacją zdobywaną na bazie wyłącznie własnych doświadczeń. Doradców i oceniaczy. Tak jak twój oprawca, tak samo oni zawsze znajdą powód do tego, by uderzyć.
Shaded dostało się podwójnie. Po równo, z lewa i prawa. Z prawa za to, że oprawca nie był Polakiem, że z prawdziwym patriotą tak źle by nie było, że nie odpisywała na FB, to teraz ma za swoje, bo po drugiej stronie ekranu czekał uczciwy porządny mężczyzna.
Z lewej za to, że karma wraca. Że ostrzegała przed muzułmanami, a sama była dręczona przez białego Europejczyka. Że wydawała się taka silna i pewna siebie, a tu historia z przemocą w związku. Że przecież mogła nagłośnić sprawę wcześniej. A poza tym sama szerzyła mowę nienawiści – niech jej zasmakuje.
Mowa nienawiści to nie tylko obelgi i niewybredne komentarze. Nienawiść potrzebuje celu, by móc uderzyć. Jak zatem o nas, jako o społeczności świadczy fakt, że najprostszym i najoczywistszym celem staje się ten, który odkrywa się publicznie z całą swoją słabością. Przełamując wstyd i domyślając się, jakie jej świadectwo może wywołać reakcje.
Miriam Shaded wiedziała, w wywiadzie dla WP mówiła Magdzie Mieśnik:
Opowiadanie o tym wiąże się z ogromnym wstydem, przeżywaniem tego na nowo. Mi też jest wstyd, bo poniosłam porażkę. Liczę się z hejtem, jaki na mnie za to spadnie. Zaraz pojawią się komentarze, że "Chciała, to ma", "Sama się prosiła", "Mogła wcześniej odejść". Spodziewam się zarzutu, że ostrzegałam Polki przez mężczyznami z krajów islamskich, a mnie skrzywdził Europejczyk. Miriam Shaded, w wywiadzie dla WP
Część internautów jej nie zawiodła. Shaded dobrze przewidziała ich reakcje. Ale niektóre były naprawdę zdumiewające. Jeden z internautów podzielił się nawet osobistą opinią, że kobieta po przejściach przestaje być atrakcyjna.
Moderacja na posterunku
Pod wywiadem z Miriam znów musieliśmy bardzo mocno wesprzeć się ciężką pracą naszej moderacji. Nie wyłączyliśmy komentarzy naszych czytelników, bardzo wiele było cennych, wspierających. Zależy nam na wolności słowa. Ale zgłaszając do usunięcia te, które naruszały nasza politykę, przecieraliśmy oczy ze zdumienia.
Kobieta przyznała się, że była ofiarą przemocy. To było jak róg myśliwski wzywający na polowanie – nie ma ofiar idealnych, zawsze znajdzie się powód, by odmówić jej współczucia i uderzyć w czuły punkt.
Tu się jeńców nie bierze – nigdy nie jesteś wystarczająco skrzywdzony, by zasłużyć na współczucie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl