Komorowski wymienia kraje. "Mają siłę, by nie ulec pokusie Trumpa"
- W złagodzeniu napięć między Ukrainą a USA powinny pomóc kraje Europy Zachodniej, w tym Francja i Wielka Brytania - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Bronisław Komorowski. Były prezydent wskazuje też, gdzie w tym wszystkim jest miejsce Polski.
Podczas piątkowego spotkania Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem i J.D. Vance'em wybuchła awantura. Wizyta prezydenta Ukrainy w Białym Domu zakończyła się wyproszeniem ukraińskiej delegacji, zerwaniem rozmów i odwołaniem planowanej konferencji prasowej.
"Relację z pańskiej rozmowy z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim oglądaliśmy z przerażeniem i niesmakiem. Pańskie oczekiwania co do okazywania szacunku i wdzięczności za pomoc materialną udzieloną przez Stany Zjednoczone walczącej z Rosją Ukrainie uważamy za obraźliwe" - piszą w liście otwartym do Trumpa więźniowie polityczni z czasów PRL, z Lechem Wałęsą, Bronisławem Komorowskim i Bogdanem Borusewiczem na czele. Sceny w Białym Domu politycy porównują do przesłuchań przez Służbę Bezpieczeństwa i rozpraw w komunistycznych sądach.
Komorowski: Czas na kraje Europy Zachodniej, ale nie Polskę
- Źle się stało i trzeba z tego spróbować wyjść - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Bronisław Komorowski, który jako jeden z 40 byłych więźniów politycznych PRL podpisał się pod listem do Trumpa. - Europa i Europejczycy mogą być pomocni. Liczę na czołowe kraje, w tym Francję i Wielką Brytanię, które mają wystarczającą siłę, aby nie ulec pokusie i chęci przypodobania się Trumpowi, a także wystarczający autorytet militarny - dodaje były prezydent RP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy Donald Trump doprowadzi do spotkania Zełenskiego z Putinem?
Czy i jaką rolę w złagodzeniu napięć na linii Ukraina-USA oraz w rozmowach pokojowych może odegrać Polska? Były prezydent RP nie ma w tym temacie złudzeń.
- My nie jesteśmy mocarstwem - mówi Komorowski. Jak tłumaczy, na gruncie europejskim Polska liczy się się z dwóch powodów: leży przy granicy z Ukrainą i to przez nas oraz przy naszym zaangażowaniu i akceptacji przechodzi pomoc do Kijowa.
- Trzeba uważać, żeby nie przesadzić z rolą i zadaniami Polski - apeluje Komorowski, wymieniając Andrzeja Dudę, który mówił wcześniej o swoich relacjach zarówno z Zełenskim, jak i Trumpem. - Żadnego wpływu nie było widać podczas jego wizyty w USA. Nie był to ryk lwa, a co najwyżej pisk myszy - uderza Komorowski w Dudę.
USA hegemonem Zachodu?
Były prezydent podkreśla, że "Putin nie chce pokoju, a rozejmu", zaś przejmowanie przez amerykańską stronę jego argumentacji w sprawie wojny w Ukrainie oraz krajów europejskich jest czymś "niesłychanie niepokojącym".
W jego opinii, stosunek prezydenta USA do Unii Europejskiej jest "niechętny i lekceważący". - Poprzedni prezydenci, Barack Obama i Joe Biden, stawiali na integrację europejską. Nie widzieli w UE konkurenta USA, a sprzymierzeńca. Trump patrzy inaczej - analizuje Komorowski.
Istnieje ryzyko, że USA pod przywództwem Trumpa mogą chcieć zmienić rolę lidera świata zachodniego na rolę hegemona, który pilnuje własnych interesów.
W niedzielę prezydent Ukrainy przekazał, że "jest gotowy, by podpisać z USA umowę o minerałach". Czy Trump w dalszym ciągu jest nią zainteresowany po awanturze w Białym Domu? - Może liczy, że dostanie jeszcze więcej od Putina? - zastanawia się Komorowski, zaznaczając, że prezydent USA "chce budować swój wizerunek jako biznesmena" i "widzi świat polityki jako element gry biznesowej".
Paulina Ciesielska, dziennikarka Wirtualnej Polski