Maciej Mitera dociskany przez dziennikarza. Wzdychał, myślał, ale nie ujawnił tajemnicy
- Ja sobie nie mam nic do zarzucenia - stwierdził rzecznik KRS Maciej Mitera, pytany o kontakty z internetową hejterką Emi. Przyznał, że na liście osób, które poparły jego kandydaturę, była osoba z Ministerstwa Sprawiedliwości, ale jej nazwisko uparcie chronił.
W kontekście afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości pojawia się nazwisko rzecznika KRS Macieja Mitery. W rozmowie w TVN 24 sędzia przyznał, że "nie wypiera się kontaktów z panią Emilą [internetową hejterką - red.]". - To była żona sędziego, mojego kolegi - tłumaczył.
Zapewnił jednocześnie, że nie wiedział, że kobieta działa na Twitterze, a on sam zaczął z niego korzystać dopiero, gdy objął funkcję rzecznika KRS. - Ja sobie nie mam nic do zarzucenia - zaznaczył.
- Proszę mi wykazać, że ja wiedziałem o sprawie hejtu wobec sędziów lub czym zajmuje się pani Emilia - zwrócił się Mitera do dziennikarza.
Rzecznik KRS był też pytany o listy KRS, które wciąż nie zostały ujawnione. - Nie znam ich. My nie jesteśmy w posiadaniu tych list - podkreślił.
Dopytywany przez dziennikarza, Mitera przyzna, że "na liście poparcie jego osoby, była osoba z Ministerstwa Sprawiedliwości". I choć, jak zaznaczył, jest zwolennikiem ujawnienia list KRS i długo - przez kilkanaście sekund - się zastanawiał, to nie ujawnił nazwiska. - Nie chcę stygmatyzować tej osoby - stwierdził
Źródło: TVN 24
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl