Miał brać ślub z ciężarną narzeczoną, ale przez pomyłkę trafił do aresztu. Mężczyzna chce odszkodowania
Łukasz Rudnik z Wielunia nie zrobił nic złego, ale spędził w areszcie miesiąc pod zarzutem zabójstwa. W tym czasie w mieszkaniu czekała na niego ciężarna narzeczona, z którą miał wziąć ślub. Uroczystość odwołano.
17.07.2018 | aktual.: 29.03.2022 14:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Po tych koszmarnych przeżyciach jeszcze do siebie nie doszedłem. Niby jestem w domu i spędzam czas z rodziną, ale mam w sobie jakiś lęk, czy za chwilę na podwórku nie zobaczę policyjnego radiowozu - powiedział w rozmowie z portalem dzienniklodzki.pl Łukasz Rudnik.
Gdy został zatrzymany pod zarzutem zabójstwa, usłyszał, że grozi mu dożywocie. - Bałem się, że nie uda mi się dowieść swojej niewinności, co było okupione ogromnym stresem, zwłaszcza że narzeczona spodziewa się dziecka, a mamy jeszcze półroczną córkę i 5-letniego syna - stwierdził mieszkaniec Wielunia.
Zobacz także
Mężczyzna chce 20 tys. zł odszkodowania. - Dzisiaj wszyscy już wiedzą, że jestem niewinny, ale proszę sobie wyobrazić, co można sobie pomyśleć, jeśli ktoś odwołuje ślub, bo narzeczony trafia do aresztu - powiedział.
Znalazł się zabójca. Ale Rudnik miesiąc w areszcie odsiedział
W nocy z 22 na 23 maja w Wieluniu doszło do morderstwa 28-latka. Dzień później zatrzymano Łukasza Rudnika. - Bezpośrednio po zabójstwie były prowadzone czynności niecierpiące zwłoki i w oparciu o zeznania naocznego świadka wskazującego osobę sprawcy został zatrzymany Łukasz R. - powiedziała portalowi Jolanta Szkilnik, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
Tłumaczenia mężczyzny nie pomogły. W domu czekała na niego narzeczona. Obydwoje byli w trakcie ostatnich przygotowań do zaplanowanego na 7 lipca ślubu. Uroczystość trzeba było odwołać. Mężczyzna spędził w areszcie miesiąc. W tym czasie policja ustaliła, że to nie on jest winny. - Podejrzany o zabójstwo Ryszard W. przyznał się do zabójstwa i złożył wyjaśnienia - stwierdziła Szkilnik.
- Moja narzeczona jest w ciąży, więc wiadomo, z jakim stresem wiązała się dla niej cała ta sytuacja. Nie wspominając o wstydzie w rodzinie - komentuje sytuację Rudnik. Mężczyzna twierdzi, że nie został przez policję nawey przeproszony.
Źródło: dzienniklodzki.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl