Mahmud Abbas: palestyńscy negocjatorzy rezygnują wobec impasu w rozmowach pokojowych
Palestyński prezydent Mahmud Abbas powiedział, że członkowie negocjacyjnego zespołu zrezygnowali w obliczu braku postępu w rozmowach pokojowych z Izraelem, prowadzonych przy mediacji USA. Negocjacje zostały przyćmione przez izraelskie plany osadnictwa.
13.11.2013 | aktual.: 13.11.2013 15:26
W rozmowie z egipską telewizją CBC Abbas zasugerował, że negocjacje będą trwać, nawet jeśli palestyńska delegacja wytrwa w swoim postanowieniu rezygnacji. - Albo przekonamy ich do powrotu, albo utworzymy nową delegację - powiedział.
Z wywiadu telewizyjnego nie wynika, kiedy palestyńscy negocjatorzy zrezygnowali, ale Abbas powiedział, że potrzeba ok. tygodnia na wznowienie rokowań.
Z kolei w rozmowie z telewizją agencji Reutera główny palestyński negocjator Saeb Erekat nie skomentował doniesień o rezygnacji, ale dodał, że sesje z Izraelem zostały zamrożone. - Faktycznie negocjacje zostały wstrzymane w ubiegłym miesiącu w świetle zeszłotygodniowych zapowiedzi osadnictwa - dodał.
Od wznowienia latem izraelsko-palestyńskich rozmów, zamrożonych wcześniej przez trzy lata, Izrael ogłosił plany budowy tysięcy lokali mieszkalnych na okupowanym Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej. We wtorek wieczorem premier Benjamin Netanjahu nieoczekiwanie wycofał się jednak z planów budowy ok. 20 tys. domów, ogłoszonych krótko wcześniej przez resort ds. budownictwa. Zapowiedzi te zostały ostro skrytykowane przez USA i stronę palestyńską. Netanjahu tłumaczył, że nie wiedział o tych planach, a dodatkowo obawiał się, że działalność osadnicza może odciągnąć uwagę od wysiłków Izraela na rzecz powstrzymania irańskiego programu nuklearnego.
Właśnie kwestia budowy żydowskich osiedli na palestyńskich terytoriach okupowanych była przyczyną zawieszenia negocjacji pokojowych, a według strony palestyńskiej pozostaje główną przeszkodą w osiągnięciu porozumienia. Na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej ponad 500 tys. Żydów żyje wśród 2,5 mln Palestyńczyków.
Także w środę tysiące członków służb bezpieczeństwa radykalnego palestyńskiego Hamasu wzięło udział w paradzie w Strefie Gazy w związku z rocznicą zeszłorocznych ośmiodniowych walk Hamasu z Izraelem. Starcia rozpoczęły się zabiciem przez Izrael 14 listopada 2012 roku jednego z wojskowych dowódców Hamasu w odpowiedzi na ostrzał rakietowy Izraela prowadzony ze Strefy Gazy.
- Zbliża się trzecia intifada. Nadchodzą wyzwolenie i zwycięstwo - mówił hamasowski szef MSW Fathi Hamad, który dowodzi siłami bezpieczeństwa. Wezwał on Arabów w Strefie Gazy, na Zachodnim Brzegu i w Izraelu, by zjednoczyli się w świętej wojnie, aby "wykorzenić Żydów" z Izraela.
W czasie parady w Gazie słychać było syreny policyjne. Na wozach wojskowych umieszczone zostały plakaty liderów Hamasu. W pokazie jedności rozwieszono flagi palestyńskie, a nie zielone hamasowskie sztandary.
Hamas rządzi Strefą Gazy od 2007 roku; od tego czasu rządy Abbasa i jego Fatahu są ograniczone do Zachodniego Brzegu.
W zeszłorocznej operacji zginęło ok. 160 Palestyńczyków, w tym dziesiątki cywilów, oraz pięciu Izraelczyków.