"Dziwny zapach". Kołodziejczak chce, by sanepid sprawdzał ukraiński cukier

Michał Kołodziejczak zapowiedział, że wystąpi do Ministerstwa Zdrowia, by sanepid nadzorował każdą partię cukru przyjeżdżającego do Polski. Oświadczenie wiceministra rolnictwa to efekt weekendowych kontroli na granicy z Ukrainą.

Michał Kołodziejczak
Michał Kołodziejczak
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2023 Anadolu Agency
Paulina Ciesielska

- Dzisiaj występuję do Ministerstwa Zdrowia o to, by sanepid prowadził pełen nadzór nad każdą partią cukru, który będzie przyjeżdżał do Polski, bo ja nie mam zaufania do importerów, którzy sami określają, że ten cukier jest dobry - powiedział Michał Kołodziejczak podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Lublinie.

Wiceminister rolnictwa dodał, że cukier jest wyłączony z kontroli sanepidu od 2011 r. - Jest dopuszczony do obrotu na podstawie ukraińskich dokumentów, do których ja osobiście nie mam zaufania i wiem, że ci, którzy mogą wprowadzać ten cukier, mogą pomijać pewne procedury - podkreślił.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kołodziejczak wąchał cukier na granicy

Miniony weekend Kołodziejczak spędził na granicy polsko-ukraińskiej, gdzie kontrolował importowane do kraju towary i sprawdzał ich dokumenty. W niedzielę opublikował na platformie X (dawniej Twitter) fotorelację z przejścia granicznego. Na jednym ze zdjęć wiceminister siedzi pochylony nad opakowaniem cukru z Ukrainy.

"Cukier miał co najmniej 'dziwny’ zapach'" - stwierdził Kołodziejczak. Jak dodał, "urzędnicy tłumaczyli, że może taki być, bo to cukier do przemysłu, czyli np. do dżemów bądź oranżady", ale według wiceministra rolnictwa "sprawa powinna być dokładnie wyjaśniona, a jeśli nie to powrót na Ukrainę".

Ograniczenie napływu cukru z Ukrainy

Na konferencji Kołodziejczak wskazał, że trwa podliczanie ilości cukru, który wjechał do Polski od 1 stycznia. - Do każdej przesyłki cukru dołączony jest kontrakt, który mówi o tym, ile (...) tego cukru będzie do Polski wjeżdżało w następnych tygodniach. Podliczamy wszystkie kontrakty i określamy, ile cukru ma wjechać - według kontraktów - w ciągu najbliższych tygodni czy miesięcy do połowy roku, kiedy napływ tego cukru będzie obowiązywał jako wolny handel - wyjaśnił.

Zapowiedział też, że po zakończeniu obliczeń, zwróci się do rządu o ograniczenie napływu cukru. - Już teraz wiem, że zwrócę się do premiera Donalda Tuska i ministra (rolnictwa Czesława) Siekierskiego o to, żeby ograniczyć napływ cukru na podstawie już zbyt dużej ilości cukru, który wjechał do Polski. Już dzisiaj widzimy bardzo duże zaburzenie na rynku i nie możemy sobie na to pozwolić - stwierdził.

Zdaniem wiceministra Kołodziejczaka istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że towary, które wjeżdżają do Polski, są kierowane na Litwę, a następnie wracają do Polski bez kontroli polskiej inspekcji weterynaryjnej. Jako przykłady takich towarów wymienił olej spożywczy i składniki do produkcji pasz.

- Jest to wszystko skierowane na Litwę. Nie mam dzisiaj pewności - i po rozmowie też z urzędnikami nie mamy pewności - czy przypadkiem taki towar nawet w połowie drogi na Litwę w Polsce nie jest rozładowany i na Litwę on nie dojedzie, a zostanie w Polsce, bo został oclony już na polskiej granicy - powiedział.

Źródło: PAP, X

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Węgierska pokusa PiS [OPINIA]
Tomasz P. Terlikowski