PublicystykaMarcin Makowski: Po zamachu w Londynie - chocholi taniec politycznego hejtu

Marcin Makowski: Po zamachu w Londynie - chocholi taniec politycznego hejtu

Terrorysta rozpędzonym samochodem tratuje przechodniów na moście westminsterskim w Londynie. Są ofiary, mężczyzna atakuje policjantów. W tym samym czasie w mieście z wizytą przebywa Jarosław Kaczyński. Sam ten fakt wystarczy, aby przez polski internet przelała się fala hejtu, która uderza z coraz większą regularnością i siłą. Bez znaczenia, czy chodzi o zamach, wypadek, tragiczną śmierć. W tym chocholim tańcu jak zwykle prym wiodą politycy i dziennikarze.

Marcin Makowski: Po zamachu w Londynie - chocholi taniec politycznego hejtu
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Andy Rain
Marcin Makowski

Jarosław Kaczyński leci z tajemniczą wizytą do Londynu. Media donoszą, że jej cel stanowi spotkanie z brytyjską premier Theresą May. Od rana publicyści prześcigają się w komentarzach, które oscylują w dobrze znanej tonacji: „Jak to, zwykły poseł jedzie negocjować zamiast premier czy prezydenta”? Podobne opinie mogliśmy przeczytać właściwie za każdym razem, gdy lider partii rządzącej spotykał się z kolejnymi europejskimi przywódcami. Cóż, nie sposób odmówić tej argumentacji pewnej logiki, równocześnie nie wskazując na szczyptę hipokryzji. Gdy Ryszard PetruPetru rozmawiał z premierem Holandii albo Grzegorz Schetyna i Władysław Kosiniak-Kamysz z kanclerz Niemiec, te same media nie stawiały podobnych pytań. Gdyby nie tragedia na moście westminsterskim i przed brytyjskim parlamentem, zapewne podobne przepychanki słowne pomiędzy rządem a opozycją zdominowałyby wieczorne wydania programów informacyjnych, Twittera i Facebooka.

Niestety kolejny raz brutalna rzeczywistość współczesnego terroryzmu dała o sobie znać w biały dzień, w samym sercu jednej z największych metropolii świata. I znowu stanęliśmy bezradni wobec rozmiaru okrucieństwa, które spotkało niewinnych ludzi, po kolei ginących pod kołami samochodu szaleńca. Gdzieś na drugim albo trzecim planie prawdziwego ludzkiego dramatu rozgrywał się jednak jeszcze jeden. Nasz, mały, polsko-polski festiwal wzajemnej nienawiści ocierającej się o polityczną psychozę. „Miliony prawdziwych Polaków jest zawiedzionych, że kurdupla nie było na tym moście”, „Szkoda, że nadal żyje”, „Udało się kaczce, jak pech to pech”, „Chyba ze strachu poleciało mu po nogawkach”, „Ruchomy cel, trudno trafić”, „Upiekło się kaczorowi, cholera”. Tak brzmiała przytłaczająca większość komentarz po informacji o przełożeniu wizyty Kaczyński-May, pisanych pod imieniem i nazwiskiem w mediach społecznościowych największych gazet i portali internetowych. Kolejny raz powtórzył się również mechanizm, który mogliśmy zaobserwować choćby po wypadku z pękniętą oponą w samochodzie Andrzeja Dudy czy stłuczce Beaty Szydło - hejterskim żalom internautów towarzyszyło werbalne wsparcie części polityków i przede wszystkim - dziennikarzy i publicystów.

„Waszczykowski: „Pewien Polak był w Londynie, nawet filmik wrzucił na twittera, chyba jest bezpieczny”. Był i drugi, pod łóżkiem w hotelu” - napisał Zbigniew Hołdys. „Czy Macierewicz złożył już zawiadomienie na Radka Sikorskiego za próbę zamachu na Kaczyńskiego?” - kpił Jan Hartman. Prawdziwego dna, bo tak trzeba nazwać podobne wpisy, sięgnęli jednak dopiero Przemysław Szubartowicz i Wojciech Maziarski. „Dzisiejszy atak w Londynie to efekt międzynarodowego spisku przeciw Kaczyńskiemu. Miał tyle ważnego do powodzenia. Głową operacji był Tusk” - skomentował na ten pierwsza, a drugi dodał następujące trzy zdania: „Pilot do Kaczyńskiego: Odejdziemy na drugi krąg i poczekamy. Jeśli okaże się, że w Londynie był zamach i spotkanie z panią premier May zostało odwołane, będziemy musieli zawrócić do Warszawy. Kaczyński do pilota: Ląduj, dziadu!”. I wszyscy z siebie dumni, bo lepsi od „oszołomów” z PiS-u. Tacy ironiczni, wytykający obłudę Macierewicza, który z katastrofy smoleńskiej zrobił polityczną matrioszkę, po kolei odsłaniając coraz absurdalniejsze teorie na przebieg wydarzeń. Gdy zapytałem jednego z tych dziennikarzy wprost, czy nie sądzi, że przejmując retorykę swoich przeciwników niewiele się od nich różni, odparł, że to nie kpina z ofiar, których część w tamtej chwili walczyła jeszcze o życie, ale „pastisz” ukazujący „powstałą po Smoleńsku paranoję PiS-u”.

Obawiam się, że w tym i wielu wcześniejszych przypadkach nieco mniej poetyckiej wersji sprawdzają się słynne słowa Fryderyka Nietzschego: „Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie”. Coś potwornego stało się z polską polityką, że nawet w sytuacjach kryzysowych i chwilach tragicznych, pierwszym odruchem wielu z nas jest nie empatia, ale chocholi taniec wokół własnych fobii. Ani Jarosław Kaczyński ani obecny rząd nie są święci jeśli chodzi o język, retorykę i tendencję do dzielenia społeczeństwa na to lepsze - "bardziej patriotyczne" i to gorsze - składające się z „komunistów i złodziei”. Nic, podkreślam to słowo, nic nie usprawiedliwia jednak podobnych komentarzy, szczególnie padających z ust ludzi, których rolą jest rozsądne kształtowanie opinii publicznej. Szkoda, że wielu moralizatorów, którzy pierwsi w kolejce ustawili się do podnoszenia larum po słowach o „gorszym sorcie”, dzisiaj są również pierwsi do żarcików z Kaczora, który gdyby może na tym moście był… Za łatwo zapominamy, że walcząc z „demonami”, niepostrzeżenie możemy się stać ich lustrzanym odbiciem. Bardzo by się to spojrzenie w lustro niektórym przydało. Może nie jest za późno, aby otrzeźwieć?

Marcin Makowski - dziennikarz i publicysta tygodnika "Do Rzeczy" oraz Wirtualnej Polski. Współpracuje z Radiem Kraków. Z wykształcenia historyk i filozof. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Szczecińskim oraz Polskiej Akademii Nauk. Twitter @makowski_m

Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach WP Opinii nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis Opinie opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.

Źródło artykułu:WP Opinie
terroryzmlondynhejt
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)