Putin naprawdę tak powiedział. Wyciekła rozmowa z Macronem
Cztery dni przed rozpoczęciem wojny Emmanuel Macron namawiał Władimira Putina do spotkania w cztery oczy z Joe Bidenem, ale potem z innymi liderami europejskimi. Spotkania, do którego nigdy nie doszło, choć rosyjski dyktator zgadzał się na nie "co do zasady". Film dokumentalny, który francuska telewizja pokaże w tym tygodniu, ujawnia dość surrealistyczną rozmowę między prezydentami Francji i Rosji. Także o separatystach w Ukrainie.
Putin z rozbrajającą szczerością przyznaje w niej, że znajduje się w siłowni, zaraz zaczyna ćwiczenia, a potem idzie grać w hokeja. W rozmowie, która wprawdzie kończy się uprzejmościami (Putin dziękujący po francusku: "Je vous remercie Monsieur le président"!) pełno jest jednak twardego tonu, ostrych odpowiedzi, czasem też uszczypliwości. Jak wówczas, gdy Macron drwi z rozmówcy, mówiąc do niego wprost, że "nie wie, gdzie jego (Putina) doradca uczył się prawa". To odpowiedź na pierwszą kluczową kwestię - dotyczącą separatystów na wschodzie Ukrainy – która, jak wynika z konwersacji, całkowicie różni rozmówców.
"Zapewnialiście mnie z Scholzem, że Zełenski był gotowy do wykonania jakiegoś gestu, że przygotował projekt prawa, które wprowadzałoby w życie porozumienia z Mińska. A nasz drogi kolega Zełenski nie robi nic. Nie wiem, czy słyszałeś jego wczorajszą wypowiedź (rozmowa toczy się 20 lutego – red.), że Ukraina powinna mieć broń atomową" – mówi Putin, co spotyka się z reakcją doradcy Macrona. "To jakieś bzdury" – słyszy poza protokołem francuski prezydent. Putin dalej: "Słyszałem, co mówiłeś podczas konferencji w Kijowie 8 lutego, że trzeba zrewidować porozumienia mińskie, żeby można je było wprowadzić". Tutaj znów w tle reagują doradcy Macrona, że to nieprawda.
"Słuchaj Władimir, jedna podstawowa uwaga: nigdy tego nie powiedziałem. Ani w Berlinie, ani w Kijowie, ani w Paryżu. Mówiłem, że trzeba je wprowadzić i respektować ustalenia. To, co się dzieje w ostatnich dniach, odczytujemy zupełnie inaczej" – odpowiada Francuz.
Wtedy Putin wprowadza do rozmowy wątek separatystów, próbując ewidentnie nadać im znaczenie równorzędnego partnera do rozmów z władzami w Kijowie. "Nie wiem, jaki macie z nim problem. Oni przynajmniej zrobili wszystko, co trzeba, za naszą namową, żeby rozpocząć konstruktywny dialog z władzami Ukrainy".
Na takie słowa znowu reaguje Macron. "Władimir, kilka uwag. Porozumienia z Mińska dotyczą ciebie. Nie ma powodu, aby bazą do dyskusji był jakikolwiek tekst przedłożony przez separatystów. A zatem, jeśli twój negocjator próbuje narzucić Ukraińcom dyskusję na bazie żądań separatystów, to w żaden sposób nie jest to wypełnienie porozumień mińskich. To nie separatyści będą proponowali zmiany w prawie ukraińskim" – mówi Macron, wyraźnie podnosząc ton.
"Nie wiem, który prawnik powie ci, że w suwerennym kraju prawo jest stanowione przez separatystów"
"Mamy inną ocenę sytuacji, przypomnę tylko, że podczas ostatniego spotkania przytaczałem ci artykuły 9,11, i 12 tego porozumienia" – odpowiada Putin. "Ależ mam je przed sobą" – mówi Macron i kontynuuje: "W paragrafie 9 jest napisane, że to ukraiński rząd składa propozycje, po konsultacjach z przedstawicielami niektórych części w regionie Doniecka i Ługańska. Nie wiem, który prawnik powie ci, że w suwerennym kraju prawo jest stanowione przez separatystów, a nie przez demokratycznie wybrane władze. I nie wiem, gdzie twój prawnik uczył się prawa".
Kolejne słowa Putina, który zdaje się tracić kontrolę, są najbardziej kuriozalne. "To nie jest rząd demokratycznie wybrany. Doszli do władzy po zamachu stanu, po tym, jak ludzie byli paleni żywcem, w morzu krwi. Zełenski jest jednym z odpowiedzialnych za to" – mówi Putin i wraca do separatystów. "Zasada dialogu polega na tym, żeby wziąć pod uwagę interesy drugiej strony. Separatyści przedstawili propozycje. Nie dostali żadnej odpowiedzi z Kijowa" – mówi rosyjski prezydent.
"Ale mamy gdzieś propozycje separatystów! A to, co mówisz podaje w wątpliwość twoją chęć respektowania porozumień mińskich, jeśli twierdzisz, że w Kijowie siedzą władze nielegalne i terrorystyczne" – reaguje Macron.
"Słuchaj. Słyszysz mnie? Powtarzam jeszcze raz, separatyści, jak ich nazywasz, złożyli propozycje władzom ukraińskim i nie dostali odpowiedzi" – mówi Putin, a dialog coraz bardziej przypomina rozmowę głuchych.
Kuriozalne słowa Putina. "To dla mnie wielki zaszczyt"
Macron, zobowiązuje się jednak, że będzie starał się przekonać Zełenskiego, aby "od jutra" sprawy posunęły się do przodu "w ramach grupy kontaktowej" i aby siły ukraińskie także nie wprowadzały eskalacji. "Ale jeśli chcesz dać szansę dialogowi, trzeba obniżyć napięcie" – mówi Macron do Putina i pyta wprost o koniec ćwiczeń pod ukraińską granicą. "Zgodnie z planem. Prawdopodobnie dzisiaj (czyli 20 lutego – red.), ale na pewno zostawimy siły na granicy, dopóki nie uspokoi się sytuacja w Donbasie" – odpowiada rosyjski dyktator.
Kilka dni później okazało się, że zamiary były zupełnie inne.
Z rozmowy prezydentów Francji i Rosji wyłania się też inny ważny wątek, gdy Macron składa propozycję, po uzgodnieniu z Bidenem, spotkania Putina z prezydentem USA w Genewie. "Prezydent Biden też chce deeskalacji, chce wysłuchać twoich propozycji i rozmawiać o NATO i o Ukrainie".
Reakcja Putina jest osobliwa. "Dziękuję bardzo, Emmanuelu. To dla mnie wielki zaszczyt, gdy mogę rozmawiać z przywódcami z Europy albo ze Stanów Zjednoczonych. Zawsze z przyjemnością rozmawiam z tobą, bo jest między nami zaufanie. Więc Emmanuelu, proponuję odwrócić kolejność. Najpierw trzeba takie spotkanie przygotować". Gdy Macron domaga się określenia, czy "co do zasady" Putin jest gotowy na takie spotkanie, słyszy, że "to propozycja, którą warto wziąć pod uwagę". I "co do zasady" się zgadza.
Do spotkania Putina z Bidenem w Genewie nie doszło. 24 lutego Rosja zaczęła wojnę w Ukrainie.
Remigiusz Półtorak, dziennikarz Wirtualnej Polski