Marsz żywych trupów w Warszawie
W Warszawie polała się krew...
W Warszawie polała się krew... - zobacz zdjęcia
Po raz czwarty w historii Warszawą zawładnęły żywe trupy. Przez centrum stolicy przemaszerowały setki zombich. Krocząc przez miasto, straszyli żywych, żądali mózgów do jedzenia, ale przede wszystkim dobrze się bawili.
Zombie walk są organizowane od dziewięciu lat na całym świecie, m.in. w USA, Belgii, Austrii i Kanadzie, a od czterech lat w Polsce. Impreza z roku na rok przyciąga coraz więcej żywych, którzy chcą przejść przez miasto jako żywe trupy.
Zombie Walk 2010
W warszawskim marszu udział wzięło około tysiąca osób. Byli to głównie ludzie młodzi, ale sporadycznie widać było maszerujące dzieci albo osoby starsze.
Imprezie nie przyświecał żaden głębszy cel, uczestnicy nie chcieli też niczego manifestować. W rozmowie podkreślali, że liczy się dla nich dobra zabawa i dlatego biorą udział w marszu.
Zombie Walk 2010
Trasa marszu przechodziła przez główne ulice Warszawy. Około 20.30 uczestnicy wyruszyli spod Pałacu Kultury i Nauki. Przeszli przez placyk przed stacją metra Centrum, następnie podziemnym przejściem do Rotundy. Dalej powoli, jak przystało na żywe trupy, poruszali się wzdłuż ul. Marszałkowskiej do Chmielnej.
Następnie trasa wiodła przez zamknięty dla ruchu Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, aż pod plac Zamkowy. Potem przemaszerowano przez Stare Miasto, aby ostatecznie zakończyć pochód w niewielkim parku przy ulicy Boleść.
Na czas przejścia żywych trupów policja zamykała ulice, co nie zawsze spotykało się ze zrozumieniem wśród zmuszonych do postoju kierowców.
Zombie Walk 2010
Każdy z uczestników dbał, aby możliwie jak najbardziej przypominać zombie. Najbardziej zaangażowani zainwestowali w profesjonalnie wykonane blizny, sztuczną krew i inne atrybuty żywych trupów.
Większość maszerujących zrobiła charakteryzację i przebierała się w parku w okolicach Pałacu Kultury dopiero przed samym wymarszem, ale niektórzy przyjechali na miejsce już w przebraniach i z makijażem, czym wzbudzali zainteresowanie wśród pasażerów komunikacji miejskiej i przechodniów.
Zombie Walk 2010
Najwięcej podczas marszu polało się krwi. Na szczęście nie prawdziwej, a sztucznej. Zużyto litry ketchupu, czerwonej farby, a nawet soku z buraków czy wiśni. Mniej odważni malowali się tylko po twarzach, ale najodważniejsi polewali "krwią" całe ciało.
Zombie Walk 2010
Przechodzący przez centrum miasta sznur zombich wzbudzał zainteresowanie przechodniów. Dominowały śmiechy i zaskoczenie, ale zdarzały się zgrzyty. Na wysokości skweru Hoovera jedna z kobiet w niewybrednych słowach krzyczała na maszerujących, że ci straszą jej psy. Kawałek dalej, przy Pałacu Prezydenckim, gdzie wciąż stoi krzyż i podobizny tragicznie zmarłej pary prezydenckiej, krewka staruszka kulą ortopedyczną odpędzała maszerujących spod plakatu z podobizną prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Zombie Walk 2010
Podczas przemarszu uczestnicy - będący wszak pozbawionymi inteligencji żywymi trupami - wielokrotnie wykrzykiwali hasła "Mózgi!" i "Mięso!". Zombie żywią się właśnie świeżymi ludzkimi mózgami i mięsem. Na szczęście podczas marszu nikt nie ucierpiał. Policja, która ochraniała imprezę, nie zanotowała żadnych aktów wandalizmu, napaści albo ataków w celu spożycia mózgu.
Zombie Walk 2010
Co przyciąga ludzi na zombie walk? - To jest oderwanie od rzeczywistości, zabawa po prostu - opowiada jeden z maszerujących. - To jest zresztą nawiązanie do średniowiecznej tradycji danse macabre - dodaje.
Zombie Walk 2010
Zombie mają jednak naturalnych wrogów - są to żołnierze. I tym razem ci czekali na żywe trupy, aby zabić je ponownie. Przed maszerującymi co jakiś czas stawali w pełni umundurowani i uzbrojeni po zęby i strzelali do zombich. Ci padali pod gradem niewidzialnych kul, ale jak przystało na już powstałych z martwych, i tym razem podnosili się i szli dalej.
Zombie Walk 2010
Na początku pochodu maszerowali specjalnie wyznaczeni zombie, którzy nadawali tempo pozostałym uczestnikom. Miało to zapobiec zbytniemu rozciągnięciu się maszerujących, ale nie udało się tego uniknąć. Na niektórych odcinkach pochód ciągnął się daleko, nieumarli szli rozrzedzeni, a ich tłum mieszał się ze zwykłymi pieszymi.
Zombie Walk 2010
Uczestnicy imponowali pomysłowością i bardzo realistycznie ukazywali przyczyny swojej śmierci. Mogliśmy spotkać ludzi z przebitym udem, tasakiem w głowie czy siekierą wbitą w plecy.
Zombie Walk 2010
Niektórzy uczestnicy wykonywali swoje "rany" samodzielnie, a część korzystała z pomocy uczynnych ochotników.
Zombie Walk 2010
Podczas przemarszu na Nowym Świecie i Krakowskim Przedmieściu trwały przygotowania do Warsaw Fashion Street, czyli otwartego pokazu mody. Prowadząca ze sceny zapraszała zombich do udziału w imprezie, która ma odbyć się 27 czerwca. Mówiła, że ci już są świetnie ubrani.
Zombie Walk 2010
Za pomocą transparentu żywe trupy zachęcały przechodniów do wzięcia udziału w marszu. Ci z reguły reagowali pozytywnie na ten, bądź co bądź, nietypowy przemarsz. Szczególne zdumienie panowało wśród odwiedzających nasz kraj obcokrajowców. W wielu językach padało jedno pytanie - "co tutaj się dzieje?".
Zombie Walk 2010
Przed placem Zamkowym uczestnicy mieli oddali hołd królowi muzyki pop Michaelowi Jacksonowi. Kilka dni temu minął rok od jego nagłej śmierci. Coś jednak poszło nie po myśli organizatorów i tylko niewielka grupa maszerujących zatańczyła w takt Thrillera, zresztą i tak tylko fragment utworu. Pozostali nieumarli do końca marszu zastanawiali się, kiedy w końcu taniec będzie miał miejsce, ale nie zdawali sobie sprawy, że ich to już ominęło.
Zombie Walk 2010
Niektórzy w trosce o własne życie uciekali nawet na latarnie.
Zombie Walk 2010
W starciu zombie - żołnierze zdecydowanie wygrali ci pierwsi. Było ich nie tylko zdecydowanie więcej, ale w dodatku wstawali z martwych. Wojacy byli jednak do swojego zadania przygotowani bardzo profesjonalnie, ze szczególną troską wybierali też miejsca, w których szykowali zasadzki. Bronione były zwłaszcza skrzyżowania.
Zombie Walk 2010
Co się nie udało? Wbrew regułom, nie wszyscy od początku do końca odgrywali zombie. Wraz z upływem czasu i rozciąganiem się kolumny maszerującej nieumarli coraz bardziej zaczynali przypominać żyjących. Rozmawiali ze sobą, szli krokiem marszowym (czyli szybciej niż typowy zombie), a nawet palili papierosy.
Wielu uczestników trzymało fason do końca i przez całą trasę przemarszu żądali mózgów, szli powoli, a co jakiś czas padali na ziemię
Zombie Walk 2010
Czwarty warszawski zombie walk zakończył się niemal punktualnie o 22.00. Uczestnicy po raz ostatni wspólnie krzyknęli, a następnie rozeszli się do domów. Większość nie zmieniła strojów, więc wzbudzali potem sensację w środkach komunikacji miejskiej.
Zombie Walk 2010
Maszerujący byli zgodni - zombie walk był udany. Niektórzy narzekali co prawda na brak cateringu (ze szczególnym uwzględnieniem potraw z mózgów) i zakaz gwałcenia, ale większość była zadowolona. Zapytane przeze mnie zombie są zgodni - na pewno przyjdą na kolejny zombie walk.