Makowski: "Dlaczego Mateusz Morawiecki startuje z Katowic? To droga do polskiego swing state" [OPINIA]
Prezes Jarosław Kaczyński w sobotę ogłosił jedynki partyjne, które powalczą o reelekcję Zjednoczonej Prawicy na jesień. Największe zaskoczenie? Premier Mateusz Morawiecki nie wystartuje z Warszawy, gdzie mógłby liczyć na wysoki wynik. Zamiast tego - Katowice. W strategii partii to środek do ważniejszego celu: "przejęcia" kluczowego Śląska.
Jeśli PiS chce marzyć o samodzielnej, a być może konstytucyjnej większości w nadchodzących wyborach, musi nie tylko zmobilizować swój bazowy elektorat, ale otworzyć się i przyciągnąć tych, którzy do tej pory nie ufali partii Jarosława Kaczyńskiego. O ile w większych miastach jest to zadanie niemal niemożliwe, sytuacja zmienia się, jeśli spojrzymy na okręgi wyborcze z perspektywy regionów, rozbitych na mniejsze ośrodki. Właśnie taki cel towarzyszy wystawieniu kandydatury premiera Mateusza Morawieckiego nie w oczywistej Warszawie albo rodzinnym Wrocławiu, ale właśnie w Katowicach - sercu ponadczteroipółmilionowego Śląska.
Katowice nowym bastionem PiS-u?
Jak przekonują stratedzy kampanijni PiS-u, z którymi rozmawiałem, w wyborze Katowic nie ma przypadku. To okręg, który z perspektywy partii otwiera drogę do rekordowego wyniku w liczbach bezwzględnych, jeśli weźmiemy pod uwagę łączną liczbę jego mieszkańców uprawnionych do głosowania, tj. prawie 700 tys. osób. Być może jest w tym element cichej rywalizacji z byłą premier Beatą Szydło, która zdobyła indywidualnie najwyższe poparcie w wyborach do europarlamentu z Małopolski, ale to tylko jeden z pobocznych wątków, które układają się w szerszy obraz.
Faktem jest, że PiS od dawna konsekwentnie stawia na Śląsk jako na polski "swing state" - region, od którego zależy wynik wyborów w skali krajowej. Nie bez powodu właśnie tutaj odbywają się kongresy programowe partii - drugi pod hasłem "Myśląc Polska" w ubiegły weekend. Sam Mateusz Morawiecki jest również, od dłuższego czasu, aktywy w regionie. 1 maja brał udział w rocznicy wybuchu Powstań Śląskich. Rząd podjął również nieprzypadkową decyzję, aby 15 sierpnia, z okazji Święta Wojska Polskiego, przeprowadzić paradę wojskową w Katowicach.
W poszukiwaniu nowych wyborców
Doradcy premiera podkreślają jednak w rozmowach, że premierowi nie chodzi o bicie rekordów, ponieważ na taki mógłby liczyć w Warszawie. Katowice są po prostu "bramą do Śląska", gdzie to właśnie twarz premiera, który obecnie prowadzi jako lider w rankingu zaufania CBOS i IBRiS, ma przekonywać do PiS-u tych, którzy do tej pory nie byli przekonani.
Podobna strategia łączy się z ogłoszonym w czwartek programem Porozumienia Jarosława Gowina. Wicepremier w Chełmnie przekonywał u boku minister Jadwigi Emilewicz, że droga do zwycięstwa koalicji prowadzi poprzez pozyskiwanie "energii średnich miast" oraz procesy decentralizacyjne oraz deglomeryzacyjne.
Co ciekawe, jak słyszę z kręgów bliskich Kancelarii Premiera, na Nowogrodzkiej przez jakiś czas miano rozważać wystawienie na Śląsku Zbigniewa Ziobry. Jednak ze względu na "obawę przed powtórką scenariusza z Warszawy" w przypadku kandydowania Patryka Jakiego porzucono ten pomysł jako teoretycznie mobilizujący negatywny, centrowy elektorat, który mógłby się zmobilizować przeciwko Zjednoczonej Prawicy. Polityk z bliskiego otoczenia ministra sprawiedliwości twierdzi jednak, że Zbigniew Ziobro nie był brany realnie pod uwagę jako kandydat z Katowic. - Przypominam, że Patryk Jaki uzyskał sumarycznie jeden z najwyższych wyników prawicy w Warszawie, a w wyborach do Europarlamentu w Małopolsce i Świętokrzyskiem osiągał najlepsze wyniki w miastach - mówi mój rozmówca.
Odpowiedzialność na barkach Morawieckiego
Warto również zaznaczyć, że w kampanii Mateusza Morawieckiego na Śląsku, premier i jego sztab z pewnością będzie sięgał po argumenty legitymizujące taki a nie inny wybór. Co normalne, pojawiać się będą pytania o jego związek z regionem, tak samo, jak pojawiały się w przypadku np. Rafała Trzaskowskiego startującego w zeszłych wyborach do Sejmu z Krakowa.
Tutaj ma pomóc umieszczenia Śląska jako kluczowego regionu w Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR), przyjętego 14 lutego 2017. Zgodnie z jego zapisami na Śląsk ma popłynąć ponad 25 mld zł w celu radzenia sobie z trudnościami restrukturyzacyjnymi regionu, z planem docelowym na 50 mld zł. Premier w kampanii na pewno sięgnie po te liczby.
Choć Prawo i Sprawiedliwość wygrało w 2015 r. wybory na Śląsku dosyć wyraźnie z Platformą Obywatelską - 37,58 proc. do 24,09 proc. - obecne sondaże wskazują, że poparcie zaczyna się wyrównywać. W wyborach do Europarlamentu przewaga PiS-u nad Koalicją Europejską wyniosła już tylko nieco pond 3 pp. - 43,27 do 40,22 proc.
To właśnie Mateusz Morawiecki ma - w zamyśle partii - przechylić szalę wyraźnie na rzecz Prawa i Sprawiedliwości. Z tej perspektywy to największe wyzwanie polityczne, które stoi przed premierem w jego dotychczasowej karierze. Po raz pierwszy wystartuje bowiem indywidualnie w wyborach, dźwigając na barkach odpowiedzialność również za wynik całego obozu. A jak głosi stare polityczne porzekadło, "kto wygrana na Śląsku, wygrywa w Polsce".