Ukraina powinna uderzyć? "Nie może trwać jednostronny mord"

Z każdym kolejnym dniem krwawych starć na ukraińskim froncie coraz częściej pojawiają się pytania, czy Ukraina powinna zastosować zasadę "wet za wet" i odpowiedzieć na ataki Rosji tym samym. Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, są zgodni: Ukraina powinna zaatakować cele na terytorium Federacji Rosyjskiej. Wskazują jednak na ewentualne wątpliwości związane z takim ruchem. Z kolei Rosja zabezpiecza się "na wypadek ewentualnych zagrożeń wojennych".

Czy Ukraina powinna prowadzić działania odwetowe? Eksperci nie mają wątpliwości
Czy Ukraina powinna prowadzić działania odwetowe? Eksperci nie mają wątpliwości
Źródło zdjęć: © East News | Andrii Marienko
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

"Ukraina musi dostać możliwość odwetu"

- To, co Rosja robi z Ukrainą, to mord za zgodą opinii publicznej świata - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak. Wylicza, że wojska rosyjskie robią wszystko, co chcą i "nikt na to nie reaguje" - atakują infrastrukturę krytyczną, cele cywilne, bombardują to, na co mają ochotę, utrudniając normalne życie ludziom. - Jeżeli nie będzie żadnego zmuszenia przez Chiny czy USA, by Rosja wstrzymała ostrzał, Rosjanie wymordują Ukraińców. Skażą ich na wszystko, co najgorsze. Spacyfikują naród, doprowadzając do katastrofy humanitarnej, a potem ich eksterminują - zaznacza gen. Skrzypczak.

Ekspert podkreśla, że świat tylko się przygląda i nie pozwala Ukrainie na odpowiedź. - Ukraina ma prawo odpowiedzieć. Powinna odpowiedzieć. Jeśli świat nie godzi się na eksterminację narodu ukraińskiego, musi dać zgodę, by doszło do odpowiedzi. Nie może trwać jednostronny mord Ukraińców. Trzeba dać Ukrainie argumenty do ręki, które będą odpowiedzią na ataki Rosji. Wet za wet - apeluje generał.

Jak mogłaby zareagować Ukraina? Jego zdaniem Kijów powinien robić "wszystko, co się da" i co jest w zasięgu ukraińskich rakiet. - Powinni atakować cele infrastruktury krytycznej. Odpowiadać tym samym na to, co robi Rosja - podkreśla ekspert. - Skoro nie ma decyzji o wstrzymaniu mordu, Ukraina musi dostać możliwość odwetu - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Ukraina nie ma wystarczających sił i środków"

Podobnego zdania jest Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints i były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W rozmowie z Wirtualną Polską zaznacza, że gdyby Ukraina ostrzeliwała siły i zaplecze rosyjskie na terytorium Rosji, mogłoby to być wykorzystane przez administrację Władimira Putina do pokazania, że to atak na ich kraj. Co - w ocenie pułkownika - mogłoby skutkować np. zwiększoną mobilizacją żołnierzy rosyjskich.

Mimo wszystko płk Matysiak, podobnie jak nasz pierwszy rozmówca, uważa, że Ukraina powinna mieć możliwość działań odwetowych. - Bez tego bardzo trudno będzie sobie poradzić. Rosja ma swobodę ruchu, transportu, przerzutu i koncentracji wojsk, całej logistyki. Skoro Rosja bezwzględnie niszczy całą infrastrukturę gospodarczą Ukrainy, nie widzę powodu, dla którego Ukraina nie miałaby adekwatnie odpowiedzieć - zaznacza ekspert.

- Ukraina nie ma jednak wystarczających sił i środków, by takich ataków dokonać na masową skalę. Poza tym jest też kwestia eskalacyjna. Nie wiadomo, czy w takiej sytuacji państwa zachodnie nadal wspierałyby Ukrainę, w obawie o rozprzestrzenienie się konfliktu. Należy też pamiętać, że przy zaatakowaniu terytorium Rosji trudno byłoby uniknąć ofiar cywilnych - wskazuje płk Matysiak.

"Drogowskazy ucieczki" w rosyjskich miastach

W niektórych z przygranicznych miejscowości w Rosji na budynkach zaczęły pojawiać się specjalne oznaczenia. Są to tablice, umieszczane tam przez władze lokalne, wskazujące mieszkańcom drogę do schronów, "na wypadek ewentualnych zagrożeń wojennych". Na jednym widnieją jedynie strzałki, wskazujące kierunek ewakuacji, na innych można odczytać konkretne adresy, pod które należy się udać.

Jak poinformował niezależny rosyjski serwis Mediazona, takie "drogowskazy ucieczki" umieszczały już władze Rostowa nad Donem, Biełgorodu, Briańska, Kurska czy nawet Nowokuźniecka.

W Rostowie nad Donem władze zażądały też od mieszkańców sprzątnięcia piwnic w kamienicach. Jednocześnie poprosiły obywateli o "zachowanie spokoju". Z kolei władze obwodu briańskiego, jeszcze w październiku, poleciły urzędnikom sprawdzenie stanu schronów, a w Tule schrony zostaną utworzone w 2,1 tys. piwnicach.

W ocenie płk. Matysiaka takie działania nie są przeprowadzane bez powodu. Przywołuje tu sytuacje, w których - na terenach Rosji - dochodziło np. do niespodziewanych pożarów, eksplozji, które przez rosyjskie władze określane są jako "nieszczęśliwe wypadki".

- Uważam, że skala i ich umiejscowienie może świadczyć o aktach dywersji, sabotażu ze strony służb specjalnych czy wywiadowczych Ukrainy - dodaje.

Ekspert podkreśla, że obecnie Rosja najmocniej oddziałuje w Ukrainie na miejsca, gdzie jest bardzo dużo ludności pochodzenia rosyjskiego. - To może budzić opór w Rosji, więc niewykluczone, że dochodzi też do oporu wewnętrznego, przeciwstawnia się inwazji Rosji na Ukrainę - zaznacza.

Rosyjskie miasta z tabliczkami prowadzącymi do schronów
Rosyjskie miasta z tabliczkami prowadzącymi do schronów© Wirtualna Polska

"Nieszczęśliwe wypadki"

Przypomnijmy, że w ostatnim czasie doszło do wielu różnych eksplozji na terenie Rosji. 19 listopada miała miejsce potężna eksplozja w mieście Tymowskoje na Sachalinie. Według wstępnych informacji przyczyną katastrofy był wybuch gazu. Jak zastrzegło rosyjskie Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, w tej sprawie wszczęto już śledztwo.

16 października Centrum Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy przekazało, że w rejonie lotniska w rosyjskim Biełgorodzie, niedaleko granicy z Ukrainą, doszło do kilkunastu eksplozji. Wybuchł tam także pożar. Wcześniej prorosyjscy separatyści oskarżyli armię ukraińską o dokonanie ostrzału budynku administracji miejskiej Doniecka. Rosyjskie media rządowe opublikowały zdjęcia poważnych zniszczeń wewnątrz budynku. W okolicach tamtych wydarzeń ogień pojawił się także w obwodzie biełgorodzkim. Prawdopodobnie płonął jeden z magazynów ropy naftowej.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie