Łukaszenka zaostrza politykę. Możliwe nawet zaoczne wyroki śmierci

Paweł Łatuszka, były ambasador Białorusi w Polsce, spodziewa się, że w jednej ze spraw karnych wytoczonych mu przez reżim białoruski może zapaść wyrok śmierci. Ostatnio Alaksandr Łukaszenka podpisał ustawę, która rozszerza stosowanie kary śmierci i przypadki "usiłowania i przygotowań do aktów terroryzmu". Do tego ma dojść zmiana prawa umożliwiająca orzekanie zaocznych kar wobec osób, które przebywają poza Białorusią.

Alaksandr Łukaszenka dokręca śrubę opozycji. Kary śmierci mogą być orzeczone zaocznie. Padło nazwisko osób mieszkających w Polsce
Alaksandr Łukaszenka dokręca śrubę opozycji. Kary śmierci mogą być orzeczone zaocznie. Padło nazwisko osób mieszkających w Polsce
Źródło zdjęć: © PAP | AA/ABACA
Tomasz Molga

20.05.2022 12:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Moje nazwisko zostało już wymienione wśród osób, które mają być sądzone na podstawie nowej procedury, gdzie wyroki zapadną zaocznie. Mam na Białorusi osiem spraw karnych, z tego za jeden zarzut grozi mi kara śmierci. Jestem ciekawy, jaki wyrok zapadnie na mnie - mówi WP Paweł Łatuszka, dyplomata, były ambasador Białorusi w Polsce, Francji i Hiszpanii. Po wyborach w sierpniu 2020 roku włączył się do działań opozycji, a obecnie przebywa w Polsce. - Sprawa wymaga nagłośnienia, ewidentnie reżim zaostrza politykę wobec opozycji - dodaje.

Łukaszenka się boi. Na Białorusi coraz gorzej

Były ambasador wyjaśnia, dlaczego Łukaszenka sięga po takie narzędzia. - Jak każdy dyktator ma ogromne problemy wewnątrz kraju. Pogarsza się sytuacja gospodarcza i socjalna, a białoruskie społeczeństwo w większości nie zmieniło swojego zdania o wyborach w 2020 roku. Nadal nie uważa go za legalnie wybranego prezydenta, ale za przestępcę, człowieka, który siłą trzyma władzę - mówi były białoruski dyplomata.

W środę Alaksandr Łukaszenka podpisał nowelizację białoruskiego Kodeksu karnego. Zmiana polega na tym, że zagrożone karą śmierci jest już samo przygotowywanie i usiłowanie przeprowadzenia "aktu terrorystycznego". Białoruscy eksperci zauważają, że sformułowanie "próba aktu terrorystycznego" może być szeroko interpretowane przez władze, np. jako każdy sprzeciw wobec władzy.

Według opozycyjnego działacza Franaka Viacorki oskarżenie o terroryzm i najwyższa kara grozi na przykład białoruskim "kolejowym partyzantom", którzy zatrzymywali pociągi transportujące rosyjskie wojska na terytorium Ukrainy. Niedawno informowaliśmy w WP, że służby specjalne pilnujące wojskowych transportów mogą strzelać bez ostrzeżenia i doszło już do pierwszych krwawych incydentów.

Alaksandr Łukaszenka oficjalnie nie przystąpił do wojny z Ukrainą, ale pozwala Rosji korzystać z infrastruktury i lotnisk do przeprowadzania ataków. Według opozycji Łukaszenka boi się wydać rozkaz wymarszu na Ukrainę, bo nie jest pewny, czy zostanie on wykonany. Bunt w wojsku oznaczałby koniec jego dyktatury.

"Współagresor chce nas oszukać, że wojna to pokój, a sprzeciw nazywa terroryzmem. Widzę w tym strach, nie siłę" - tak we wpisie na Twitterze zmianę Kodeksu karnego komentuje Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji.

Białoruś. 127 skazanych za taniec w Brześciu

Według Pawła Łatuszki aktualnie na Białorusi nie ma dnia, aby nie zapadały surowe wyroki więzienia wobec osób, które brały udział w protestach przeciwko sfałszowaniu wyborów z sierpnia 2020 roku. - Przedwczoraj w zaledwie godzinnej rozprawie zapadły dwa wyroki w sprawie grupy osób, które w proteście tańczyły na ulicy w Brześciu. Łącznie skazano już 127 osób - dodaje były ambasador.

- Rozszerzenie stosowania kary śmierci może dotyczyć wszystkich aktywnych opozycjonistów, w tym liderów białoruskiej emigracji politycznej, którzy podejmują walkę w Łukaszenką. Ogólnikowa definicja znowelizowanych przepisów pozwala, by właśnie Swiatłana Cichanouska, Franak Viacorka czy Paweł Łatuszka zostali uznani za terrorystów jako osoby rzekomo sterowane i finansowane przez zewnętrznych wrogów Białorusi - komentuje Kamil Kłysiński, główny specjalista Zespołu Ukrainy, Białorusi i Mołdawii w Ośrodku Studiów Wschodnich.

- Impulsem i inspiracją do zmiany przepisów były notowane w ostatnich miesiącach przypadki sabotażu na białoruskich kolejach, co utrudniało działania rosyjskich wojsk na zapleczu wojny w Ukrainie. Łukaszenka uważa, że zaostrzenie represji jest konieczne dla utrzymania władzy. Chce też pokazać Rosji, że zwalcza te drażliwe dla nich akty nieposłuszeństwa - dodaje Kłysiński.

Przypomina, że na Białorusi wykonywano dotąd kilka do kilkunastu egzekucji rocznie. Kara śmierci była dotąd stosowana wobec zatwardziałych kryminalistów, sprawców zabójstw ze szczególnym okrucieństwem. 

Sąd w Grodnie rozpoczął proces tzw. grupy Awtuhowicza. Chodzi o taksówkarza z Wołkowyska, który wraz z dwoma znajomymi jest oskarżany o przygotowywanie serii podpaleń i wybuchów, a także o nielegalne posiadanie broni. Białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiosna" podało, że mężczyzna pracował jako zwykły kierowca i nie miał żadnych motywów do podjęcia działalności terrorystycznej. Nielegalną bronią była zaś myśliwska dubeltówka i pięć nabojów. W relacjach z procesu Awtuchowicza pokazano, że oskarżeni są przetrzymywani w ciasnych jednoosobowych klatkach.

Białoruska opozycja policzyła, że reżim Łukaszenki przetrzymuje dokładnie 1194 więźniów politycznych. Według przedstawicieli białoruskiej Izby Reprezentantów rozszerzenie stosowania kary śmierci ma na celu "powstrzymywanie działalności elementów destrukcyjnych oraz zademonstrowanie zdecydowanej walki państwa z działalnością terrorystyczną". Zmianę prawa przegłosowano jednogłośnie.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski