Administracja Trumpa ma problem. Rodzina zabitego Kolumbijczyka reaguje
Rodzina zabitego Kolumbijczyka wniosła skargę do Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka na USA za atak wojskowy u wybrzeży Kolumbii. Sprawa nabiera rozpędu, bo bliscy zarzucają administracji Donalda Trumpa złamanie prawa. Zarzuty dotyczą nielegalności działań Stanów Zjednoczonych, które oskarżyły ofiary ataków o narkoterroryzm.
Najważniejsze informacje:
- Rodzina z Kolumbii złożyła skargę na USA w Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka.
- Amerykańska administracja twierdzi, że ofiary były zaangażowane w przemyt narkotyków.
- Skarżący domagają się odpowiedzialności amerykańskich urzędników oraz zadośćuczynienia.
42-letni Alejandro Carranza zginął 15 września podczas uderzenia amerykańskiego wojska na łódź u wybrzeży Kolumbii. Amerykańska administracja uważa, że działania te były wymierzone w "narkoterrorystów", co potwierdził amerykański wywiad.
Ostra dyskusja w Sejmie. Nagranie ze starcia Tuska i Boguckiego
Jakie są konsekwencje działań?
Rodzina Carranzy wnosi do Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka, aby zbadano legalność tych operacji. Daniel Kovalik, prawnik rodziny, domaga się odpowiedzialności administracji amerykańskiej. - Chciałbym, żeby Hegseth został zwolniony. Chciałbym, by rząd USA zadośćuczynił tym ludziom, przeprosił i wstrzymał te zabójstwa - powiedział.
Międzyamerykańska Komisja Praw Człowieka jest autonomicznym organem Organizacji Państw Amerykańskich. Choć komisja nie posiada uprawnień do egzekwowania swoich opinii, wyraziła zaniepokojenie użyciem wojska w takich sytuacjach.
Czym są działania wojskowe przeciw Kolumbii?
Według rzeczniczki Białego Domu, Anny Kelly, ataki są częścią strategii prezydenta Donalda Trumpa, mającej na celu walkę z kartelami narkotykowymi. "Wszystkie te zdecydowane uderzenia były wymierzone w osoby oznaczone jako narkoterroryści, co potwierdził amerykański wywiad, i przywożące zabójczą truciznę do naszych wybrzeży" - napisała w e-mailu do agencji Reutera.
Z kolei Międzyamerykańska Komisja Praw Człowieka wcześniej przestrzegała, że użycie wojska w takich akcjach niesie "wysokie ryzyko arbitralnego pozbawiania życia".
Krytycy działań argumentują, że ataki - nawet jeśli łodzie były podejrzane - mogą naruszać normy prawa międzynarodowego. W tym kontekście wspomniano o możliwości "zbrodni wojennych" lub "egzekucji bez sądu", jeśli strzelano do osób, których tożsamości nie zweryfikowano, lub do rozbitków/pasażerów, którzy nie stwarzali zagrożenia.