Marszałek Geblewicz reaguje po śmierci syna posłanki. "Winni poniosą konsekwencje"
- Złożyłem w sądzie pozew przeciwko panu Tomaszowi Duklanowskiemu i będę dochodził swoich praw. Każdy z nas ma swoją wrażliwość, swoją rodzinę, swoje dzieci. Kłamstwa i bezzasadne ataki narażają na infamię - mówi Wirtualnej Polsce Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego.
07.03.2023 | aktual.: 08.03.2023 11:33
W piątek wieczorem posłanka KO Magdalena Filiks przekazała w mediach społecznościowych tragiczną wiadomość. 17 lutego zmarł jej syn Mikołaj. 8 marca chłopak skończyłby 16 lat. We wtorek odbyły się uroczystości pogrzebowe.
Na razie nie można wyrokować, jakie były przyczyny śmierci syna posłanki Filiks. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.
Ze sprawą wiążą się kontrowersje, jakie wzbudziła publikacja dziennikarza Radia Szczecin Tomasza Duklanowskiego z grudnia 2022 roku. Duklanowski opisał wyrok, który zapadł w 2021 roku. Wtedy za pedofilię skazany został Krzysztof F., były pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego ds. zwalczania uzależnień. Sprawca usłyszał wyrok 4 lat i 10 miesięcy pozbawienia wolności. Od ponad roku jest w trakcie odbywania kary. Proces odbywał się z wyłączeniem jawności ze względu na dobro pokrzywdzonych dzieci.
W publikacji Tomasza Duklanowskiego ujawniono dane, które pozwoliły zidentyfikować małoletnie ofiary pedofila. Krytycznie oceniła to m.in. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji oraz Rada Etyki Mediów.
O sprawie rozmawiamy z Olgierdem Geblewiczem, politykiem Koalicji Obywatelskiej, marszałkiem województwa zachodniopomorskiego.
Michał Wróblewski, Wirtualna Polska: Kiedy się pan dowiedział o śmierci chłopca?
Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego: Kilka dni przed upublicznieniem oficjalnej informacji przez posłankę Magdalenę Filiks. Nie miałem jednak potwierdzonej informacji, więc wciąż żyłem w nadziei, że może to nieprawda. Dopiero gdy otrzymałem od pani poseł SMS w kwestii pogrzebu Mikołaja, uzmysłowiłem sobie, że niestety ta tragedia jest faktem. Niedługo po tym Magda poinformowała o pogrzebie publicznie.
Kto pana zdaniem zawinił?
W cywilizowanych demokracjach jest tak, że ochrona ofiar tak szczególnego przestępstwa, jak pedofilia, jest świętością. Zwłaszcza dla państwowych służb, prokuratury, sądów, ale także mediów. One nie mają pod żadnym pozorem prawa ujawniać informacji, które w jakikolwiek sposób mogłyby naprowadzać choćby na trop ofiary. Jeśli jednak dojdzie do takiej sytuacji, wszystkie osoby za to odpowiedzialne, począwszy od prokuratorów, poprzez pracowników mediów, polityków są ścigane przez państwo, z całą stanowczością.
Co się pana zdaniem stało?
Mamy najprawdopodobniej do czynienia z sytuacją, w której dochodzi do wycieku informacji ze służb lub prokuratury. Te informacje trafiają do mediów rządowych. A potem są wirowane w social mediach przez prorządowe konta. Zorganizowana akcja. I to jest absolutnie wstrząsające, że służby państwa, które mają chronić ofiary, w tej akcji uczestniczą, a może nawet ją koordynują.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Media związane z partią rządzącą mówią nie tylko o pańskiej odpowiedzialności, ale o odpowiedzialności całego pańskiego środowiska politycznego. Bo przestępca, który dopuścił się czynów pedofilskich, był związany z PO i urzędem marszałkowskim. Jak pan się do tego odniesie?
Wiem, że chciano oczernić mnie i tym samym uderzyć w całe środowisko Koalicji Obywatelskiej. Ale głównym i faktycznym celem politycznego ataku była matka, posłanka Magdalena Filiks, która mocno stanęła na odcisk politykom żyjącym z Lasów Państwowych. Ofiarą zaś stało się niewinne dziecko.
Wskazywano mnie jako tego "złego" pracodawcę, który nie poinformował o pedofilii opinii publicznej, choć czyn nie był związany w żaden sposób z funkcjonowaniem urzędu marszałkowskiego, więc to było kuriozalne oskarżenie. Tym bardziej, że gdybym nawet miał wiedzę o przestępstwie, to nie miałem prawa jej ujawniać. Znane nam były jedynie suche informacje o zatrzymaniu, a potem o skazaniu wraz z podstawami prawnymi, co stanowiło podstawę do rozwiązania stosunku pracy.
Powtarzam - publikacje medialne z grudnia ub. roku i doprowadzenie przez to do ujawnienia danych ofiar było zmasowaną, starannie przygotowaną akcją polityczną, zorganizowaną najprawdopodobniej przy udziale państwowych służb i z wykorzystaniem pseudodziennikarzy. Przekraczanie wszelkich granic obserwujemy dziś na paskach i w materiałach rządowej telewizji.
Śledzi pan to, o czym pisze się w mediach, również społecznościowych?
Kończy się czarny dzień, pożegnanie Mikołaja. Zarówno jego, jak i łez jego koleżanek i kolegów na cmentarzu, nie zapomnę do końca życia. Ale nawet dziś strach zajrzeć do mediów społecznościowych, bo tam wciąż kłamstwa wypisują ci, którzy przyczynili się do jego śmierci. Bardzo współczuję z tego powodu Magdzie. Nie wyobrażam sobie nawet, co musiał czuć Mikołaj przez ostatnie tygodnie czy miesiące.
Spodziewa się pan konsekwencji?
Mam nadzieję, a nawet jestem pewien, że grupa, która to zorganizowała, poniesie konsekwencje. Że sprawiedliwość nadejdzie. Że wszystkich tych, którzy stali za tą maszyną hejtu, spotka zasłużona kara. Uważam, że prokuratura w tej sprawie powinna dawno już działać i już dziś zidentyfikować i zatrzymywać funkcjonariuszy, którzy ujawnili te wrażliwe, poufne informacje, przekazując je usłużnym dziennikarzom. Ścigani powinni być pracownicy mediów, którzy je nielegalnie upublicznili, łamiąc tajemnicę postępowania. Prokuratura powinna już wystąpić do Facebooka i Twittera o ujawnienie IP osób, które stoją za tymi wszystkimi anonimowymi kontami, na których pojawiały się zdjęcia matki i informacje ujawniające nazwisko jej dziecka.
Na co pan liczy?
Wierzę, że ta tragedia nie zostanie przez państwo zamieciona przez dywan. To nie może zostać "przeczekane" i rozmyte. Wiem, że obecna władza, gdy ma problemy, stara się je przeczekać albo stworzyć pozory, że coś zostało zrobione. Nie pozwolimy na to. Okres przedawnienia takich przestępstw jest na szczęście długi.
Ta tragedia może coś zmienić w życiu publicznym?
Jestem w tym przypadku pesymistą. Nie widziałem żadnej refleksji u funkcjonariuszy usłużnych tej władzy po śmierci Pawła Adamowicza i nie widzę teraz. Mamy ciągłe obrzucanie błotem matki zmarłego dziecka, opozycji i zupełny brak skruchy, czy wyrzutów sumienia tych, którzy przyczynili się do tragedii. Po tych osobach można spodziewać się dalszego wykorzystywania tej sprawy. Będą bronić się poprzez atak. To już się zresztą dzieje.
Czy zamierza pan interweniować w sprawie publikacji na pana temat?
Dotychczas tego nie robiłem, starałem się ignorować pomówienia na mój temat w mediach rządowych, ale tym razem - po publikacjach z grudnia - postanowiłem podjąć kroki prawne przeciwko Radiu Szczecin. Dziś złożyłem pozew przeciwko panu Duklanowskiemu w sądzie i będę dochodził swoich praw. Każdy z nas ma swoją wrażliwość, swoją rodzinę, swoje dzieci. Kłamstwa i bezzasadne ataki narażają na infamię. Dość przechodzenia nad mową nienawiści, rozsiewaną w szczególności w telewizji utrzymywanej za publiczne pieniądze, do porządku dziennego. Dość kłamstw w sieci, zwłaszcza że te hejterskie konta same się nie stworzyły. Ktoś je stworzył. Musiała stać za tym zorganizowana grupa.
Na czym pan opiera te twierdzenia?
To było przecież ewidentnie koordynowane. Ktoś wyciągnął informację, ktoś ją wypuścił, ktoś wykonał czarną robotę, ktoś uruchomił ośrodki medialne. Z Radia Szczecin stworzono tubę na użytek tego brudu politycznego, który ma swoich patronów. Selekcja personalna w radiu była polityczna, o kadrach w Szczecinie decydują politycy PiS. Kto był obiektywny, ten odpadał. Dziś duża część pracowników radia uświadomiło sobie, w jakiej "szczujni" pracują.
Osoby występujące w telewizji publicznej twierdzą, że "tuszował" pan sprawę.
To jest kłamliwy zarzut, naruszający moje dobra osobiste. "Tuszowanie" oznacza, że ktoś świadomie utrudnia śledztwo, zaciera ślady, ukrywa dowody, nie reaguje. To po prostu przestępstwo, o którym w moim przypadku nie mogło być mowy. Jedyne, o czym zostałem poinformowany w tej sprawie, jak wspominałem, to decyzja o zatrzymaniu i wszczęciu postępowania, a potem - o wyroku. Było to podstawą rozwiązania stosunku pracy z zatrzymanym. Nigdy wcześniej nie mieliśmy w urzędzie informacji o nielegalnym zachowaniu naszego ówczesnego pracownika. Żadne służby nie przekazywały nam też takich informacji. Nie było zatem czego "tuszować".
Zobacz także
Podkreślam: dysponentem postępowania była prokuratura oraz sąd. To one zdecydowały o utajnieniu sprawy ze względu na dobro ofiary. Jeśli ktoś zatem twierdzi, że ja coś ukrywałem, to po prostu kłamie i jest to pomówienie w celu oczernienia mnie. Naruszono moje dobra, które w przypadku funkcjonariusza publicznego nie podlegają jedynie ochronie cywilnej, ale również karnej. Zamierzam w związku z tym złożyć również zawiadomienie do prokuratury. Choć moja sytuacja jest w obliczu tej tragedii oczywiście najmniej istotna, to warto, by za to również odpowiedzieli uczestnicy tej nagonki.
Obrońcy autorów publikacji o pedofilu i jego ofierze twierdzą, że przecież nie ma dowodów, że to te publikacje właśnie doprowadziły do tragedii.
O tym będzie decydował sąd. To sąd stwierdzi - na podstawie opinii biegłych i ekspertów - co doprowadziło i kto mógł doprowadzić do śmierci Mikołaja. Najpierw jednak prokuratura musi postawić zarzuty. Doszło wszak do naruszenia prawa poprzez ujawnienie danych ofiary. To, dlaczego państwowe służby nadal się tym nie zajęły, a sprawa nie jest już w sądzie, w którym powinna być od dwóch miesięcy pokazuje, jak działa państwo PiS wobec swoich. Ktoś skrzywdził dziecko fizycznie i siedzi, ktoś psychicznie i podlega ochronie, gdyż jest reprezentantem obozu władzy. To się zmieni. I to zostanie rozliczone.
Rozmawiał Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać ze specjalistą, zadzwoń pod bezpłatny numer:
- 116 111 – całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę,
- 116 123 – całodobowy telefon zaufania dla osób dorosłych Polskiego Towarzystwa Psychologicznego,
- 800 70 22 22 – całodobowy telefon dla osób dorosłych w kryzysie psychicznym,
- 22 484 88 01 – antydepresyjny telefon zaufania Fundacji ITAKA,
- 22 484 88 04 – telefon zaufania młodych Fundacji ITAKA,
- 800 12 12 12 – dziecięcy telefon zaufania Rzecznika Praw Dziecka.
Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też tutaj.