Milioner oskarża byłego posła. "Pan Józef się zdenerwował"

Ruszył proces karny, który Józef Wojciechowski wytoczył byłemu posłowi PiS Jackowi Żalkowi – dowiedziała się WP. Jeden z najbogatszych Polaków żąda skazania byłego polityka za zniesławienie. Chodzi o m.in. o wypowiedzi, w których były poseł nazwał dewelopera oligarchą i stwierdził, że "jego imperium biznesowe współtworzyli ludzie wywodzący się z komunistycznych służb".

Milioner Józef Wojciechowski domagał się uchylenia immunitetu Jackowi Żalkowi. Bezskutecznie
Milioner Józef Wojciechowski domagał się uchylenia immunitetu Jackowi Żalkowi. Bezskutecznie
Źródło zdjęć: © Agencja Forum, East News | Paweł Polecki, Radosław Nawrocki
Sylwester Ruszkiewicz

18.05.2024 | aktual.: 18.05.2024 23:11

W sądach toczą się obecnie trzy sprawy pomiędzy Wojciechowskim a Żalkiem: dwie cywilne i jedna karna. 16 maja w czwartek odbyła się kolejna rozprawa w sprawie karnej. Jak informuje Wirtualną Polskę Piotr Maksymowicz, wiceprezes Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście, postępowanie rozpoczęło się 6 lutego od posiedzenia pojednawczego, które nie przyniosło efektów.

 Deweloper czuje się poniżony

Wojciechowski żąda skazania Żalka za zniesławienie. I zarzuca byłemu wiceministrowi funduszy i polityki regionalnej w rządzie PiS poniżenie w oczach opinii publicznej. Prezesowi deweloperskiej spółki J.W. Construction nie podobała się m.in. wypowiedź byłego polityka w artykule w Wirtualnej Polsce. Żalek stwierdził w nim, że "imperium biznesowe Wojciechowskiego współtworzyli ludzie wywodzący się z komunistycznych służb". Z kolei w Radiu Zet, były poseł powiedział, że "Wojciechowski skrzywdził wielu ludzi", a także nazwał dewelopera "oligarchą nadużywającym władzy".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czego oczekuje jeden z najbogatszych Polaków? Chce doprowadzić do skazania byłego posła w procesie karnym, a także domaga się od niego wpłaty 50 tys. zł na cel charytatywny.

Najciekawszy jest jednak sposób, w jaki chce dochodzić swoich racji. Na świadków powołał swoją partnerkę Patrycję Tuchlińską oraz asystentkę, przedstawił zaświadczenie IPN o przyznaniu mu statusu osoby pokrzywdzonej, a także wniósł o powołanie biegłego językoznawcy, który wypowie się na temat znaczenia słowa "oligarcha", oraz psychologa w celu oceny doznanej "krzywdy psychicznej".

 "Pan Józef się zdenerwował"

Jak wynika z sądowych dokumentów, do których dotarła Wirtualna Polska, podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się 5 kwietnia, deweloper stwierdził, że wypowiedzi Żalka były "podłe".

Z kolei jego partnerka zeznała: "Józef jest osobą o wielkim sercu. A tu nagle takie coś się znajduje, kto tak bez skrupułów kogoś poniża i obraża. Józef się poczuł bardzo urażony, jak nazwano go oligarchą, bo to nie kojarzy się dobrze. Pamiętam, że musiał wtedy zrobić sobie drinka i musiał odreagować. Był kłębkiem nerwów".

O stresie dewelopera opowiadała też jego asystentka: "Pan Józef się zdenerwował, że nazwano go oligarchą, bo nikt go tak nie krytykował, czuł się urażony, było mu po prostu przykro, że ktoś go tak obraża, też nie znając go (…) Były momenty, że się wkurzał, ale to był bardziej smutek i przygnębienie."

Żalek odpiera zarzuty

Jacek Żalek w odpowiedzi na akt oskarżenia broni się, że "z doniesień medialnych jednoznacznie wynika, że oskarżyciel angażuje się w działalność biznesową, prowadzi aktywne życie i dużo podróżuje (podróże do Dubaju, na Karaiby)".

Zdaniem byłego posła równie nietrafiony jest zarzut dotyczący wypowiedzi, w których nazwał on Wojciechowskiego oligarchą. "Za słownikiem języka polskiego PWN wskazać należy, że oligarcha to ‘przedstawiciel oligarchii’. Z kolei oligarchia to: 1. ‘system rządów, w którym władzę sprawuje niewielka grupa ludzi, wywodząca się z warstw uprzywilejowanych" – argumentuje Żalek.

Były poseł zwraca również uwagę, że nigdy nie przypisywał związków z PRL-owskimi służbami samemu Wojciechowskiemu. Jak zapewnia, stwierdzenie, iż jego "imperium biznesowe współtworzyli ludzie wywodzący się z komunistycznych służb specjalnych" jest prawdziwe. Powołuje się przy tym na materiały IPN dotyczące trzech byłych współpracowników dewelopera. M.in. pierwszy z nich Marek S. był członkiem zarządu J.W. Construction do 2001 r. Z akt Instytutu wynika, że od 1987 r. służył jako funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa i otrzymał nazwisko legalizacyjne "Gałkowski".

Wraca afera sędziowska i biznesowy spór

Zarzuty dotyczące "skrzywdzeniu wielu ludzi" Żalek również odpiera.

W odpowiedzi na akt oskarżenia Żalek zawnioskował do sądu m.in. o przesłuchanie przedsiębiorcy ze Śląska Eugeniusza Jasikowskiego, który od lat toczy z Wojciechowskim biznesowy spór. Sprawę wielokrotnie opisywaliśmy w Wirtualnej Polsce. Ujawniliśmy również z tym związaną aferę sędziowską.

Przypomnijmy, kilka lat temu w sprawie twórcy spółki JW Construction Józefa Wojciechowskiego zapadły dwa niemal jednobrzmiące wyroki. Powtarzały się w nich nawet błędy interpunkcyjne i literówka. Oba wyroki były o tyle newralgiczne, że miały rozstrzygnąć biznesowy spór, którego stawką jest budowa biurowca na działce w centrum Wrocławia.

Firma Wojciechowskiego miała postawić obiekt na działce spółki kontrolowanej przez Eugeniusza Jasikowskiego. Jednak J.W. Construction wycofało się z inwestycji. Powód? Zarzuty o niespełnienie warunków umowy. Sprawa trafiła do sądu. Przedsiębiorcy wystąpili przeciwko sobie.

W obu sprawach orzeczono na korzyść J.W. Construction, a ogłoszenie obu wyroków nie nagrało się, co w 2020 r. ujawniła Wirtualna Polska.

- Czuję się okradziony w majestacie prawa. Wyrok jest dla mnie kuriozalny, bo J.W. zachowało i działkę wartą co najmniej 19 mln zł, i pieniądze. Zjedli ciastko i mają ciastko. Jaką motywacją kierował się sąd, nie mam pojęcia – komentował kilka lat temu Jasikowski w rozmowie z Wirtualną Polską. J.W. Construction było odmiennego zdania. "Nieprawdziwe są twierdzenia, jakoby wyrok był kuriozalny czy wydany na skutek nierzetelnego postępowania" - odpierała zarzuty firma Wojciechowskiego w specjalnym oświadczeniu.

Po latach jeden z tych wyroków został jednak uchylony przez Sąd Apelacyjny i przekazany do ponownego rozpoznania, a w sprawie drugiego Sąd Najwyższy uwzględnił kasację.

Podobne historie? Zgłoszenia od ludzi

Po opisaniu przez Wirtualną Polskę afery sędziowskiej do Żalka zaczęły się zgłaszać osoby z historiami sporów z Józefem Wojciechowskim.

- Zaczęli zgłaszać się do mnie ludzie z całej Polski. Wszyscy twierdzili, że zostali przez niego pokrzywdzeni, i domagali się powołania komisji śledczej. Ostatecznie powołaliśmy zespół parlamentarny – opowiadał dwa lata temu Żalek w rozmowie z Wirtualną Polską.

Chcieliśmy poprosić o komentarz do sprawy Józefa Wojciechowskiego. Agencja PR reprezentująca dewelopera przekazała nam jedynie: "Pan Józef Wojciechowski nie komentuje publicznie informacji pochodzących z toczących się (niezakończonych) postępowań sądowych".

We wcześniejszych e-mailach nadesłanych do redakcji, poprzednia firma PR reprezentująca Józefa Wojciechowskiego twardo stała na stanowisku, że prezes J.W. będzie w każdej sytuacji bronił swojego dobrego imienia.

- Pan Józef Wojciechowski będzie podejmował wszelkie kroki opisane we właściwych przepisach prawa, zmierzające do ochrony jego praw – mówiła nam Katarzyna Żarska, PR Manager Drawbridge Media.

Kolejną rozprawę zaplanowano na wrzesień. Przypomnijmy, że Ministerstwo Sprawiedliwości niedawno poinformowało, że "prowadzi prace analityczno-koncepcyjne dotyczące zasadności depenalizacji zniesławienia z art. 212 k.k.", ale nowe przepisy – nawet jeśli wejdą w życie – na pewno nie wpłyną na przebieg procesu pomiędzy biznesmenem a byłym politykiem.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Komentarze (125)