Miał być rosyjski atak, ale bombowce poszły z dymem. Na taki cios Ukrainy czekał świat

Po eksplozjach na rosyjskich lotniskach Engels-2 koło Saratowa oraz w Riazaniu Rosjanie dają upust swojej złości, bo nie rozumieją, jakim cudem Ukraina atakuje cele odległe o 700 km od linii frontu. Wybuchy prawdopodobnie zakłóciły przygotowania do kolejnego rosyjskiego ataku rakietowego. Generał Waldemar Skrzypczak komentuje na chłodno: - Mają prawo do takich uderzeń i koniec, a widzę jeszcze co najmniej trzy dobre cele.

Miał być rosyjski atak, ale bombowce poszły z dymem. Na taki cios Ukrainy czekał świat
Miał być rosyjski atak, ale bombowce poszły z dymem. Na taki cios Ukrainy czekał świat
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Tomasz Molga

- Zachód powinien stworzyć Ukrainie warunki do częstszego wykonywania ataków na głębokie zaplecze Rosji. Każdy uszkodzony bombowiec Tu-95 jest dla Rosji na wagę złota, a zarazem nie zostanie użyty do ataku rakietowego na cele w Ukrainie - uważa gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych, odnosząc się do sprawy porannych eksplozji na lotniskach pod Saratowem i Riazaniu.

Wybuch niezidentyfikowanego drona w bazie lotniczej Engels pod Saratowem uszkodził dwa rosyjskie bombowce Tu-95. Nie było ofiar w ludziach - podały rosyjskie serwisy Astra i The Insider. Z kolei w bazie lotniczej Diagilewo w Riazaniu eksplodowała ciężarówka z paliwem. O tym drugim zdarzeniu (nie podając jednak przyczyn) poinformowała rosyjska agencja Ria Novosti. Rannych zostało dziewięć osób, a trzy zginęły. Jak komentuje rosyjski korespondent wojenny "Rybar", z dużym prawdopodobieństwem strona ukraińska "dokonała sabotażu w strategicznych obiektach, obie eksplozje wydarzyły się około godz. 6 rano".

- Ukraińcy mają prawo do wykonywania takich uderzeń. Zwłaszcza że nie jest to odwet, jakim posługiwali się Rosjanie, ale wymiana ciosów. Nie może być jak do tej pory, że Rosjanie bezkarnie przygotowują swoje ataki, by mordować cywilów, a świat tylko się przygląda. I jeszcze padały komentarze, że Ukraińcy nie mogą celować w Rosję, bo to by źle wyglądało politycznie - mówi dalej gen. Skrzypczak.

Na taki cios Ukrainy czekał świat. Rosjanie już zwozili rakiety

Doniesieniom rosyjskich mediów towarzyszy fala publikowanych w Telegramie nienawistnych komentarzy Rosjan. Nikt z nich nie wie, jakim cudem Ukraina mogłaby atakować tak odległe cele. Saratow znajduje się nieco ponad 700 km od ukraińskiego Charkowa, a Riazań - 650 km od północno-wschodniej granicy Ukrainy.

Już 1 grudnia analitycy wojskowi sugerowali, że ​​Rosja przygotowuje się do kolejnego zmasowanego uderzenia rakietowego z lotniska Engels-2 w pobliżu Saratowa. Ze zdjęć Maxar Technologies i Planet Labs wynikało, że baza została postawiona w stan najwyższej gotowości. Stamtąd startowały bombowce wystrzeliwujące z powietrza rakiety uderzające później w Ukrainę.

Generał Skrzypczak dodał, że widzi okazje do kolejnych uderzeń wyprzedzających. - To bazy logistyczne i miejsca koncentracji sprzętu wojskowego w okolicach Kurska, Woroneża i Briańska. Należy to robić, aby obniżyć potencjał i dokonać destrukcji sił, które przygotowują atak na północnym froncie Ukrainy. Nie można mieć złudzeń. To, co jest przygotowywane w tych rejonach, będzie użyte przeciwko Ukrainie - mówi dalej gen. Skrzypczak.

Wspomniane przez niego rosyjskie miasta znajdują się w odległości 150-330 km od Ukrainy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosyjski polityk: Nie panikować

Co ciekawe, poniedziałek do południa rosyjscy propagandyści związani Kremlem nie skomentowali obu zdarzeń. Mimo to rosyjskojęzyczny Telegram ogarnęła fala gniewu.

"Odpowiedź musi być tak zniechęcająca, aby ​​nawet najodważniejsi szefowie wrogich służb wywiadowczych nie mogli jej przewidzieć" - napisał na Telegramie rosyjski ekspert wojskowy, autor bloga "Dwóch majorów". Zauważył, że bazy bombowców strategicznych są miejscami szczelnie chronionymi, a mimo to służby "nie zdały egzaminu".

"Nie należy się niczemu dziwić, a także panikować. Najwyższy czas, aby każdy z nas zdał sobie sprawę z powagi sytuacji" - skomentował Nikołaj Starikow, polityk i przywódca ruchu "Patrioci Wielkiej Ojczyzny". "NATO walczy rękami ukraińskiego wojska oraz własnych specjalistów i oficerów, którzy pod przykrywką najemników i ochotników są wysyłani na terytorium Ukrainy. W tej wojnie NATO może wykorzystać wszystkie dostępne NATO środki sabotażu i ataku" - stwierdził.

Najbardziej odległym dotąd celem, który zaatakowała Ukraina, było lotnisko Szajkowka (200 km od Ukrainy). 7 października ukraiński dron zaatakował bazę, w której stacjonują rosyjskie bombowce strategiczne Tu-22. To właśnie z Szajkowki wystartowały samoloty które pociskami X-22 uderzyły w centrum handlowe w Krzemieńczuku.

W poniedziałek po godzinie 12 w Ukrainie ogłoszono ogólnokrajowy alarm przeciwlotniczy. Wybuchy (prawdopodobnie rakiet) odnotowano w pięciu ukraińskich obwodach: charkowskim, donieckim, dniepropietrowskim, zaporoskim i połtawskim - poinformowała redakcja "The Kyiv Independent".

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie