Michalski: "Polski Ład" bez ładu w rządzie. Czy to możliwe? [OPINIA]
Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, również z tą polityczną. Kaczyński, Morawiecki, Ziobro i Gowin podczas prezentowania Polskiego Ładu pierwszy raz od dawna pozowali do wspólnej fotografii z podpisanym porozumieniem programowym. Twarze koalicjantów, zasłonięte maseczkami, nie zdradzały grymasów, więc łatwiej było tworzyć wrażenie, że Zjednoczona Prawica znów jest jednością.
15.05.2021 21:36
Na Polski Ład składa się pięć filarów. To propozycje dotyczące: zdrowia, systemu podatkowego, inwestycji, mieszkalnictwa i emerytów. Na wyobraźnię szczególnie mogą działać zapowiedzi: podniesienia kwoty wolnej od podatku, mieszkania bez wkładu własnego, możliwość budowy domu bez pozwolenia, a nawet wizyta u lekarza specjalisty bez kolejki. To powinno wystarczyć do poprawienia społecznych nastrojów.
Humor może zepsuć tylko to, że rząd jednocześnie głęboko sięgnie do kieszeni Polaków. Źródłem szybszego finansowania systemu ochrony zdrowia będzie m.in. liniowa składka zdrowotna bez możliwości odliczenia od podatku. To szczegół, który mógł umknąć w morzu nowych pomysłów. Tak samo jak ten, że w obozie władzy wcale nie ma stuprocentowej pewności co do jedności Zjednoczonej Prawicy. To, co ładnie wyglądało na zdjęciu, nie jest tak kolorowe w rzeczywistości. Koalicjanci wciąż mają długą listę niezałatwionych spraw.
Do czwartku nie było pewne, czy Jarosław Gowin i Zbigniew Ziobro pojawią się u boku Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego. Solidarna Polska wciąż domaga się zaostrzenia kursu w sprawie sądownictwa i uruchomienia kolejnych ustaw napisanych w Ministerstwie Sprawiedliwości. Porozumienie Jarosława Gowina ciągle czeka na dymisje trzech ministrów wyrzuconych z Porozumienia. Chce mieć też pewność, że nie będzie kolejnych prób rozbijania ich partii od środka. Obaj koalicjanci próbowali uzyskać te gwarancje, żeby uwierzyć, że koalicyjny rząd rzeczywiście jest w stanie przeprowadzić planowane zmiany i dotrwać do końca kadencji.
Ani Zbigniew Ziobro, ani Jarosław Gowin wprost nie usłyszeli odpowiedzi na swoje pytania. Warunkowo zgodzili się na nowe otwarcie. W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele ich partii jasno jednak podkreślają, że nikt nie ma pewności, czy to twarde zobowiązania programowe na pozostałą połowę kadencji, czy właśnie zaczęła się kampania wyborcza, która mogłaby dać PiS-owi szansę na samodzielną większość.
Jarosław Kaczyński tuż po podpisaniu deklaracji programowej, uspokoił koalicjantów w typowym dla siebie stylu: dziękował i ostrzegał, że Zjednoczona Prawica nie kończy się na Porozumieniu i Solidarnej Polsce. - Bardzo, bardzo się cieszę. Bardzo, bardzo dziękuję, dziękuję naszym koalicjantom. Tu jest 5 podpisów, ja wierzę, że niedługo będzie więcej, że to będzie naprawdę szeroki program, program Zjednoczonej Prawicy. Coraz bogatszej, coraz mocniejszej - powiedział prezes PiS.
Jego zapowiedź wywołała wewnętrzną niepewność, bo obecnie na scenie politycznej są tylko dwa środowiska, do których mogło być skierowanie to zaproszenie: Paweł Kukiz z garstką swoich posłów oraz Adam Bielan z niewielką grupą rozłamowców z Porozumienia. Szczególnie wejście tego drugiego polityka do koalicji nie poprawiłoby relacji na linii Gowin-Kaczyński. No chyba że było to zaproszenie do nowej koalicji już po wyborach... Takie właśnie polityczne układanki zajmują głowę polityków w obozie rządzącym. O całej reszcie obietnic łatwiej będzie im opowiadać.
Zjednoczona Prawica doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie realizacji Polskiego Ładu bez ładu wewnątrz własnego obozu. Przy analizowaniu szczegółów złożonych obietnic, zwracam uwagę na ten drobny szczegół, bo ani nie było go widać na wspólnym zdjęciu, ani nie było o nim słychać w żadnym z wystąpień.