Media o. Rydzyka codziennie atakują PiS za aborcję, posłowie się buntują i piszą list do prezes TK
Ojciec Tadeusz Rydzyk traci cierpliwość do PiS. Nie ma dnia, by w toruńskich mediach kontrolowanych przez redemptorystę nie pojawiały się materiały uderzające w partię Jarosława Kaczyńskiego. Powód? Brak woli ze strony władzy, by zaostrzyć prawo antyaborcyjne.
"PiS porzuca dzieci", "Zwłoka zabija", "Życie w rękach kierownictwa partii", "Gra ludzkim życiem", "Wyborcy nie chcą kluczenia" - to tylko przykładowe tytuły materiałów opublikowanych w ostatnich dniach na łamach "Naszego Dziennika".
To jawne wystąpienie przeciwko władzy i twarde postawienie żądań przez ojca Rydzyka i środowisko skupione wokół Radia Maryja i telewizji Trwam.
Jak się okazuje, presja ma sens, bo kilkudziesięciu posłów PiS zwróciło się właśnie z apelem do prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej o "niezwłoczne wyznaczenie terminu rozprawy ws. aborcji z powodu wad genetycznych". Projekt orzeczenia w tej sprawie - twierdzą sejmowi konserwatyści - jest już gotowy. Według nich brak wyznaczenia do tej pory terminu rozprawy "nie znajduje przekonującego, merytorycznego wytłumaczenia".
A ojciec Rydzyk wyraźnie się niecierpliwi.
Przed kim drży partia
"Czy chcemy władzy, która nie potrafi obronić najsłabszych i najbardziej bezbronnych?" - dramatycznie pyta toruński dziennik. "Przed kim drży partia?".
"Zignorowanie projektu podpisanego przez blisko milion ludzi, zlekceważenie wielokrotnych apeli biskupów to przejaw przekonania, że władza może zupełnie oderwać się od społeczeństwa, a ono ma obowiązek dalej ją popierać. Największymi ofiarami tej sytuacji są nienarodzone dzieci, które stają się zakładnikami nieczystej gry politycznej (...) Prawo i Sprawiedliwość zawiodło własnych wyborców" - czytamy w artykule "PiS porzuca dzieci" z wydania "Naszego Dziennika" z 21 listopada. Gazeta informuje, że "w tej kadencji Sejm nie zajmie się obywatelskim projektem Zatrzymaj Aborcję".
"Postawa PiS jest dla nas wielkim zaskoczeniem. Rządzący mają wszelkie potrzebne narzędzia do ochrony dzieci przed zabijaniem, do zatrzymania aborcji. Jeśli nie chcą tego zrobić, to znaczy, że są nieczuli na krzywdę dzieci i na zapewnienie wszystkim obywatelom podstawowych praw" - mówi cytowana w tekście Magdalena Łońska, członek Zarządu Fundacji Życie i Rodzina.
PiS krytykują na łamach "Naszego Dziennika" nawet parlamentarzyści tej partii. "Tak wiele grup, stowarzyszeń i wspólnot walczących o poszanowanie życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci liczyło na działanie Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, nie doczekali się tego" - mówi dziennikowi posłanka PiS Anna Sobecka, najbliższa ojcu Rydzykowi. Jak dodaje: "W 100. rocznicę odzyskania niepodległości nie powinniśmy śpiewać Bogu fałszywego Te Deum i składać kainowej ofiary z krwi naszych nienarodzonych braci. Właśnie w trosce o zbawienie nasze i mieszkańców naszej Ojczyzny, powinniśmy prosić wszystkich o działanie odpowiednie do wagi tego dzieciobójstwa. To jest moment, w którym musimy uruchomić wszystkie siły".
Radny PiS z Podkarpacia Jacek Kotula uderza w wysokie tony: "Nie chcemy być Narodem bez przyszłości. To oznacza zdradę Narodu przez rządzących Polską, którzy szli do Sejmu z hasłami obrony życia. Trzeba bardziej bać się boga niż ludzi. Żądam dobrej zmiany dla nienarodzonych obywateli Polski".
Sobeckiej i Kotuli wtóruje inna posłanka klubu PiS, Anna Siarkowska, zdaniem której projekt całkowicie zakazujący aborcji jest "absolutnym priorytetem, bo dotyczy podstawowego prawa człowieka, czyli prawa do życia". "Nie ma żadnych merytorycznych przesłanek, by nie uchwalić tego dziś. To jest lekceważenie głosu miliona obywateli" - twierdzi parlamentarzystka.
Siarkowska nie waha się krytykować kolegów z klubu PiS. Wskazuje także na decyzje kierownictwa partii. Twierdzi, że projekt Zatrzymaj Aborcję "został zamrożony w powołanej podkomisji" i jego przyszłość "formalnie znajduje się w gestii przewodniczącego podkomisji posła Grzegorza Matusiaka". Posłanka uważa, że tylko on w każdej chwili może zwołać obrady podkomisji i zająć się projektem. Tyle że zdaniem Siarkowskiej, Matusiak tego nie zrobi (Agnieszka Jarczyk z Fundacji Życie i Rodzina o Jarczyku pisze w "ND", że poseł Matusiak "przyczynił się do śmierci 430 osób" i jest "głuchy na krzyki mordowanych w szpitalach dzieci").
"Są małe szanse na to, że pan poseł zrobi to z własnej inicjatywy, nie oglądając się na względy polityczne. Przekonujemy się, że dziś jest to niestety decyzja pozamerytoryczna i tym projektem nikt dziś się faktycznie nie zajmuje. Nie jest to też kwestia organizacji pracy. Jest to związane wyłącznie z wolą polityczną i o tym należy mówić głośno" - uważa Siarkowska.
Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że to niewyrażona wprost krytyka pod adresem władz PiS. Wystarczyłaby bowiem jedna decyzja Jarosława Kaczyńskiego i projekt Zatrzymaj Aborcję mógłby być dalej forsowany i uchwalony.
Co zrobi Trybunał
Trybunał Konstytucyjny już ponad rok przygląda się sprawie wniosku o stwierdzenie niezgodności z konstytucją tzw. przesłanki eugenicznej zawartej w ustawie antyaborcyjnej z 1993 roku. Skargę złożył w październiku 2017 r. poseł PiS Bartłomiej Wróblewski w imieniu ponad setki posłów, którzy podpisali się pod wnioskiem do Trybunału.
Tyle że TK sprawę przeciąga. A posłowie PiS bliscy o. Rydzykowi mają pretensje do prezes Julii Przyłębskiej. "Trybunał ma obowiązek rozpatrzyć ten wniosek. Sprawa jest bowiem zasadnicza, bo dotyczy podstawowych praw jednostki, prawa do życia i godności człowieka" - mówi Wróblewski "Naszemu Dziennikowi".
Ale Trybunał nie jest zobligowany żadnym terminem do rozpatrzenia tej sprawy i może przeciągać ją w nieskończoność. A to oznacza, że prezes Julia Przyłębska - wraz z władzami PiS - jest na wojennej ścieżce z ojcem Rydzykiem i środowiskiem Radia Maryja.
Poniżej cały list, jaki wysłali konserwatywni parlamentarzyści do prezes TK:
"Szanowna Pani Prezes,
zwracamy się do Pani Prezes o niezwłoczne wyznaczenie terminu rozprawy dotyczącej wniosku grupy posłów na Sejm RP VIII kadencji z dnia 22 czerwca 2017 r. (sygnatura akt K 13/17), którzy wystąpili do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności przepisów Ustawy z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, dopuszczających aborcję eugeniczną dziecka jeszcze nie urodzonego. Jednocześnie zwracamy się, za Pani Prezes pośrednictwem, do wszystkich sędziów Trybunału Konstytucyjnego, najważniejszego organu władzy sądowniczej, stojącego na straży porządku ustrojowego i Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, z apelem o niezwłoczne rozpoznanie złożonego wniosku.
Przeciągające się prace w Trybunale Konstytucyjnym odbieramy z olbrzymim niepokojem. Każdego tygodnia otrzymujemy w związku z tą sprawą dziesiątki, jeśli nie setki zapytań od wyborców, przedstawicieli mediów i zainteresowanych sprawą organizacji pozarządowych. Dotyczy ona bowiem najbardziej podstawowego prawa człowieka, jakim jest prawo do życia, w tym życia rozwijającego się w fazie prenatalnej, którego wartość, jak słusznie wskazał Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 28 maja 1997 roku, nie może być różnicowana.
W 1997 roku TK, rozpatrując precedensową sprawę dotyczącą konstytucyjności aborcji ze względów społecznych (sygnatura akt K 26/96), potrzebował niespełna sześciu miesięcy na wydanie orzeczenia, zaś termin rozprawy został wyznaczony już po pięciu miesiącach. Obecnie sytuacja jest bardziej jednoznaczna z uwagi na ustalone orzecznictwo TK oraz ze względu na stanowiska Marszałka Sejmu i Prokuratora Generalnego, w których opowiadają się za stwierdzeniem niekonstytucyjności aborcji eugenicznej, co jest zgodne z tezami zawartymi we wniosku złożonym przez posłów. Uzależnienie ochrony prawa do życia dziecka jeszcze nie urodzonego od jego stanu zdrowia, stanowi bowiem zakazaną, bezpośrednią dyskryminację.
Po roku od złożenia wniosku wiadomo, że projekt orzeczenia w tej sprawie jest już gotowy. Brak wyznaczenia do tej pory terminu rozprawy, nie znajduje przekonującego, merytorycznego wytłumaczenia. Trudno dziwić się zatem spekulacjom medialnym, sugerującym, że rozpoznanie wniosku jest celowo przeciągane z powodów politycznych, tak, by doczekać końca obecnej kadencji Sejmu i- korzystając z zasady dyskontynuacji prac parlamentu - doprowadzić tę sprawę do umorzenia. Ewentualne, celowe stosowanie zabiegu przedłużania prac Trybunału Konstytucyjnego nad rozpoznaniem wniosku, jeśli zabieg ten miałby na celu doprowadzanie do umarzania takich wniosków, byłoby rodzajem niekonstytucyjnego ograniczenia prawa posłów do zwracania się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności przepisów. Zwracamy również uwagę, że taka sytuacja uderza bezpośrednio nie tylko w wiarygodność Trybunału Konstytucyjnego, ale także posłów – wnioskodawców.
Kierując się troską o najpełniejszą realizację podstawowych wolności i praw gwarantowanych Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej, w tym zapewnienia prawnej ochrony życia w fazie prenatalnej każdemu człowiekowi, niezależnie od stanu zdrowia, prosimy Panią Prezes o niezwłoczne wyznaczenie terminu rozprawy."
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl