Merkel postawiła się Trumpowi. Nie chciała prowokować Putina
Kanclerz Niemiec Angela Merkel odrzuciła naciski USA ws. zorganizowania manewrów w rejonie Krymu. Te działania miałyby sprowokować reakcję prezydenta Rosji Władimira Putina.
Do informacji dotarła agencja Bloomberga. Podały ją trzy osoby, będące świadkami rozmów Angeli Merkel z wiceprezydentem USA Mikem Pencem. USA wezwały Niemcy do działań na Morzu Czarnym 16 lutego podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Pence oczekiwał, że Merkel wyśle niemieckie okręty do Cieśniny Kerczeńskiej, aby zademonstrować Rosji, że zachodnie mocarstwa nie zrezygnują z dostępu do Morza Czarnego i Azowskiego.
Według informatorów Bloomberga, niemiecka kanclerz odmówiła interwencji, powołując się na interes prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. Merkel miała przekazać ukraińskiemu prezydentowi, że w porozumieniu z Francją jest gotowa na wysłanie konwoju drogą wodną na zasadzie jednorazowego manewru. Poroszenko stwierdził jednak, że to nie wystarczy. Prezydent Ukrainy domagał się zapewnienia, że cieśnina będzie otwarta na stałe. Podobnie jak Niemcy, również Francja ostatecznie odrzuciła możliwość przeprowadzenia prowokacji.
Zgodnie z umową między Ukrainą i Rosją z 2003 roku Morze Azowskie i Cieśnina Kerczeńska są uznawane przez oba kraje za ich terytoria wewnętrzne. Kijów oskarża jednak Moskwę o blokowanie statków, płynących do ukraińskich portów i dążenie do dominacji w tym regionie. Przykładem takiego działania jest incydent z listopada ub. roku, kiedy siły rosyjskie ostrzelały trzy małe okręty ukraińskiej marynarki wojennej. Rosjanie przejęli jednostki i aresztowali 24 członków ich załóg.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl