PublicystykaMaciej Deja: Wywiad czy kazanie? Przychodzi ojciec Rydzyk do prezydenta

Maciej Deja: Wywiad czy kazanie? Przychodzi ojciec Rydzyk do prezydenta

Premier, prezes i w końcu prezydent – w rozkładzie jazdy medialnego koncernu o. Rydzyka od wtorku jest już cała trójca rządzących. Z racji sprawowanego urzędu, Andrzejowi Dudzie nie wypadało jechać na pielgrzymkę do toruńskiego studia - przepytujący stawili się zatem u niego. Zamiast spodziewanego wywiadu, zafundowali prezydentowi miks rekolekcji ze spowiedzią.

Maciej Deja: Wywiad czy kazanie? Przychodzi ojciec Rydzyk do prezydenta
Źródło zdjęć: © East News
Maciej Deja

Toruńscy faceci w czerni nie przyjechali błysnąć prezydentowi po oczach ustrojstwem, po którym straci pamięć. Wręcz przeciwnie – rozmowę z o. Tadeuszem Rydzykiem i ks. Rafałem Dettlaffem głowa państwa zapamięta pewnie na długo. Chętni na dołączenie do Teleekspresowej Galerii Ludzi Pozytywnie Zakręconych mogą natomiast sprawdzić, czy nie był to najdłuższy na świecie wywiad głowy państwa z duchownym. Bo że były to pierwsze na żywo prezydenckie rekolekcje online – to wiemy na pewno.

Zaczęło się standardowo – od powitania, wymiany uprzejmości. Potem doszło do wyznania wiary w wykonaniu prezydenta – zapewniał, że jest ona w jego życiu czymś naturalnym, czymś, czego się nie wstydzi. "Wiem, że gdy trzeba było ratować Radio Maryja, mama zbierała podpisy, mimo że miała przez to różne nieprzyjemności" – wtrącił ojciec dyrektor.

Zobacz także: Tadeusz Rydzyk kontra Andrzej Duda. Wywiad z prezydentem

Wtrąceń w całym wywiadzie było zresztą co niemiara, a powyższe było jednym z przyjemniejszych. Można było odnieść wrażenie, że o. Rydzyk wysłał na początku przyjazny sygnał prezydentowi, zapraszając go do nieskrępowanych wyznań.

Rydzyk przepytuje, prezydent przytakuje

Wiele z przygotowanych przez redemptorystę pytań można było potraktować jak test. Niedziele wolne od handlu – prezydent zwolennikiem. Rydzyk dopytuje: "Ale nie co drugie? Bo to tak jakby przestrzegać co drugiego przykazania…". "Wszystkie" – potwierdza głowa państwa.

Jeszcze szybciej poszła sprawa ograniczenia aborcji eugenicznej.

– Panie prezydencie, podpisze pan ustawę?
– Tak, z całą odpowiedzialnością…
– To następna sprawa.

Rzutki duchowny zafundował prezydentowi dwóipółminutowe kazanie na ten temat. Na tyle długie i krytyczne wobec "dyskryminowania" uczelni prywatnych kosztem publicznych i kierunków humanistycznych kosztem technicznych, że aż prezydent wtrącił: "A to mnie ojciec dyrektor podchodzi". Rydzyk narzekał, że jeden z uniwersytetów ma dwa miliardy budżetu, uczelnie techniczne wychowują automaty, a ograniczanie finansowania humanistyki skojarzyło mu się z… działaniami okupantów. Mimo tych sugestii prezydent zadeklarował się jako zwolennik szkół wyższych publicznych. Preferowanie tych, kosztem placówek publicznych, duchowny nazwał "kastowością".

Prezydent wstaje z klęczek i narzeka

Na tę zaczepkę Andrzej Duda jeszcze nie zareagował, wyraźnie ożywił się za to po pytaniu o rozbieżności między nim a partią rządzącą w podejściu do reformy sądownictwa. Prezydent otwarcie mówił o konflikcie z Krajową Radą Sądowniczą, odmiennym spojrzeniu na zawód, ale i służbę sędziowską. "Do tego doszła ostatnia decyzja dotycząca asesorów, która była skandaliczna" – rozkręcał się prezydent.

Tu po raz kolejny wtrącił się Rydzyk, wyraźnie wyprowadzając głowę państwa z równowagi. "Mówią, że gdyby nie zawetował pan tej ustawy, to do tego by nie doszło"...

"No tak, ojcze dyrektorze, gdyby Prawo i Sprawiedliwość i Ministerstwo Sprawiedliwości nie zwlekało dwa lata z przygotowaniem ustawy, to też by do tego nie doszło" – zripostował prezydent. Andrzej Duda pobudził się na tyle, że zasugerował, że PiS i minister sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro ociągali się z przygotowaniem reformy sądownictwa. W kontrze postawił minister Rafalską i jej program 500 plus.

Rydzyk, który kilka minut wcześniej rozkładał bezradnie ręce narzekając na zbyt wąski strumyk zasilający jego finanse, odparł: "Bo znaleźli pieniądze". Duchowny docisnął też prezydenta kolejnymi uwagami i pytaniami:

– Bez reformy sądownictwa nie będzie reformy…
– Jestem przekonany, że jeżeli tylko PiS będzie chciało reformy, to ona będzie.
– Ale jaka?
– Bardzo dobra, natomiast ja...
– Dla kogo?
– Bardzo dobra dla Polski przede wszystkim – odparł zniecierpliwiony Duda.

Diabeł z pudełka?

Wydaje się, że dzięki temu momentowi spięcia prezydent przypomniał sobie i wszystkim widzom, że udziela wywiadu medialnego, a nie przymila się jednej z najbardziej wpływowych osób w kraju. Przekonująco i logicznie opowiadał o konieczności zachowania pluralizmu w KRS. Duchowny najwidoczniej poczuł autorytet i przeprosił za popędzanie prezydenta.

Dalej temperatura rozmowy była już zdecydowanie niższa, a atmosfera bardziej koncyliacyjna. Prezydent otrzymał na koniec ozdobną szkatułkę z toruńskimi piernikami wraz z życzeniami "wstrzymywania zła" i poruszania "dobrych sił". Oby z rydzykowego pudełka nie wyskoczył prezydentowi żaden diabeł.

Maciej Deja dla WP Opinie

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)