Metoda kija i marchewki. "Trump zaraz zasypie marchewkami Kreml"

Sytuacja pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Ukrainą w dalszym ciągu pozostaje napięta. W programie "Newsroom" w Wirtualnej Polsce prof. Daniel Boćkowski stwierdził, że ostatnie decyzje Donalda Trumpa, pokazują, jak niepewnym sojusznikiem jest teraz Ameryka. - Obawiam się, że tych marchewek, które Trump podrzucił dla Putina, jest tyle, że za chwilę mu Kreml zasypie - powiedział ekspert.

Metoda kija i marchewki. "Trump zaraz zasypie marchewkami Kreml"
Metoda kija i marchewki. "Trump zaraz zasypie marchewkami Kreml"
Źródło zdjęć: © Getty Images,
Kamila Gurgul

Kijów jest gotowy podpisać ze Stanami Zjednoczonymi umowę o minerałach - poinformował premier Ukrainy Denys Szmyhal. Przypomnijmy, że do podpisania umowy miało dojść w ostatni piątek, ale na skutek kłótni prezydentów Trumpa i Zełenskiego negocjacje zakończyły się fiaskiem.

O kwestię Ukrainy jak i samego Donalda Trumpa w programie "Newsroom" w Wirtualnej Polsce był pytany prof. Daniel Boćkowski, ekspert do spraw bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku.

- To będzie kolonializm. Te opowieści Trumpa o tym, że tam, gdzie jest amerykański biznes, tam jest bezpieczeństwo, nie bardzo się spełniają. Biorąc pod uwagę, że ten biznes był, a jednocześnie można było cofnąć Ukrainie broń. To pokazuje, jak niepewnym jest sojusznikiem teraz Ameryka - stwierdził gość programu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zełenski uległ Trumpowi? " Nie miał innego wyjścia"

Ekspert podkreślił, że prezydent USA nie bierze pod uwagę, jak to oddziałuje na społeczeństwo ukraińskie i ukraińskich żołnierzy. - Mało tego, obawiam się, że tych marchewek, które Trump podrzucił dla Putina, jest tyle, że za chwilę mu tam Kreml zasypie. A czy jakiś kij jest w zanadrzu? Nie wiem. Pytanie jeszcze dodatkowe, czy ta gra rzeczywiście ostatecznie opłaca się - mówił prof. Boćkowski. Ekspert podkreślił, że "żaden upokorzony naród nie jest sojusznikiem".

"Vance jest większym zagrożeniem"

W programie wspomniano również o informacjach, do których dotarła Wirtualna Polska. Wysoko postawiony ukraiński urzędnik, który był zaangażowany w negocjacje, w rozmowie z WP przekazał, że rozmowy z Amerykanami były "agresywne" i "brutalne". - Podczas negocjacji Amerykanie zachowywali się agresywnie. Byliśmy traktowani z nieukrywaną pogardą. Pouczali nas jak dzieci w szkole - mówił urzędnik.

- Nie dziwi mnie to, dlatego, że ekipa, która teraz reprezentuje Biały Dom, uważa, że po prostu Ameryka może więcej. Jak się w tym momencie czują potencjalni sojusznicy? - skomentował ekspert.

Zwrócił uwagę, że Trump nie jest wieczny i w końcu zniknie, ale za nim stoi J.D. Vance. - Jeżeli patrzymy na politykę amerykańską, to patrzmy na Vance'a - powiedział gość programu.

Prowadzący dopytywał, dlaczego akurat należy patrzeć na wiceprezydenta USA. - Dlatego, że on jest większym zagrożeniem. On się widzi jako potencjalny następca Trumpa, widzi się jako ten, który poprowadzi Amerykę dużo skuteczniej. Młody, prężny, bardziej bezwzględny od Trumpa. Osoba, która świetnie się czuje w mediach i która pokazuje i tłumaczy ten świat. Widać wyraźnie, że Trump jest pod jego bardzo dużym wpływem - stwierdził gość programu.

Czym różni się Trump od Putina?

Prowadzący wrócił do tematu prezydenta Ukrainy i zapytał, co mogło się stać, że jednak Zełenski trochę się ukorzył? - Nie miał innego wyjścia. Pamiętajmy, że tak naprawdę on zdał relację wielu przywódcom państw europejskich. On rozmawiał cały czas, czekał na decyzję nieformalnego szczytu. Europa pomoże Ukrainie, da jej tarczę. Natomiast Zełenski musi odbyć swoją mini Canossę, bo inaczej się nie da. Po prostu Trump jest pod tym względem kompletnie niezrównoważony. On musi być Trumpem Wszechmogącym. On musi być tym, do którego wszyscy przychodzą, ukorzą się - powiedział ekspert.

W rozmowie zwrócono uwagę także na szczyt europejskich liderów w Londynie. - To było spotkanie o tym, jak wrócić do stołu rozmów. Tutaj wiadomo było, że Zełenski musi sobie pewne rzeczy odpuścić, czy to mu się to podoba, czy nie. Czy Trump łaskawie zechce już przyjąć to (co mówi Zełenski - przyp.red) do wiadomości, bo na razie (Trump - przyp.red.) mówi o listach. Ale proszę zobaczyć, co Trump powiedział. "No, Zełenski napisał do mnie list, ale Rosja jest wspaniała, gotowa na największe ustępstwa" - komentował gość programu.

- Jak ja słyszę, że Rosja jest gotowa do ustępstw i tego, że zawrze pokój, to zawsze mi się przypominają bolszewicy w 1917 roku, którzy twierdzili, że każdą umowę pokojową możemy zawrzeć, ponieważ służy tylko i wyłącznie wzmocnieniu naszych szeregów - dodał.

W kontekście tych wydarzeń prowadzący zapytał, czym Trump różni się od Putina. - Tym, że został demokratycznie wybrany. Na szczęście. A raczej na nieszczęście - stwierdził.

- Trump po prostu wierzy w to, że jego wielkość, plus wielkość Ameryki, plus może jakieś jeszcze boskie wstawiennictwo, dały mu prawo do przemeblowania świata. Tak naprawdę Trump z jednej strony chce zmienić wewnętrznie Amerykę. Ale z drugiej on chce rozwalić istniejący świat, bo uważa, że ten świat jest niesprawiedliwy dla Ameryki. Bo biznes Ameryki - czytaj: biznes Trumpa i jego otoczenia - jest najważniejszy. A więc z punktu widzenia interesów Trumpa ten świat ma się dostosować do najsilniejszych - powiedział ekspert.

Według prof. Boćkowskiego "widać, że Trump wyciąga z niebytu Rosję, bo ją chce jako takiego gracza, którego można wykorzystać, wierząc w to, że ona jest silna, ale Stany są silniejsze". - Tutaj prowadzi bardzo skomplikowaną grę, ale nie widać na razie jakichś wielkich osiągnięć - dodał.

Co z relacjami Polska-USA?

Prof. Boćkowski powiedział, że reszta państw musi się podporządkować interesom Trumpa i tym układom biznesowym, które można zawrzeć z tymi wielkimi. - Polska również - zapytał dziennikarz?

- Ukraina jest bardzo wyraźnym sygnałem dla Polski. Kiedy pojawia się określony biznes, to zarówno można być przyjacielem, jak i wrogiem - mówił ekspert. Wyjaśnił, że w przypadku Polski biznes jest tym, że wydajemy pieniądze na zakupy w Stanach Zjednoczonych. - Jeżeli tylko okażemy się słabym kupcem, to może się okazać, że jesteśmy słabym partnerem. Co będziemy mieli wtedy do zaoferowania Ameryce? - stwierdził.

Prof. Boćkowski tłumaczył, że relacje "pan i wasal" zakładały zawsze, że wasal ma obowiązki wobec pana, ale pan ma obowiązki wobec wasala, chroni go, współpracuje. - Tutaj tego nie ma. Tutaj Trump pokazał, że w zasadzie ochrona jest względna. Mogę zdjąć ci ochronę i powiedzieć, że sorry, radź sobie sam albo podporządkuj się - powiedział gość programu.

Wspólny cel Putina i Trumpa?

- Wojska amerykańskie nie będą tu za darmo. A poza tym nie wiem, czy będą. Bowiem wcale nie można założyć, że Trump nie wycofa większości wojsk z Europy, bo Trump cały czas także gra na dezintegrację Unii Europejskiej. Jest to wspólny cel z Putinem. Mało tego, Putin doskonale zdaje sobie sprawę, że Unia Europejska jest silna siłą NATO. NATO jest silne siłą Unii Europejskiej. Te dwie rzeczy się uzupełniają i jeśli uda się rozbić jeden z tych elementów, drugi upadnie. W ten czy w inny sposób - tłumaczył.

- Więc nic, tylko kibicować Trumpowi w naciskaniu na NATO, licząc na to, że Stany się nie wycofają z tego obszaru, bo to praktycznie podważy rolę Unii Europejskiej - dodał.

Prowadzący program zapytał także, czy USA mogą opuścić NATO. - Oczywiście, że mogą. To znaczy Trump, gdyby mógł od razu, to pewnie by już tym szantażował. Natomiast Biden i administracja Demokratów na tyle zmieniła prawo, że prezydent samodzielnie tego nie może zrobić - powiedział.

Wybrane dla Ciebie