Pół miliona Izraelczyków dziękuje Trumpowi. "To koniec koszmaru"
Ponad pół miliona osób zebrało się w sobotni wieczór w Tel Awiwie na największym od lat wiecu w Izraelu. Demonstranci domagali się uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez Hamas i dziękowali prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi za doprowadzenie do rozejmu.
Sobotni wiec w Tel Awiwie, nazwany przez organizatorów "wiecem nadziei", był kulminacją dwóch lat cotygodniowych demonstracji. W tym samym czasie, w Jerozolimie, tysiące osób świętowały zapowiedź końca jednego z najtragiczniejszych rozdziałów w historii kraju.
- To niewyobrażalna ulga po dwóch latach koszmaru. Spotykaliśmy się tutaj co tydzień, by domagać się powrotu naszych bliskich. Teraz oni wreszcie wrócą do domów – dzięki prezydentowi Trumpowi - mówiła Dorit, uczestniczka wiecu cytowana przez PAP.
Wielu manifestantów nie kryło emocji. – Po raz pierwszy od dwóch lat czuję nadzieję, ale ciągle boję się o tych, którzy jeszcze nie wrócili – mówił Janiw z Jerozolimy. – Cokolwiek by nie mówić o Trumpie, to dzięki niemu ta wojna wreszcie się kończy - dodaje.
Prezydent USA o "wiecznym pokoju". "Poczekajmy, to są zapowiedzi Trumpa"
Podczas wiecu przemawiał również Jon Polin, ojciec Hersza Goldberg-Polina, który zginął w niewoli Hamasu. – To może być ostatni wiec na rzecz uwolnienia zakładników. Dziękujemy wszystkim, którzy przez dwa lata nie przestali naciskać na rząd – podkreślił, apelując o stworzenie "lepszego i bardziej empatycznego" przywództwa w kraju.
We wtorek minęły dokładnie dwa lata od ataku Hamasu na południowy Izrael. Zginęło wtedy blisko 1200 osób, a 251 zostało porwanych. Od tego momentu Izrael pozostawał w stanie wojny z Hamasem – według palestyńskich źródeł zginęło w niej ponad 67 tysięcy osób.
Plan Trumpa i polityczne trzęsienie ziemi
Rozejm, który wszedł w życie w piątek, to pierwszy etap 20-punktowego planu pokojowego ogłoszonego przez Donalda Trumpa. Zakłada on m.in. wstrzymanie walk, wypuszczenie zakładników i więźniów, dostarczenie pomocy humanitarnej do Strefy Gazy, a w dalszej perspektywie – rozbrojenie Hamasu i przekazanie władzy tymczasowej administracji palestyńskiej pod nadzorem międzynarodowym.
Zgodnie z umową Izrael ma również zwolnić 250 Palestyńczyków skazanych na dożywocie oraz 1700 mieszkańców Gazy zatrzymanych w czasie wojny.
W Tel Awiwie przed tłumem przemawiali m.in. wysłannicy prezydenta USA – zięć Jared Kushner oraz jego żona Ivanka i Steve Witkoff. – Dziś świętujemy coś, co wielu uważało za niemożliwe. Pokój, który nie jest owocem polityki, ale odwagi i determinacji – mówił Witkoff.
Nowy początek czy chwila wytchnienia?
Choć w izraelskich miastach zapanowała atmosfera nadziei, wielu komentatorów przestrzega przed przedwczesnym optymizmem. Skrajnie prawicowe ugrupowania w Knesecie krytykują rozejm, a część członków koalicji rządzącej ostrzega przed "ustępstwami wobec terrorystów".
Na razie jednak społeczeństwo izraelskie w większości popiera porozumienie. Wielu uważa, że to właśnie presja obywateli, a nie decyzje rządu, doprowadziła do tego, że wojna, która trwała dwa lata, może wreszcie dobiec końca.