Zaciekłe starcia w Kanadzie. W Ottawie puściły nerwy
W kanadyjskiej stolicy doszło do starć policji z demonstrantami. Po tym jak rząd wprowadził stan wyjątkowy, policja przystąpiła do rozwiązania protestów przeciwników szczepień. Funkcjonariusze twierdzą, że antyszczepionkowcy użyli dzieci jak żywych tarcz.
Starcia wybuchły po tym jak część z protestujących, mimo wezwań funkcjonariuszy, zdecydowała się pozostać w kanadyjskiej stolicy. Operacja rozpoczęła się w piątek rano. Wzięły w niej udział m.in. oddziały funkcjonariuszy na koniach. Aresztowanych zostało ponad 100 osób. Policjanci zdecydowali się na rozpoczęcie operacji w związku z wprowadzeniem stanu wyjątkowego.
Na oficjalnym koncie policji w Ottawie apeluje o rozejście się. "DEMONSTRANCI: Musicie odejść. Należy zaprzestać dalszej bezprawnej działalności i natychmiast usunąć swój pojazd i/lub własność ze wszystkich miejsc bezprawnego protestu. Każda osoba znajdująca się na terenie nielegalnego protestu może zostać aresztowana" - przestrzega policja.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Starcia z protestującymi
Policja zarzuciła protestującym używanie dzieci jako żywych tarcz. Demonstranci zgromadzili się w pobliżu budynku parlamentu w Ottawie. Niektórzy z pozostałych na miejscu utworzyli szpaler przed zbliżającymi się funkcjonariuszami, łącząc ramiona i śpiewając hymn narodowy. Wokół strefy ustawiono około 100 punktów kontrolnych, które miały na celu ograniczenie przepływu ludzi.
W ramach operacji odholowano ponad 20 pojazdów. Z informacji przekazanych przez służby wynika, że nikt nie został ranny. - Aresztowani usłyszeli różne zarzuty, w tym niszczenia mienia - zdradził tymczasowy szef policji w Ottawie Steve Bell. Aresztowano także liderów protestu.
Wielu mieszkańców Ottawy wyraziło niezadowolenie z działań funkcjonariuszy, twierdząc, że nie zrobili oni wystarczająco dużo, aby usunąć protest, który sparaliżował część miasta i wpłynął na lokalne biznesy.
Policja nie zakończyła jeszcze swoich działań. - Będziemy pracować dzień i noc, dopóki nie zostanie to zakończone - powiedział Bell.
Zobacz też: Powikłania po COVID-19 zależne od rodzaju mutacji? Lekarka wyjaśnia