Marsz środowisk narodowych w Hajnówce. Policja nie dopuściła do blokady

Uczestnicy VI Hajnowskiego Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych przeszli przez centrum miasta. Marsz, zorganizowany przez środowiska narodowe, wzbudzał kontrowersje, ponieważ miał upamiętniać m.in. kpt. Romualda Rajsa "Burego".

Dowodzone przez "Burego" oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 roku spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego. Zamieszkiwały tam osoby prawosławne pochodzenia białoruskiego. W wyniku akcji zginęło 79 osób.

Obecnie znaczna część mieszkańców to również prawosławni pochodzenia białoruskiego.

Na trasie marszu pojawiły się hasła "Cześć i chwała bohaterom", "Wielka Polska katolicka", a także flagi narodowe i emblematy Narodowego Odrodzenia Polski. Uczestnicy marszu mieli też tablicę ze zdjęciem "Burego", były też transparenty wspólnie upamiętniające Rajsa i Józefa Kurasia ps. "Ogień".

Na trasie przemarszu pojawili się też jego przeciwnicy. Przedstawiciele ruchu Obywatele RP stanęli z transparentami "Bury nie jest bohaterem" czy "moją ojczyzną jest człowieczeństwo". Nie reagowali oni na wezwania policjantów do opuszczenia miejsca. Musiała reagować policja, która usunęła protestujących i otoczyła ich kordonem na chodnikach.

Wśród przeciwników obecni byli przedstawiciele Lewicy.

Czytaj też: Zaciekłe starcia w Kanadzie. W Ottawie puściły nerwy

Marsz w Hajnówce od lat wzbudza kontrowersje. Od 2018 roku odbywają się w mieście uroczystości pod nazwą "Wiecznaja Pamiat", które są odpowiedzią na marsz środowisk narodowych. Celem uroczystości jest upamiętnienie ofiar pacyfikacji z 1946 roku. Tegoroczne odbyły się dwie godziny przed rozpoczęciem marszu.

Źródło: polsatnews.pl

Czytaj też: Wiatr daje się we znaki kierowcom. Pod Wrocławiem ciężarówka zawisła nad jezdnią