Marcin Makowski: Sprawa Memchesa przypomina, że media nie mogą być publiczne tylko z nazwy

W mediach, podobnie jak w polityce, bardzo łatwo o nadgorliwość. Jeśli dodatkowo media przeplatają się z polityką, prędzej czy później musi dojść do wydarzeń, które rzetelność tych pierwszych poświęcą na ołtarzu tej drugiej. Właśnie tak wyglądała sprawa odwołania Krzysztofa Gottesmana z funkcji wicenaczelnego Polskiego Radia 24 oraz Filipa Memchesa, który pracował w stacji jako dziennikarz. Wszystko ze względu na to, że poprosili o komentarz niewłaściwą osobę. Po fali krytyki i interwencji Krzysztofa Czabańskiego, rozgłośnia chce cofnąć swoją decyzję. Lepiej późno niż wcale.

polskie radio
Źródło zdjęć: © PAP
Marcin Makowski

Pod koniec zeszłego tygodnia środowiska medialne obiegła wiadomość najpierw o zwolnieniu wicenaczelnego Polskiego Radia 24 Krzysztofa Gottesmana i przeniesieniu go na inne stanowisko, później o zerwaniu współpracy z dziennikarzem i publicystą (wcześniej pracującym w ”Rzeczpospolitej”) Filipem Memchesem. Powód? Najgorszy z możliwych: rozmowa z gościem, który jak się okazało - zdaniem prezesa rozgłośni Jacka Sobali - powinien być bezwzględnie bojkotowany przez media publiczne. Chodzi o prof. Jana Hartmana, słynącego ostatnimi czasy bardziej z rozrób politycznych niż dokonań naukowych. Osobiście, pod względem ideowym dzieli mnie z Hartmanem wszystko, choć były czasy, gdy jako student filozofii czytałem jego książki, korespondowaliśmy, a nawet współorganizowaliśmy na Uniwersytecie Jagiellońskim konferencję o etycznym wymiarze ingerencji w genom człowieka.

Później, gdy z uniwersytetu profesor trafił do polityki, stało się z nim coś dziwnego. Po nieudanym starcie w wyborach z listy SLD, trafił pod skrzydła Janusza Palikota, coraz intensywniej wikłając się w agresywne antyklerykalne happeningi oraz wątpliwej jakości publicystykę, której kulminacją był felieton w ”Polityce”, rozważający społeczne i prawne konsekwencje legalizacji związków kazirodczych. W tej chwili Jana Hartmana widuje się w Krakowie głównie na antyrządowych manifestacjach, próbującego zablokować drogę Jarosławowi Kaczyńskiemu, który dojeżdża na Wawel na grób pary prezydenckiej. Cóż, człowiek nie z mojej bajki, jednak media publiczne nie powinny polegać na tym, aby rozmawiać tylko z tymi, z którymi się zgadzamy.

Lepiej późno niż wcale

Chyba na tym, zdaniem Jacka Sobali polegał ”błąd” zwolnionych dziennikarzy, że dopuścili do krótkiej debaty telefonicznej kogoś, kto przekroczył granicę dobrego smaku i znalazł się na domyślnej czarnej liście. Jak słusznie zwrócił uwagę Piotr Zaremba w swoim felietonie na łamach portalu wpolityce.pl - nawet jeśli uważanie, że takich list w mediach nie ma, należy do naiwności - zwolnić kogoś z otwartą przyłbicą tylko dlatego, że wykonywał swój zawód polemizując z jednym z rozmówców, należy uznać za naruszenie standardów. Właśnie w takim duchu opowiedziała się zdecydowana większość środowiska, zarówno ta utożsamiana z ”prawicą”, jak i z ”lewicą”.

Być może ten fakt dał do myślenia przewodniczącemu Rady Mediów Narodowych Krzysztofowi Czabańskiemu, który w tym tygodniu zwrócił się do szefa PR24 z formalną prośbą o ”szybką i rzeczową informacją na temat zwolnień”. W konsekwencji we wtorek Filip Memches został zaproszony na rozmowę z Sobalą, gdzie miała paść propozycja powrotu do rozgłośni, którą zwolniony dziennikarz w tej chwili rozważa. Chciałoby się powiedzieć: dobrze, że wreszcie zatryumfował rozsądek, ale prawda jest taka, że do podobnej sytuacji nigdy nie powinno dojść.

Media publiczne nie mogą być tylko z nazwy

To oczywiste, że właściwie we wszystkich mediach są komentatorzy, których z przeróżnych względów się nie zaprasza. Sam byłem świadkiem podobnych dyskusji i sytuacji, od prasy, przez portale, na telewizjach kończąc. To jasne, że Jan Hartman ze swoim radykalizmem do najbardziej fortunnych rozmówców w kontekście listu biskupów (a o tym była ”feralna” audycja) nie należy. Nie powinniśmy jednak tolerować sytuacji, w których wydawcę i dziennikarza wyrzuca się z pracy w pluralistyczym z definicji medium tylko za to, że ośmielili się do kogoś zadzwonić. Podobne zachowanie nie jest merytoryczne, trąci natomiast polityczną nadgorliwością, tak skwapliwie krytykowaną w przypadku mediów prywatnych.

Mam nadzieje, że Filip wróci do wykonywania swoich obowiązków, a jego przypadek da do myślenia tym ludziom, którzy pomylili role i zawody. Jak krańcowo odmienne od poglądów prezesa radia nie byłyby przekonania Jana Hartmana, nie jest to przecież przestępca, któremu należy się wykluczenie z życia społecznego. Na sukces Polskiego Radia 24 pracuje wiele oddanych, rzetelnych i profesjonalnych dziennikarzy, którym atmosfera zwolnień i zastraszania nie ułatwia wykonywania obowiązków. Dajmy im po prostu robić to, do czego media publiczne zostały ustanowione, czyli skłaniać do myślenia i przedstawiać różne punkty widzenia. One nie są publiczne tylko z nazwy, ale przede wszystkim z misji. Banał, ale w dzisiejszych czasach wart powtórzenia.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Źródło artykułu: WP Opinie

Wybrane dla Ciebie

Przełom w Strefie Gazy? Hamas chce powrotu do rozmów
Przełom w Strefie Gazy? Hamas chce powrotu do rozmów
Nie tylko zakłócają sygnał GPS. Coraz bardziej zuchwałe działania Rosji
Nie tylko zakłócają sygnał GPS. Coraz bardziej zuchwałe działania Rosji
Wyniki Lotto 07.09.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 07.09.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Trump stawia ultimatum Hamasowi. "Ostatnie ostrzeżenie"
Trump stawia ultimatum Hamasowi. "Ostatnie ostrzeżenie"
Rekordowa liczba migrantów pokonała nielegalnie kanał La Manche
Rekordowa liczba migrantów pokonała nielegalnie kanał La Manche
Mocne słowa Zełenskiego i stanowcze oczekiwania. "Putin testuje świat"
Mocne słowa Zełenskiego i stanowcze oczekiwania. "Putin testuje świat"
Będą kolejne sankcje wobec Rosji? Trump wyraził gotowość
Będą kolejne sankcje wobec Rosji? Trump wyraził gotowość
Tragedia podczas czytania Koranu. Zawalił się dach, trzy osoby zginęły
Tragedia podczas czytania Koranu. Zawalił się dach, trzy osoby zginęły
"FAZ": prawicowo-populistyczna rewolucja na Zachodzie
"FAZ": prawicowo-populistyczna rewolucja na Zachodzie
Izrael zbombardował kolejny wieżowiec w Gazie. Mieszkali tam uchodźcy
Izrael zbombardował kolejny wieżowiec w Gazie. Mieszkali tam uchodźcy
Rosyjski atak na Kijów. Człowiek Trumpa: to eskalacja
Rosyjski atak na Kijów. Człowiek Trumpa: to eskalacja
Bombowiec "Łoś" zestrzelono w 1939 roku. Niezwykłe odkrycie w Walewicach
Bombowiec "Łoś" zestrzelono w 1939 roku. Niezwykłe odkrycie w Walewicach