Michał Boni: podpisałem dokumenty o współpracy z SB
Michał Boni, wymieniany jako kandydat na ministra pracy w gabinecie Donalda Tuska, poinformował na konferencji prasowej w Sejmie, że podpisał pod wpływem szantażu w roku 1985 deklarację o współpracy z SB, ale oświadczył, że nigdy jej nie podjął. Jest mi wstyd i żałuję. Przepraszam i proszę o wybaczenie - wyznał Boni.
Opowiadał, że pod koniec sierpnia 1985 r. do mieszkania jego przyszłej żony w związku z jej działalnością opozycyjną weszła Służba Bezpieczeństwa. On sam szantażowany, poddany presji związanej z zagrożeniem, "że trzyletnia dziewczynka trafi do milicyjnej izby dziecka" podpisał dokumenty.
Ponieważ byłem w innym formalnym związku, (w obawie, że) będę narażony na plotki i informację o zdradzie małżeńskiej, po rozwiezieniu nas w różne miejsca, przy szantażu podjąłem decyzję, bojąc się, podpisania deklaracji współpracy z SB - mówił Boni.
Miałem świadomość, że podpisałem uciekając przed strachem, ale także z myślą o bliskich i nie traktowałem tego zobowiązania jako czegoś poważnego. Błąd jaki popełniłem polegał na tym, że po wypuszczeniu z aresztu nie poinformowałem swoich kolegów ze struktur podziemnych o podpisaniu tej deklaracji - wyznał.
Boni poinformował, że przedstawił Donaldowi Tuskowi sytuację na piśmie. Przyznał, że otrzymał od Donalda Tuska zaproszenie do pracy w rządzie. Był wymieniany jako kandydat na ministra pracy. Michał Boni był ministrem pracy w rządzie Jerzego Buzka.
Michał Boni był działaczem "Solidarności" od 1980 r. Deklarację współpracy z SB podpisał w 1985 r. Boni twierdzi, że z SB nie rozmawiał o działalności podziemnej. Dodał, że swoimi - jak mówił - często przypadkowymi rozmowami z SB ani razu nikogo nie naraził na niebezpieczeństwo.
Nazwisko Boniego pojawiło się na liście Macierewicza w 1992 r. (sm)