Koszmar Małgorzaty. Jest wolna, jej oprawca zatrzymany
Przez niemal pięć lat przetrzymywał w gospodarczym budynku obok domu w podgłogowskich Gaikach poznaną w internecie Małgorzatę z Leszna. O jego niewolnicy nie wiedzieli mieszkający razem z nim rodzice. Sąsiedzi twierdzą, że Mateusz J. to tajemnicza osoba.
Zatrzymanie Mateusza J. w piątek zakończyło trwający latami koszmar. Jednak ujawniona w zeszłym tygodniu przez prokuratorów zbrodnia wciąż budzi grozę.
Wszyscy zastanawiają się, kim jest mężczyzna, który przez ponad cztery lata więził i znęcał się nad przypadkowo poznaną ofiarą. Trudno uwierzyć też, że nikt nie zauważył, że po sąsiedzku rozgrywa się taka tragedia.
Więził latami Małgorzatę. Kim jest oprawca spod Głogowa?
Koszmar kobiety wyszedł na jaw, gdy pod koniec sierpnia trafiła do szpitala z wybitym barkiem. To nie był pierwszy raz, kiedy potrzebowała pomocy medycznej z powodu prześladowań swojego oprawcy. Mateusz J., który przetrzymywał Małgorzatę w ciemnej komórce, gwałcił, torturował, głodził i znęcał się nad nią psychicznie, tak jednak zastraszył kobietę, że bała się nawet poprosić o pomoc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawozdanie PiS odrzucone. "Polityczna ustawka"
Przypadkowe poznanie w sieci
W szpitalu znalazła się wcześniej przy okazji porodu. Nie zaalarmowała wówczas służb. Po urodzeniu dziecko oddała do adopcji i wróciła posłusznie do swojego więzienia.
Trafiła do niego na samym początku 2019 roku. Poznała wówczas w sieci Mateusza J. i zdecydowała spotkać się z nim w realu. Niewinna randka skończyła się uwięzieniem jej w ciemnej komórce, w której spędziła lata.
Mateusz J., który w piątek usłyszał zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad 30-latką, przebywa w tymczasowym areszcie. Grozi mu nawet do 25 lat więzienia. O dziwnym sąsiedzie opowiedzieli dziennikarzom mieszkańcy miejscowości.
Mateusz J. nie miał stałego zatrudnienia
Jak opisuje "Fakt", Mateusz J. to rosły mężczyzna z ogoloną głową. Nie miał stałego zatrudnienia. Matka - jak pamiętają sąsiadki - prosiła nawet o pomoc w znalezieniu jakiejś pracy dla syna. Pracował jednak jedynie dorywczo.
Według informacji podanych przez "Fakt" ojciec 35-latka podkreślał, że syn spędzał z nimi całe dnie i opiekował się. Mężczyzna miał mu wydzielać 300 zł co miesiąc z renty.
Uważali go za "dziwaka"
Wszyscy uważali mężczyznę za "dziwaka" i "odludka". Niektórzy widzieli, jak z latarką chodzi po wsi i kopie dołki na końcu działki.
Aresztowany sąsiad jest dla wszystkich ogromną zagadką. Wielu osobom trudno uwierzyć, że taka sytuacja, która mogłaby być scenariuszem do horroru, działa się tuż obok.
O sprawie jako pierwsza napisała lokalna strona myglogow.pl. Kobieta opowiedziała o swoim koszmarze dziennikarzowi portalu. Relacjonowała, jak była traktowana, i ujawniła, dlaczego bała się zakończyć gehennę.
Źródło: "Fakt", Onet
Przeczytaj również: Dwa ciała w kuchni. Media: Zginęła była uczestniczka "Top Model"